Tare przyłożył ucho do drzwi gabinetu Hokage. Usłyszał stłumione głosy, zbyt ciche, żeby mógł zrozumieć, co mówią, ale nagle rozległ się głośniejszy krzyk ojca.
– Tare, nie podsłuchuj i wchodź do środka!
Zaklął i nacisnął klamkę. Czasami nienawidził tego, że Naruto potrafił tak precyzyjnie wyczuwać jego chakrę, a on nie nauczył się jeszcze jej dobrze ukrywać.
W gabinecie byli tylko jego ojcowie i Sasuke z tamtego świata. Pochylali się nad biurkiem i omawiali rozłożony na biurku duży dokument. Na twarzach wszystkich malowało się zmęczenie, ale wyglądali, jakby zupełnie stracili poczucie czasu.
– Co się stało? – zapytał Naruto.
– Sakura zrobiła kolację – odpowiedział Tare i zamknął drzwi.
– Cholera – zaklął i odchylił się na swoim fotelu, który zaskrzypiał przeraźliwie.
– Nie mamy teraz czasu – warknął Sasuke i założył ręce na piersi. – Zjedźcie bez nas.
– Sakura nalega – naciskał Tare i spojrzał na drugiego Sasuke. Jeśli wróci bez niego, nie dość, że nabawi się kilku nowych siniaków, to na pewno nie dostanie kolacji. Nie mógł tak łatwo zrezygnować.
– Powiedz jej, że musimy omówić jeszcze sporo rzeczy i nie przyjdziemy.
– A później przemyć nam tutaj jakieś jedzenie – dodał od razu Naruto.
Tare westchnął ciężko i usiadł na kanapie przy drzwiach. Spojrzał na nich z zastanowieniem.
– O czym rozmawiacie?
– Omawiamy sprawy wioski – zbył go Sasuke. – Na razie nic, co dotyczy ciebie.
– Będziecie razem walczyć?
– Co? – Sasuke zmarszczył brwi.
– No skoro ja w tamtym świecie walczyłem z Boruto, tutaj wy możecie się zmierzyć. Ty, tato – zwrócił się do Sasuke – i twoja alternatywna wersja. Zobaczycie, który jest silniejszy. W końcu tutaj masz rękę, a w tamtym świecie nie. Mógłby być ciekawy pojedynek.
Obaj prychnęli, ale Naruto zdawał się nie podzielać ich zdania.
– Całkiem niezły pomysł – podłapał. – Może jutro?
– Chyba żartujesz. – Sasuke przewrócił oczami i znowu pochylił się nad biurkiem. – Może wrócimy do ważniejszych rzeczy? Na tych terenach ostatni raz widziano Karę. Żaden z jej członków do tej pory nie dał znaku życia, a minęły już prawie cztery lata.
Tare drgnął, słysząc to.
– Myślicie, że Kara jest w to zamieszana?
Naruto westchnął i rzucił Sasuke zirytowane spojrzenie. Pierwszy raz to nie on miał za długi język.
– Nie wiemy, najprawdopodobniej uaktywni się w drugim świecie. Okazało się, że dzieli nas cztery lata różnicy.
– To znaczy? – Tare aż się poderwał z kanapy, zaciekawiony tą informacją.
– To znaczy, że twoi ojcowie są ode mnie starsi cztery lata – odpowiedział Sasuke z drugiego świata. – Te informacje wyszły przed przypadek, jak przeglądaliśmy raporty. Zorientowałem się po dacie. Jesteś teraz w wieku Boruto, ale tak naprawdę urodziłeś się cztery lata po nim.
– Myślicie, że to nie przypadek, że przeniosłem się właśnie teraz do drugiego świata?
– Nie. – Naruto pokręcił głową. – Staramy się stworzyć jakieś linie czasowe i spróbować uporządkować wydarzenia.
Tare drgnął, patrząc na niego. Już dawno nie widział go takiego zmartwionego. Zrozumiał, że sprawa jest dużo bardziej poważna, niż sądził. Niż wszyscy sądzili.
– Mogę jakoś pomóc? – zaproponował od razu i podszedł do biurka, ale Sasuke uniósł rękę.
– Możesz. Wracaj do domu. Jutro, jak badania będą gotowe, będziemy mogli coś więcej ustalić. Teraz nam nie przeszkadzaj.
Naruto posłał mu zmęczony, ale szczery uśmiech.
– Zjedz kolację i idź spać. Miałeś intensywny dzień. Jutro porozmawiamy.
– Sakura mnie zabije, jak wrócę bez was.
