wtorek, 21 września 2010

Bom Bom! 15

 Dokładnie siedemnaście lat temu o godzinie piątej dwadzieścia siedem na świat przyszedł Naruto Uzumaki. Jego matka, Kushina rodziła go w bólach ponad szesnaście chyba najdłuższych godzin w jej życiu. Zaraz po porodzie lekarze zawiadomili ją o tym, że wystąpiły jakieś komplikacje. I właśnie wtedy Kushina zrozumiała, że dla swojego pierwszego, nowonarodzonego dziecka jest w stanie oddać życie, byleby tylko Naruto był zdrowy.

O godzinie piątej czterdzieści stwierdzono, że jej dziecku nic nie jest.

Tydzień później Naruto Uzumaki znalazł się w sierocińcu.

Od zawsze człowiek zadaje sobie pytanie, jak wyglądałoby jego życie, gdyby dokonał innego wyboru. Czy byłby w życiu bardziej szczęśliwy? A może bardziej nieszczęśliwi? Niektórzy natomiast przez całe swoje życie zadręczają się wyrzutami sumienia. Doskonale wiedzą, że nie mogliby dokonać innego wyboru, że ich szczęście miałoby bardzo gorzki smak. Błędy przeszłości zaciskają się na sercu, nie dając wytchnienia. Widma dawnych czasów przychodzą, prześladują.

Kushina wiedziała, że to co zrobiła swojemu synowi jest straszne. Ona jest straszna, była potworem a nie matką.

czwartek, 16 września 2010

Bom Bom! 14

 Sasuke Uchiha nie lubił wielu, oj, naprawdę wielu rzeczy. A wachlarz jego, bądź, co bądź kontrolowanej nienawiści był barwny i szeroki. Wprawdzie istniała masa rzeczy, do których Sasuke z całą pewnością czuł zdecydowanie większą niechęć, jednak szkolna przerwa budziła w naszym przystojnym draniu zapędy socjopatyczne, dużo większe niż normalnie.

Po pierwsze, było stanowczo za głośno. Ilość decybeli, wytwarzanych codziennie na korytarzach szkolnych, z pewnością przekraczała stan bezpieczny dla zdrowia i słuchu.

Po drugie, Sasuke nienawidził tłumu ludzi, który w tych właśnie momentach przypominał raczej bydło, posłusznie podążające do zagrody. Wszyscy obijający się co rusz o bruneta byli tak irytujący, że czasami – ale tylko czasami – Uchiha pozwalał sobie na małą groźbę do mniejszych, czy nawet większych uczniów. I żaden, co pozostaje jasnym i klarownym, nie sprzeciwił się woli wielkiej sportowej gwiazdy.

Nikt mu się nie sprzeciwił, aż do dnia, w którym w tym małym miasteczku pojawił się pewien blondyn, o jakże drażniącym usposobieniu i cholernie pokręconej, ale dziwnie fascynującej w swej niezłomności osobowości.

I to był trzeci – ostatni powód, przez który Sasuke Uchiha tak bardzo nienawidził przerw.

Naruto jakby chciał upewnić bruneta w jego nienawiści.