sobota, 26 czerwca 2010

Bom Bom! 6

 Szkoła to miejsce gdzie zgłębia się arkadia wiedzy, uczy o ważnych i mniej ważnych rzeczach, zdobywa się wytrwałość, nabywa obowiązkowości, poznaje słodki smak grzechu, którym jest ściąga na sprawdzianach.

Jednak szkoła to także ludzie. Nauczyciele, a przede wszystkim uczniowie. To tutaj nawiązuje się pierwsze przyjaźnie, czasem nawet miłości. Zdobywa się wrogów i kiedy szczęście dopisze, ci ludzie mogą posłużyć nam na całe życie.

Szkoła to również elita, król i królowa balu, od których zależy życie ich poddanych, a w szczególny sposób nowych śmiałków, którzy przez niefortunny bieg wydarzeń, musieli wkroczyć do przerażającego królestwa.

Rodzi się jedynie pytanie, czy w chaszczach złowieszczej, rządnej krwi młodzieży, nowo przybyły znajdzie jakąś przyjazną duszę...?

Bom Bom! 5

 Kiedy wszedł do łazienki uśmiechnął się krzywo do swojego odbicia. Na dłuższą metę nie wyglądał tak źle, jak to sobie wyobrażał, jednak trochę brakowało mu do zwykłego – obezwładniająco niesamowitego wyglądu.

Opuszkami palców dotknął rozcięć na twarzy, które wciąż lekko szczypały. Z pewnością po zadrapaniach nie będzie żadnego śladu, żadnej blizny. Automatycznie zerknął w stronę policzków. Cienkie rysy teraz wydawały się zupełnie delikatne, jak po muśnięciu kolcem róży. Zupełnie delikatne... nie tak jak kiedyś. Przymknął oczy na wspomnienie sprzed sześciu lat. Głębokie blizny stały się jedynie zamierzchłym cieniem okrutnej przeszłości. Niczym więcej?

- Naruto! Na miłość boską pośpiesz się! Jak twoja siostra mogła obudzić cię godzinę temu, a ty jeszcze nie jesteś gotowy? – Jego matka zapukała zirytowana do łazienki.

wtorek, 22 czerwca 2010

Bom Bom! 4

Jedziemy już ze starymi rozdziałami. 


- Kiba!

- Oddaj mu lepiej ten aparat. – Neij musiał zainterweniować, żeby jego drogi samochód nie został zniszczony od środka przez wściekłego Uchihe i dobijanego Inuzuke. Westchnął ze zrezygnowaniem, zatrzymując się pod domem Shikamaru. Chłopak mieszkał najbliżej hali sportowej, jednak zażądał odwiezienia pod same drzwi, gdyż jak twierdził spacer był zbyt kłopotliwy. Neij dla świętego spokoju ustąpił.

sobota, 12 czerwca 2010

Bom Bom! 3

Naruto Uzumaki gapił się właśnie na jakiegoś dupka, który przed sekundą wpychał mu język do ust. Z jednej strony poczuł ulgę, że nie miał do czynienia ze starym zboczeńcem, z drugiej, wykrzywił się z obrzydzeniem, kiedy dotarło do niego, że właśnie całował się z facetem. Przez chwilę był niemal pewien, że miał do czynienia z ciotą. Zmienił zdanie, kiedy zobaczył mrożące krew w żyłach spojrzenie nieznajomego. Stwierdził, że gość był zniesmaczony tą okropną sytuacją tak samo jak on. Ta beznadziejna pomyłka odbije się na pewno na psychice Naruto. Do diabła, co powiedzieliby jego kumple, gdyby dowiedzieli się, że właśnie lizał się z facetem?

Umarliby chyba ze śmiechu, myślał z rozdrażnieniem, dopiero po chwili orientując się, że zbyt długo wgapiał się w czerwone, wilgotne usta nieznajomego. Z przerażeniem pomyślał, że jeśli gość zda sobie sprawę, z jakim przystojniakiem miał do czynienia, uderzy go w głowę, zaciągnie do samochodu i wywiezie na pustynię.

środa, 2 czerwca 2010

Bom Bom! 2

— Może zjesz kolację? — zapytała Kushina, kiedy wrócił do domu. Był zziębnięty, zły i rzeczywiście głodny, więc, chociaż nie chciał dać tego po sobie poznać, ochoczo przystał na tę propozycję. — Jest już późno, ale nie mogę przecież pozwolić na to, żebyś poszedł głodny spać! — oznajmiła i uśmiechnęła się, zaczynając przygotowywać mu jedzenie.


Naruto, siedząc przy kuchennej ladzie i czekając na kolację, zaczął się zastanawiać, jak będą wyglądały jego relacje z nową rodziną. Swój uśmiech schował za kubkiem ciepłej herbaty.


Naprawdę chciało mu się śmiać, kiedy wyobraził sobie, jak rozwiną się jego stosunki z ojcem, przyrodnią siostrą, czy tym małym, plującym i przeklinającym gówniarzem. Wiedział, że wspólnymi siłami stworzą więź gorącą, silną i niezwykle prawdziwą — więź nienawiści, oczywiście. Nie zrozumcie tego źle, Naruto nie był jakimś rozgniewanym, wrogo nastawionym do świata frajerem. Po prostu nie lubił, kiedy ktoś traktował go jak wrzód na tyłku. A tak właśnie traktował go jego ojczym. Naruto podczas pobytu w poprawkaczaku nauczył się jednego — nigdy nie pozwoli sobą pomiatać. Często musiał udowadniać ludziom, ile był wart, ale to mu nie przeszkadzało. Przyzwyczaił się już do tego. Czasami tylko na jego drodze pojawiał się trudny, uparty przeciwnik. To tylko motywowało Uzumakiego do działania. Jakby na potwierdzenie, ojczym, udający, że czytał magazyn sportowy, rzucał mu raz za razem groźne spojrzenie.