– Dla shinobi trwanie w trudach i cierpieniu jest istotą bycia ninja – odezwał się nagle Sasuke z alternatywnego świata, posyłając Tare lekki uśmiech. Chłopak odwzajemnił go, nieco zaskoczony, ale rozbawiony tym komentarzem. Spodobało mu się, że spróbował zażartować bez ironii i cynizmu.
– Dla ciebie na pewno – wtrącił Sasuke. – Trwasz w trudach i cierpieniu, bo związałeś się z... – Nie dokończył. Z jego ust wyrwało się sapnięcie, ale zaraz zacisnął zęby i usta. Złapał się za brzuch.
Naruto westchnął ciężko i rozprostował rękę po ciosie.
– Moje życie to pasmo cierpień, jak już się licytujemy. Związałem się z najbardziej aroganckim bucem, jakiego znam.
Tare nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
– Co to miało, do cholery, być?! – W oczach Sasuke pojawił się Sharingan, ale na Naruto nie zrobiło to żadnego wrażenia.
– To jesteś ty, do cholery. Mógłbyś być dla siebie chociaż odrobinę milszy?
– Potrafię sobie z tym poradzić – odezwał się drugi Sasuke cichym, złowieszczym głosem, od którego Tare dostał gęsiej skórki. Przełknął ciężko, obserwując ich z zafascynowaniem. Chociaż już niejednokrotnie był świadkiem kłótni między jego ojcami, pierwszy raz widział ich w takiej sytuacji – żeby Naruto w tak bezpośredni i ostry sposób skrytykował Sasuke, a Sasuke, żeby aż poczerwieniał ze złości i upokorzenia.
– Jasne – prychnął Naruto i spojrzał na drugiego Sasuke, w oczach którego też zobaczył Sharingana. – Zaraz mnie szlag trafi, nawet sam ze sobą nie umiesz rozmawiać! Tare, idź już, bo zaraz się pozabijają. – Naruto złapał się za nasadę nosa i odetchnął ciężko. – Dlaczego nie mogła z tobą przyjść moja alternatywna wersja? Byłoby dużo prościej.
– Hn. Gdyby był tutaj Naruto zamiast mnie, nigdy byście nie wyszli z tego gabinetu. Utonęlibyście w tych papierach i omawianiu zarządzania wioską.
– Hn. – Sasuke uśmiechnął się kpiąco i dezaktywował Sharingana. Wymienił się ze swoją alternatywną wersją porozumiewawczym spojrzeniem, kiedy oburzony Naruto wybuchnął, próbując obronić zarówno siebie jak i swoją alternatywną wersję.
Tare westchnął cicho i wyszedł z gabinetu, wiedząc, że nic tam po nim. Miał wrażenie, że w Sasuke z drugiego świata zaszła jakaś zmiana. Uśmiechnął się na myśl o tym, że mogła być spowodowana towarzystwem jego ojców. Sam nie wiedział dlaczego, ale chciał, żeby w drugim świecie oni też byli razem. To nie byłoby fair, bo tam mieli inne rodziny, ale nie podobała mu się wizja świata, w której nie było [i]ich – dwóch najsilniejszych shinobi, którzy postanowili się związać i zaryzykować połączenie swoich genów, żeby mieć dziecko.
*
– Nic już nie wymyślimy – powiedział Naruto i odchylił głowę na oparciu. Przymknął na chwilę oczy i przełknął ciężko. Jabłko Adama poruszyło mu się pod skórą i zaraz poczuł na szyi palce Sasuke. Uśmiechnął się mimowolnie.
– Tak, zbierajmy się – zgodził się z nim Uchiha i spiorunował wzrokiem swoją alternatywną wersję, dostrzegając jego spojrzenie.
– Jutro będą wyniki badań Tare. To wiele wyjaśni – mruknął tamten Sasuke, odwracając od nich wzrok. Zrobiło mu się gorąco na myśl, że właśnie został przyłapany na gorącym uczynku. Zaczął pospiesznie chować papiery. Były zbyt cenne, żeby zostawić je na widoku.
– Co myślicie o tym, żeby walczyć?? – zapytał nagle Naruto. – Jestem ciekawa, czy któryś z was jest silniejszy.
– Żeby to stwierdzić, musielibyśmy poświęcić drugą rękę – prychnął Sasuke, który wciąż był zły, a raczej wściekły na Naruto za tamten przytyk.
– Bez przesady. – Naruto machnął jak na ironię zabandażowaną ręką. – Jestem ciekawy, jak wygląda walka jedną ręką.
– To może ty się ze mną zmierzysz? – Drugi Sasuke uśmiechnął się prowokująco. Mimo zmęczenia i późnej pory poczuł przypływ ekscytacji. Żołądek zacisnął mu się z nerwów, gdy spojrzał w niebieskie oczy Naruto i poczuł się tak jak kiedyś, jak dwadzieścia lat temu, kiedy byli jeszcze geninami i tak bardzo chcieli ze sobą rywalizować.
