Jedynym śladem po ulewie, która ich dopadła, kiedy pojawili się w tym świecie, były kałuże na ulicy. Zawieszone wysoko słońce, świeciło mocno, a niebo miało kolor czystego błękitu. Zrobiło się naprawdę ciepło. Mogliby wyjść na zewnątrz, ale ustalili, że lepiej będzie, kiedy Sasuke uda się razem z Naruto i Shikamaru bezpośrednio do gabinetu Hokage. Tare razem z ojcem miał iść do szpitala, żeby zrobić wszystkie niezbędne badania. Shikadai został wysłany do domu, mimo protestów.
– Nie uważasz, że dziwnie wyglądasz w tej alternatywnej wersji? – zapytał Tare, kiedy szli do szpitala.
Sasuke przez chwilę milczał, a kiedy spojrzał na syna, uniósł brew.
– Nie musisz bawić się w eufemizmy, Tare. Moja alternatywna wersja jest naprawdę mizerna. Gdyby nie katana, w życiu bym nie powiedział, że tam jestem shinobi, prędzej...
– Bezdomnym – wypalił Tare i wyszczerzył zęby w uśmiechu. – I tata też wygląda dziwnie...
– Naprawdę? – Ta informacja wyraźnie go zainteresowała.
– Naprawdę! – prychnął Tare. – Chociaż on wygląda jak Hokage. Stary, zmęczony życiem Hokage...
Kiedy szli ulicą, co chwilę ktoś do niego machał i krzyczał z daleka, że cieszy się, że Tare się znalazł. Nie spotkali po drodze żadnego znajomego, a cywile nie ośmielili się podejść do Tare, kiedy był w obecności Sasuke. Wiedzieli, że gdzieś się spieszą i nie chcieli przeszkadzać.
– Chcę, żebyś mi opowiedział, o tamtym świecie.
– To znaczy? Co konkretnie?
– Wszystko. Jak wygląda wioska, jak wyglądają osoby, które znasz, czego dowiedziałeś się o Boruto.
– Wiesz, że w tamtym świecie jesteś jego mistrzem?
– Hn. – Sasuke zmarszczył brwi, ale jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Wydało mu się to całkiem zabawne. Został nauczycielem syna Naruto.
– Podobno rzadko bywacie w domu. Tata odkąd został Hokage, a ty... Twoja córka nawet nie pamiętała, jak wyglądasz. To trochę dziwne, nie uważasz?
– Byłem na jakiejś misji, że nie mieszkałem w wiosce?
– Nie wiem. – Tare wzruszył ramionami. – No, a jeśli chodzi o Boruto, nie, żebym się chwalił, ale zmiażdżyłem go. – Założył ręce za głowę i zaśmiał się w taki sam sposób jak Naruto. Sasuke pokręcił głową, patrząc na niego. Przejął chorobliwą wręcz pewność siebie od nich obu – od niego dumę i arogancję, od Naruto niemądre przeświadczenie, że jest w stanie pokonać każdego przeciwnika. To była mieszanka wybuchowa, którą bardzo trudno było utemperować. Sasuke wielokrotnie próbował to zrobić na treningach, ale ośli upór nie słabnął.
– Był od ciebie słabszy?
– Tak! Chociaż no nie jest taki najgorszy. Zaskoczył mnie atakiem taty. Stworzył znikającego Rasengana.
– Znikającego Rasengana? – powtórzył Sasuke zaskoczony.
– Tak, wtedy trochę oberwałem – przyznał Tare. – Ale później jadł mi z ręki.
Sasuke uśmiechnął się lekko. Naprawdę bał się o Tare. Kiedy tylko zorientowali się, że zniknął, poruszyli całą wioskę, żeby rozpocząć poszukiwania. Z każdą godzinę jego strach rósł coraz bardziej, bo nigdzie nie było po nim śladu. Szukali całą noc, Shikamaru poradził im, żeby przejrzeli jego rzeczy w domu, bo może Tare uciekł... Sasuke przeraził ten pomysł. To było absurdalne, bo ich syn nie miał powodów, żeby uciekać z wioski, a mimo to strach przez to, że historia może zatoczyć koło, nie minął. Nie sądził, że Tare, kiedy wróci, kogoś ze sobą przyprowadzi... Mniejsza jednak z jego żenującą wersją z innej rzeczywistości. Bardziej niepokoiło go to, że Tare przebudził Rinnegana. W dodatku, że jego Rinnegan jest złoty. Wciąż dobrze pamiętał walkę z Momoshikim. Uważał, że był nawet silniejszy od Kaguyi. I wiedział, że po nim może pojawić się ktoś jeszcze potężniejszy. Może przyjść po Tare.
