Tare przyłożył ucho do drzwi gabinetu Hokage. Usłyszał stłumione głosy, zbyt ciche, żeby mógł zrozumieć, co mówią, ale nagle rozległ się głośniejszy krzyk ojca.
– Tare, nie podsłuchuj i wchodź do środka!
Zaklął i nacisnął klamkę. Czasami nienawidził tego, że Naruto potrafił tak precyzyjnie wyczuwać jego chakrę, a on nie nauczył się jeszcze jej dobrze ukrywać.
W gabinecie byli tylko jego ojcowie i Sasuke z tamtego świata. Pochylali się nad biurkiem i omawiali rozłożony na biurku duży dokument. Na twarzach wszystkich malowało się zmęczenie, ale wyglądali, jakby zupełnie stracili poczucie czasu.
– Co się stało? – zapytał Naruto.
– Sakura zrobiła kolację – odpowiedział Tare i zamknął drzwi.
– Cholera – zaklął i odchylił się na swoim fotelu, który zaskrzypiał przeraźliwie.
– Nie mamy teraz czasu – warknął Sasuke i założył ręce na piersi. – Zjedźcie bez nas.