– Niech będzie – odezwał się Sasuke, zanim Naruto zdążył otworzyć usta. – Będziemy jutro walczyć. Najlepiej w innym wymiarze, żeby nie narobić zbyt wielu szkód.
Kącik ust Naruto uniósł się w lekkim uśmiechu.
– Swoją drogą, dlaczego nie zdecydowałeś się na rekonstrukcję ręki?
– Uznałem, że tak będzie lepiej – powiedział i westchnął cicho, kiedy zdał sobie sprawę, że Naruto i Sasuke wciąż wpatrywali się w niego wyczekująco, nieusatysfakcjonowani taką odpowiedzią. – Byłem ciekawy, czy podołam opanowaniu technik jedną ręką. A poza tym... – zawahał się, bo po raz pierwszy chciał powiedzieć to głośno. – To miała być moja kara za zbrodnie, które wcześniej popełniłem.
Naruto spojrzał na swoją ręką, zacisnął pięść, a później zerknął na Sasuke. Wymienili się uśmiechami.
– Rozumiem, że ty nie czułeś podobnej potrzeby? – warknął drugi Sasuke, dziwnie zirytowany ich zachowaniem. – W tym świecie też musieliście stoczyliście między sobą pojedynek. Obaj macie przeszczepione ręce.
– Czuł taką potrzebę, ale nie pozwoliłem mu na to – uspokoił go Naruto i przekrzywił głowę tak, że grzywka przysłoniła mu oczy. – Już wystarczająco wycierpiał w życiu. Nie zasługiwał na kalectwo, kiedy istniała możliwość rekonstrukcji ręki. Ty też, Sasuke. – Spojrzał na niego i uśmiechnął się ze smutkiem. – Przestań już pokutować.
*
Dochodziła północ, kiedy wrócili do domu. Już z oddali zauważyli, że cały parter był rozświetlony, więc wiedzieli, że najprawdopodobniej Sakura została w rezydencji. Nie spodziewali się jednak, że będzie miała towarzystwo.
Ino i Sakura półleżały na kanapie. Na stoliku przed nimi stały dwie puste butelki po winie i jedna do połowy opróżniona sake. Po kolacji zostało tylko kilka onigiri i okruszki na reszcie talerzy.
Naruto zakaszlał, nieco zażenowany, a kiedy nie doczekali się żadnej reakcji, Sasuke zapytał ostro:
– Tare już śpi?
Ino pierwsza wybudziła się z drzemki. Zamrugała i aż pisnęła, kiedy ich zobaczyła.
– Jesteście już?! – zapytała i machinalnie poprawiła grzywkę. Spróbowała szturchnąć Sakurę, ale ta w odpowiedzi przechyliła głowę do tyłu i chrapnęła głośno, skutkiem czego zarobiła jeszcze mocniejszego kuksańca między żebra. To ją w końcu rozbudziło.
– Sasuke-kun! – mruknęła i poderwała głowę. Otworzyła gwałtownie oczy, kiedy zobaczyła swoją miłość we własnej osobie. A raczej w dwóch. Z zaskoczenia i nagłego strachu, że obaj zastali ją w takiej sytuacji, dostała czkawki. Zasłoniła ręką usta i zaczerwieniła się.
– Widzę, że dobrze się bawiłyście. – Naruto roześmiał się i podrapał po karku.
– Na dzisiaj już starczy – warknął Sasuke. – Wracajcie do domu.
– Ty jesteś pewnie Sasuke z drugiego świata – powiedziała Ino, kiedy przypomniała sobie, dlaczego w ogóle tutaj przyszła. Zmrużyła oczy i przyjrzała się gościowi. – To prawda, że tam jesteś z wielkoczołą? I to prawda, że ja – kciukiem uderzyła się w pierś – jestem z Saiem?!
Naruto parsknął śmiechem, kiedy Sakura znowu czknęła.
– Niech to szlag – zaklęła ostrzej niż zwykle i sięgnęła po szklankę, żeby napić się wody. Skrzywiła się i z trudem przełknęła zawartość. Przypomniała sobie, że przed tym jak zasnęły, zamiast do kieliszka, nalała sobie sake do szklanki. Zrobiło jej się niedobrze i zakryła usta ręką, ale na szczęście udało jej się powstrzymać mdłości.
– Tare śpi na górze? – zapytał Naruto, zerkając kątem oka na Sasuke, który z mordercą miną zaczął sprzątać po kolacji.