– Sakura! – wrzasnął Tare i puścił się biegiem do grupki kobiet, które stały pod szpitalem. Sakura odwróciła się i krzyknęła, wyrzucając papierosa, którego właśnie paliła.
– Tare!
Pochyliła się, a Tare wpadł jej w ramiona. Sasuke obserwował uważnie tę scenę. Nigdy nie pokochał Sakury, była dla niego zaledwie koleżanką z drużyny. Doskonale wiedział o jej niesłabnącym uczuciu, ale nie potrafił sobie wyobrazić świata, w którym się z nią związał. Obserwował jej wielkie piersi, które przycisnęła do Tare, jej wyzywający strój, który więcej odsłaniał niż ukrywał, jej krótkie, różowe włosy i makijaż i zastanawiał się, jak to się, kurwa, stało, że w innej rzeczywistości została jego żoną.
– Gdzieś ty się podziewał?! – zapytała Sakura ze łzami w oczach, a Tare wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Nie uwierzysz, kiedy ci powiem!
Prychnęła i jeszcze raz przycisnęła go do siebie. Zamknęła oczy i wtuliła głowę w jego włosy.
– Szukaliśmy cię przez całą noc! Och, ty okropny dzieciaku!
Obok niej stała Mizumi i jeszcze dwie lekarki z jej szpitala. Obie przywitały serdecznie Tare, kiedy Sakura w końcu go puściła.
– Sasuke – przywitała się, gdy go zobaczyła. Tym razem na jej policzkach nie pojawił się rumieniec. Wciąż była zaniepokojona. – Co się stało?
– Opowiem ci później – odparł Sasuke. – Musisz zbadać Tare. Jego komórki. Dowiedzieliśmy się czegoś bardzo ważnego.
*
– To najważniejszy informacje, jakie zdobył Sasuke. W pałacu Kaguyi zaatakował go Kinshiki, tuż przed tym jak razem z Momoshikim zjawili się w wiosce.
– Naruto, walczyliście z Tonerim?
Naruto przez chwilę nie odpowiadał, patrząc na niego pustym wzrokiem. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach zreflektował się i skinął głową.
– Niedługo po wojnie – powiedział dziwnym głosem. – Myślisz, że on też będzie miał z tym coś wspólnego? Z tego co wiemy, był ostatnim członkiem klanu Otsutsuki na księżycu.
Sasuke przez chwilę chciał zapytać o coś więcej, ale szybko z tego zrezygnował i spojrzał jeszcze raz na zwój, który dostał od Naruto. Zastanawiał się, jak w tym świecie wyglądała walka z Tonerim. W jego rzeczywistości Naruto zdał mu z niej szczegółową relację, czytał też raporty, ale pamiętał, że Sakura opowiedziała mu o innej stronie tej misji – że Naruto właśnie wtedy zrozumiał, że kocha Hinatę. Tutaj walczył przy boku Naruto, czy tak jak w swoim świecie, chronił wioskę? Już wtedy byli razem, a może Naruto chciał się związać z Hinatą?
Drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że uderzyły w ścianę.
– Sasuke? – zapytała cicho i złapała się framugi, żeby nie upaść. Wpatrywała się w niego szeroki otwartymi oczami.
Za jej plecami pojawił się Sasuke z tego świata i Tare.
– A nie mówiłem? – zapytał chłopiec i uśmiechnął się podstępnie. Sasuke obok niego spojrzał znacząco na Naruto i pokręcił głową.
– Sakura? – zdziwił się Sasuke i opuścił zwój. W drzwiach stała kobieta, która wyglądała zupełnie inaczej niż jego żona. Gdyby nie oczy i kolor włosów chyba by jej nie poznał.