– Tak, ja to zrobię, Sasuke-kun! – Sakura poderwała się z kanapy, ale musiała złapać się Ino, kiedy zakręciło się jej w głowie.
– Nie, poradzimy sobie – powiedział pospiesznie Naruto i złożył ręce w pieczęć. Obok niego pojawiły się dwa klony. – Odprowadźcie je do domów – polecił im.
– Nie! – krzyknęła Ino, czym jeszcze bardziej zirytowała Sasuke, którzy odłożył głośno talerze na blat. – Najpierw odpowiedz. – Wskazała palcem na Sasuke z alternatywnego świata. – Czy ten skończony idiota, Sai, jest moim mężem w twoim świecie? Jakim cudem tam nie jest gejem, a tutaj... – jęknęła i schowała twarz w dłoniach.
Sakura zerknęła na swojego męża z zaciekawieniem. Chciała zadać mu to samo pytanie, ale zabrakło jej odwagi.
– Nie wiem, nie wtrącam się do waszego życia – odpowiedział chłodno Sasuke, również zirytowany ich zachowaniem. Naruto obserwował go uważnie. Przez chwilę zastanowił się, czy nie zaproponować, żeby sam odprowadził Sakurę, ale uznał, że jeśli chciałby to zrobić, wyszedłby z inicjatywą. Zresztą nie dziwił mu się – kto chciałby się z nią męczyć, kiedy była w takim stanie? Naruto, chociaż była jego przyjaciółką, nie lubił, gdy piła. Była wtedy jeszcze brutalniejsza i bardziej agresywna od Tsunade. Uwielbiała się wyżywać, zwłaszcza na nim. Nie raz usłyszał, że jest przyczyną jej staropanieństwa i zarobił kilka siniaków.
– No już. – Jeden z klonów podszedł do Sakury i pomógł jej wstać. Była zbyt zapatrzona w Sasuke, żeby protestować. Ino podniosła się z kanapy o własnych siłach.
– Spotkamy się jutro, Sasuke-kun? – zapytała go.
– Tak, idźcie już! – powiedział Naruto, żeby wyręczyć Sasuke od konieczności odpowiedzi.
– Dobranoc, Sasuke-kun! – krzyknęła jeszcze, zanim zniknęła w korytarzu, prowadzona przez klona. Ino poszła za nią, odwracając się kilka razy z pijackim uśmieszkiem na ustach.
Usłyszeli przekleństwa i stękanie kobiet, kiedy próbowały ubrać buty, a w ich stanie okazało się to niemałym wyzwaniem.
– Na pewno dasz radę w tych szpilkach? – zapytała sceptycznie Ino, a Sakura tylko prychnęła.
– Pilnuj lepiej swojego nosa! Sama nie przyszłaś tutaj w sandałach shinobi.
Otworzyły drzwi i już wychodziły, kiedy Ino powiedziała nagle:
– Wiesz, wielkoczoła, tak sobie myślę, że Sasuke nie za bardzo służy małżeństwo z tobą. Widziałaś, jak on wygląda? Jakby mieszkał w lesie i odżywiał się tylko jagodami!
Sakura westchnęła ze zrezygnowaniem.
– Nienawidzę się z tobą zgadzać, ale chyba masz rację.
Naruto zakrztusił się onigiri, które zabrał z talerza, ale kobiety już tego nie zauważyły, bo wyszły, trzaskając drzwiami.
– Są tak złe, że aż stanęły ci w gardle? – warknął Sasuke, który akurat wyszedł z kuchni. Na całe szczęście nie słyszał słów Ino, bo chyba nie dałby spokoju swojej alternatywnej wersji.
– Wydawało mi się, że wyczułem w nich jagody – wydusił Naruto. Zignorował sceptyczne spojrzenie Sasuke i zerknął na ich gościa. Sasuke z alternatywnego świata zacisnął usta i zmrużonymi oczami wpatrywał się w jakiś punkt przy telewizorze. Dopiero po chwili dotarło do Naruto, na co patrzył – na półkę, na której ustawili ich rodzinne fotografie.
*
Sasuke nie mógłby zasnąć, dopóki nie posprzątałby kuchni, więc to na Naruto spoczął obowiązek przyszykowania pokoju gościnnego. Nie zajęło mu to dużo czasu z dwóch powodów – po pierwsze przez pedantyzm Sasuke w ich domu wszystko miało swoje miejsce, więc nie musiał w nieskończoność szukać świeżej pościeli czy ręczników, po drugie to on zajmował się gośćmi, bo byli to głównie jego znajomi. Tak więc miał wprawę. Nie, żeby często ktoś u nich nocował. Większość wolała wynająć pokój w hotelu, niż znosić napiętą atmosferę i obecność niezadowolonego Sasuke.
– Cholera – syknął Naruto, kiedy wyszedł na korytarz i na szczycie schodów zobaczył Sasuke, tego drugiego Sasuke. Zamyślił się, przygotowując pokój i nie wyczuł jego chakry. Spodziewał się kpiącej uwagi, ale zamiast tego usłyszał pytanie:
– Tare już śpi?
– Tak. – Instynktownie obejrzał się za siebie. Sypialnia Tare mieściła się na końcu korytarza. Zajrzał do niego, kiedy tylko wrócił. Musiał sprawdzić, czy wszystko było w porządku, a Tare spał w swoim łóżku. – Pokój już gotowy – powiedział, żeby przerwać ciszę. Wskazał na pomieszczenie, z którego właśnie wyszedł.
Sasuke skinął głową.
– Dzięki.
– W porządku. – Naruto przez chwilę wpatrywał się w niego, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie rzucił tylko dobranoc i wszedł szybko do drugiego pokoju.
Sasuke spróbował zignorować dziwne uczucie zawodu. Przez chwilę stał na korytarzu, jakby liczył, że drzwi zaraz się otworzą, ale nic z tego. Nie mógł nie zdać sobie sprawy z absurdu całej sytuacji. Naruto właśnie zniknął w ich wspólnej sypialni. Sasuke kątem oka dostrzegł podwójne łóżko. Nie chciał się zastanawiać, jakie emocje wywołał w nim ten obraz i jak może pobudzić jego wyobraźnię do działa.
Zamiast wejść do pokoju, Sasuke zerknął na drzwi na końcu korytarza. To w tamtą stronę patrzył Naruto, gdy wspominał o Tare. Nie przejmując się tym, czy powinien, poszedł w tamtą stronę. Ostrożnie uchylił drzwi.
Snop światła rozświetlił czystą podłogę. Sasuke poczuł ulgę, bo to znaczyło, że Tare nie przejął po Naruto bałaganiarstwa, ale szybko zmienił zdanie, kiedy zobaczył biurko zawalone zwojami, książkami i bronią. Pokój z jednej strony był wysprzątany, bo nie walały się po nim rozrzucone ubrania, brudne naczynia czy papierki, ale z drugiej sterta gratów na biurku i półkach sprawiała, że nie można było nazwać go uporządkowanym miejscem.
Na łóżku, rozkopany w pościeli w dziwnej, niewygodnej pozie, spał Tare. Sasuke od razu przypomniał sobie Naruto, który na misjach też spał w podobny sposób. Uśmiechnął się. W swoim świecie spędził mnóstwo czasu na obserwowaniu śpiącej Sarady. Przez wiele lat widział ją tylko jak spała. Zdał sobie sprawę, że czuł się bezpieczniej w takim układzie. Spędzał z nią czas, ale na swoich zasadach. W sposób, który go nie odsłaniał. Zdawał sobie sprawę, że żaden z niego ojciec roku, ale dopiero teraz uświadomił sobie jak fatalnym był rodzicem. Inaczej – dzięki tej rzeczywistości przekonał się, że gdyby chciał, mógłby być dużo lepszy.
Wstrzymał oddech, kiedy Tare poruszył się przez sen i obrócił na bok tak, że teraz widział tylko jego plecy. Spał tak jak on najczęściej spał.
Połączenie jego cech i Naruto w Tare było niezwykłe, absolutnie urzekające. Zdał sobie sprawę, że chce przebywać z tym dzieciakiem, słuchać go, rozmawiać z nim i trenować, żeby patrzeć, jak rośnie w siłę. Być obok niego.
Sasuke kochał Saradę, była jego córką, jego dzieckiem, ale nie był dla niej takim ojcem, jak powinien... Uciekał, bo tak było mu wygodniej. Tutaj wychowywał Tare. Ten dzieciak go kochał. Kochał ich obu...
Drgnął, gdy usłyszał szelest. Sasuke stał na szczycie schodów i obserwował go.
– Też lubię patrzeć, jak śpi – mruknął. Jego twarz była spokojna, nie uśmiechał się, ale mrużył lekko oczy i Sasuke wiedział, że robił tą minę zawsze, kiedy był rozluźniony.
Przeszedł przez korytarz i stanął obok niego. Przez chwilę obaj wpatrywali się w Tare w milczeniu.
– Bałem się, że uciekł – wyznał w końcu tamten Sasuke. – To absurdalne, ale bałem się, że powtórzy to, co zrobiłem.
Sasuke przypomniał sobie o ucieczce Mitsukiego. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z ironii sytuacji – dziecko stworzone przez Orochimaru w drużynie, do której należała jego córka i syn Naruto. W tym świecie dzięki jego eksperymentom Tare mógł przyjść na świat.
– Tare ma niesamowity potencjał – przyznał w końcu. – Może być silniejszy nawet od Naruto.
– Wiem. – Tamten Sasuke w końcu się uśmiechnął. Oparł się o framugę i założył ramiona na piersi. – Zostanie świetną głową klanu.
– Jakie ma plany na przyszłość? – zapytał Sasuke, uświadamiając sobie, że nie miał okazji zapytać o to Tare. – Sarada chce pójść w ślady Naruto.
Tamten Sasuke zmrużył oczy i zmierzył go uważnym spojrzeniem.
– Tare też chce zostać Hokage – odpowiedział po chwili milczenia. – Myślę, że jest idealnym kandydatem. Idealnym Uchihą, żeby w końcu objąć to stanowisko.
Tare zamruczał i poruszył się przez sen, więc zamilkli, nie chcąc go obudzić. Dopiero po dłuższej chwili Sasuke znowu podjął rozmowę:
– Chciałbym poznać kiedyś Saradę. W końcu w pewnym sensie jest też moim dzieckiem.
– Jest niesamowita – odpowiedział tonem, który od razu go zdradził. Zaklął w myślach napotykając wykrzywione w złośliwym uśmiechu usta Sasuke. Popełnił błąd. Ktoś kto nie znał go zbyt dobrze z pewnością nie wyczułby zmiany w jego głosie, ale przecież miał do czynienia z samym sobą. Przez te słowa chciał przekonać sam siebie, że Sarada jest takim dzieckiem, jakie chciał mieć. Że jest godną dziedziczką klanu.
Sposób w jaki mówił o Saradzie nie mógł się równać z tym, jak jego alternatywna wersja wypowiadała się o Tare. Niestety za późno sobie to uświadomił.
– Wciąż się zastanawiam, gdzie popełniłeś błąd – stwierdził cicho tamten Sasuke i odszedł, zanim on zdążył wymyślić jakąkolwiek ripostę. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że z łóżka wpatrują się w niego dziecięce, uchihowskie oczy.
– Dobranoc, Tare – powiedział i uśmiechnął się. Chłopak odpowiedział mu sennym uśmiechem i znowu zasnął. Jutro najprawdopodobniej nie będzie tego pamiętał. Sasuke zamknął cicho drzwi i skierował się do pokoju, który wskazał mu Naruto ze świadomością, że tylko ściana dzieli go od sypialni jego alternatywnej wersji i Naruto.
No hej, hej, Koko :)
OdpowiedzUsuńPewnie mnie już nie kojarzysz, ale to ja Twoja fanka od Bom Bom :D. W każdym razie wyśledziłam Cię na wattpadzie (jak Cię znalazłam niechcący to cieszyłam się co najmniej tak jakbym znalazła diament w kaszance, ale mniejsza o większość :D). Bardzo mnie cieszy Twój powrót i aktywność na różnych platformach. Jesteś jedną z nielicznego grona, która świetnie piszę SasuNaru&NaruSasu i to nie koliduje z ich charakterami.
Raduje się me serce, że wrzuciłaś też opowiadania na bloggera - swoją drogą zaglądam też na stary, bo z uzależnieniem nie wygrasz - bo tu mogę coś skomentować. Wattpad jest niby fajny, ale albo ja jestem nieogarnięta, albo ciężko tam skomentować bez konta.
Wracając do aktualnego opowiadania. Jestem nim urzeczona. Tare już na początku skradł mi serce, a bohaterzy to kosmos. Sakura której w życiu się nie powiodło, znaczy poległa w walce o miłość Sasuke (w obu swiatach) jest taka prawdziwa. W sensie, to logiczne, że nie łączy ich żadne płomienne uczucie, bo z czego? Na zawsze zostanie koleżanką z drużyny, która wreszcie przestała być kulą u nogi za sprawą treningu z Tsunade. Jednak wciąż jest tylko narzędziem do odbudowy klanu, co zresztą jak zauważyli bohaterowie z alternatywnego świata słabo Sasuke idzie. Haruno nawet dłużej w wiosce nie może męża utrzymać, a co dopiero zachęcić do figli. Ciekawe nie powiem.
Jedno mnie zasmuciło. Mianowicie, że Sasuke i Naruto w tym ich świecie są tacy... smutni. Ocalili świat, a zjadła ich szara rzeczywistość. Naruto stracił tę iskrę, a Sasuke... cóż, naprawdę wygląda jak bezdomny. Wierzę, pewnie naiwnie, ale wierzę, że po wizycie z alternatywnym świecie, Sasuke trochę się ogarnie. Może nie liczę na to, że ich rodziny się rozpadną, ale no nie oszukujmy się, prezentują sie trochę jak z papieru. Kartonowo. Dlatego mam nadzieję, że dojdą do konsensusu i będą kraść chwile w których będą szczęśliwi i będzie tam PASJA. Bo tego w tych małżeństwach brakuje. Normalnie jak związki aranżowane.
Kończąc mój wywód życzę Ci duuuużo weny na duuuuużo opowiadań Sasunaru, od groma czasu, motywujących komentarzy, liczę, że mój taki jest :D i czekam na kolejny rozdział, ewentualnie miniaturkę. Pozdrawiam gorąco.
Bardzo mi miło, że piszesz! :D Serduszko bije mi mocniej za każdym razem, jak ktoś pisze, że znał BB i je znalazł po latach. Wydaje mi się, że chyba kojarzę Twój nick, ale nie mam pewności. Nigdy nie miałam pamięci do takich rzeczy, wybacz!
OdpowiedzUsuńMasz rację, chyba nie da się skomentować na wattpadzie bez konta. Nie znoszę tej platformy! Cieszę się, że odbierasz Sasuke i Naruto jako smutnych, bo właśnie to chciałam przekazać. Tare powstał jako moja odpowiedź na Boruto i oni w nim byli tak okropnie smutni, zmęczeni i bez życia...
Bardzo dziękuję za Twój komentarz, ogromnie poprawił mi humor :) Najpierw będzie Tare, a miniaturki będą później (+ opowiadanie powiązane z Tare, które miało mieć kilka rozdziałów, ale będzie miało chyba kilkanaście xD)
Pozdrawiam!
Sakura z tego świata wprawia w zażenowanie także czytelnika.
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału, to teraz żal mi jest naszego Sasuke. To, co widzi, ten dom, Naruto, Tare, musi go cholernie boleć. Coraz bardziej wybrzmiewa fakt, że popełnił błąd swojego życia. Że miałby to wszystko, gdyby nie jedna głupią decyzja czy brak odwagi by sięgnąć po to, czego się pragnie.
No właśnie, kurcze, już dokładnie nie pamiętam jak to było z tą ręką Sasuke w anime ale to zawsze było dla mnie lekko bezsensowne. Skoro mają możliwość rekonstrukcji to dlaczego z niej nie korzystają? Sasuke już pokutuje tym przebywaniem poza wioską. A Naruto zawsze potrafił postawić na swoim i na pewno nie chciałby żeby Sasuke chodził bez ręki skoro on swoją ,,naprawił''. W dodatku jest przecież jedną z najsilniejszych postaci, jaki jest sens w osłabianiu jego możliwości? Bo nawet jeśli przywykł do walki jedną ręką to jednak zawsze jest to jakieś ograniczenie, a Sasuke już opuścił ciemną stronę mocy;> Tutaj nie mogę się doczekać zapowiedzianej walki i jaki masz na nią pomysł:D
OdpowiedzUsuńPogrążone w pijackich smutkach i żalach stare panny to niezły duecik, nie powiem ;D I nawet Sakura musiała przyznać, że będąc z nią Sasuke stracił tą swoją uchihowsą aurę, ale to pewnie przez procenty..
Ostatnia scena wywołała u mnie dziwne uczucie, co wynika po części z tego, że Sasuke pomyślał coś w stylu ,,moja córka nie spełnia do końca moich oczekiwań'', a tak po za tym to lubię, że ma taki sentyment do Tare mimo, że poznał go niedawno, bo to on tutaj jest naszym ulubieńcem ^^
Cała rozmowa początkiwa opierała się na bardzo ciekawych, a niekiedy zabawnych tematach. Walka między tymi samymi osobami może wyglądać ciekawie, jednak bardziej zaciekawiła mnie wzmianka o różnicy czasoprzestrzennej, co zaczęło powodować w mojej głowie mały mętlik. Jakby ta alternatywna wersja świata (świat Tare) w rzeczywistości byla po prostu innym światem, mającym doprowadzić do zmiany czegoś w świecie Boruto.
OdpowiedzUsuńSłowa wypowiedziane przez Naruto do Sasuke1 odebrałam jako szczere i pelne troski. Tak jakby nawet i jego znał mimo pochodzenia z innego świata.
Aż się robiło przy tamtej rozmowie ciepłej na serduszku.
Przejdźmy do najzabawniejszych momentów czyli Ino i Sakury z dużą ilością etanolu we krwi. Scena przecudowna, idealna jak na dwie pijaczki. (Przynajmniej tak je odbieram w opowiadaniu)
Gdy Ino zapytała (prawdopodobnie samą siebie) jak to możliwe, ze Sai tam nie jest gejem, a tutaj jest, zastanowiłam się czy aby na pewno Sai czuł się z nią szczęśliwy. Nie zdziwiłabym się gdyby w późniejszych rozdziałach ją zostawił robiąc coming out w świecie Boruto. No... szkoda by mi było tylko dzieciaka xD
Oni mają chociaż fotografie, nie to co Sakura. Pierwsza wspólna fotografia? Jak Sarada jest nastolatką/dzieckiem typu gimnazjum (Zdawałam gimnazjum, piszę gimnazjum. Nie ogarniam podstawówek zbyt dobrze)
Przy ostatniej scenie upewniłam się w przekonaniu, że Sasek1 kocha w rzeczywistości Naruto, co skutecznie zmusił pod wpływem zdarzeń i czasu. Aż mi się wtedy oczy mokre zrobiły na chwilę. Ta scena była po prostu śliczna.
Po przeczytaniu rozdziału no cóż jest mi na prawdę żal Sasuke. Obserwowanie jak mogłoby wyglądać jego życie musi być dla niego męczące. I mam odczucie, że jest mu smutno z tego powodu. Widać z jaką fascynacją patrzy na interakcje swojej alternatywnej postaci z Naruto. Jak funkcjonuje ich mała rodzina. Jak potrafią szczęśliwie żyć.
OdpowiedzUsuńA krótka rozmowa z alternatywnym Sasuke to taka wisienka. Widać jak bardzo podoba mu się życie jakie tamten prowadzi. Trochę smutne to ale takie prawdziwe w swym przekazie. I ta świadomość, że nie jest takim ojcem jakim zawsze pragnął być. Podoba mi się, że pomału sam dostrzega swoje błędy i chciałby teraz to zmienić.
Tak zawsze się zastanawiałam. Dlaczego tyle lat Sasuke miał niby pokutować. Czemu nie zdecydował się na nową rękę. Dla mnie to była jakaś abstrakcja po kiego licha tyle czasu tracił będąc w sumie kaleką. I dlatego pewnie tak bardzo podobała mi się odpowiedź alternatywnego Naruto, że to właśnie on nie pozwolił mu na dalszą pokute i zadbał o niego. Właśnie tak powinno to wyglądać.
Jedyną myślą na temat Sakury w tym rozdziale to żenada. Nawet brak mi słów jak można doprowadzić się do takiego stanu i to w domu swojej niby miłości. To jest po prostu nieprawdopodobne jaka z niej się zrobiła żałosna kobieta.
Mega przyjemny rozdział, rozluźniający. Bawią mnie spięcia między Uchihami, w humorystyczny sposób pokazujesz jak na siebie reagują, szczególnie gdy alternatywne wersję mają jakieś zbliżenie a Sasuke przypatruje się z zazdrością w końcu przyłapany przez samego siebie. Niezły koncept.
OdpowiedzUsuńTen rozdział był dla mnie z jakiegoś powodu najsmutniejszy z tych wszystkich co do tej pory przeczytałam. Możliwe, że tak jest bo:
OdpowiedzUsuń- bardzo po Sasuke widać to, że zaczął dostrzegać, że popełnił błąd w swoim życiu, że zamiast Naruto wybrał Sakure
- przyznał im się do tego, że tak naprawdę nie chciał mieć znowu drugiej ręki bo chciał za wszystko odpokutować
- nawet Sakura tutaj zgodziła się z Ino, że ona źle na Sasuke wpłynęła
- na końcu dwójka Sasuke ze sobą rozmawia patrząc na śpiącego Tare, gdzie alternatywny Sasuke powiedział drugiemu Sasuke "Wciąż się zastanawiam, gdzie popełniłeś błąd"
To wszystko doprowadziło mnie smutku spowodowanego tym, że uświadomiłam sobie, że jest jeszcze gorzej niż sądziłam. Od zawsze uważałam, że Sasuke i Sakura do siebie nie pasują ale to mnie jeszcze bardziej w tym uświadomiło. I to bardzo boli, bo zamiast w Boruto oglądać kochającą się parkę, która ma siłę na wszystko dostaliśmy ludzi którzy nie mają już siły na nic. Może i się powtarzam, bo możliwe, że coś podobnego pisałam w poprzednich komentarzach ale trudno, ja muszę to po prostu podkreślić.
Naprawdę cudownie byłoby zobaczyć wszystkie te "ważniejsze" postacie z obu światów jak razem się spotykają i gadają, wymieniają się swoimi spostrzeżeniami albo po prostu poznają drugą wersje siebie.