– Uch... – wydusiła Sakura i w końcu weszła do gabinetu. Sasuke ze zdziwieniem spojrzał na jej buty. Wysokie błękitne szpilki. Przeniósł spojrzenie wyżej i zbladł, gdy zobaczył jej odsłonięte masywne udo. Sakura w tym świecie była bardzo... odważna i bardzo kobieca. Rozcięcie jej kimona kończyło się prawie przy biodrach, jej talia przewiązana była pasem, a wyżej...
Usłyszał prychnięcie i zerknął na swoją alternatywną wersję. Tamten Sasuke stał za Sakurą i patrzył na niego krytycznie.
– Jeszcze chwila i zaczniesz się rumienić – stwierdził.
Bez zastanowienia aktywował Sharingana, a tamten Sasuke odpowiedział mu tym samym.
Poczuł ogarniającą go wściekłość. Nie był przyzwyczajony do tego, żeby ktoś obrażał go w tak bezczelny sposób. Nikt by się nie ośmielił, ale tutaj miał do czynienia z samym sobą. Jak na ironię był jedyną osobą, która mogła o nim mówić w ten sposób.
– Wystarczy! – krzyknął Naruto i poderwał się z fotela. – Zwariowaliście?!
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, aż w końcu to tamten Sasuke pierwszy dezaktywował Sharingana.
Sakura stała oniemiała, zaskoczona i zdezorientowana tym, co się właśnie stało.
– Sakura, macie już wyniki badań? – zapytał Naruto, który wyglądał na dziwnie rozdrażnionego.
– Tak, już są... To znaczy nie, jeszcze nie mamy. – Zaczerwieniła się i spojrzała na Naruto niewidzącym wzrokiem. – Większość będzie jutro, na jedne trzeba będzie czekać trzy dni.
– Trzy? – zdziwił się tamten Sasuke. – Mówiłaś, że dwa.
– Tak, dwa.
Tare parsknął śmiechem i zaraz tego pożałował, bo dostał po głowie od Sakury.
– Zachowuj się, dzieciaku! – warknęła, a Sasuke, widząc to, uśmiechnął się. Miał wrażenie, jakby cofnął się w czasie i widział Sakurę i Naruto, kiedy byli jeszcze Drużyną Siódmą.
– Ała! – jęknął Tare i zakrył głowę rękami. – Nic nie zrobiłem! Nie wyżywaj się na mnie, brutalna kobieto!
– Coś ty powiedział?!
– Wystarczy! – zainterweniował Naruto i spojrzał na syna karcąco. – Jutro omówimy sprawę Tare. Sprawdziłaś, czy wszystko z nim w porządku? Mówił, że walczył. Opowiedzieli ci, co się stało?
– Tak, właśnie dlatego tutaj jestem. – Sakura przygryzła wargę i znowu zerknęła na Sasuke. – To prawda, że w twoim świecie jesteśmy małżeństwem?
Sasuke po długiej chwili skinął głową.
– Możemy przejść do omawiania tego zwoju? – zwrócił się do Naruto. Nie miał zamiaru marnować czas na idiotyczne rozmowy.
– Co? – Do Naruto dopiero po chwili dotarło, że pytanie było skierowane do niego. – Tak, tak, oczywiście! – dodał i spróbował powstrzymać uśmiech, cisnący mu się na usta. Sasuke właśnie zignorował Sakurę, która, jakby nie patrzeć, w tamtym świecie była jego żoną. Nie wiedział dlaczego sprawiło mu to aż taką satysfakcję.
– Sakura, zabierz Tare do siebie – odezwał się nagle tamten Sasuke. – Ja zostanę tutaj. Mamy dużo spraw do omówienia.
– Spotkamy się później? – Sakura zwróciła się do Sasuke.
– Tak – odpowiedział Naruto i machnął ręką. – Idźcie już.
– Zrobię kolację! – krzyknęła jeszcze, wychodząc na korytarz.
– Sakura? – odezwał się Tare, kiedy zamykały się za nimi drzwi. – Ślinisz się.
Później usłyszeli świst pięści przecinającej powietrze i jęk chłopca.
– On nigdy się nie nauczy – westchnął Naruto, siadając znowu przy biurku.
– Daj mu czas – stwierdził tamten Sasuke. – Tobie zajęło to pół życia.
– Co ty niby sugerujesz, draniu?! – prychnął Naruto, czerwieniąc się ze złości.
Sasuke słuchał tej krótkiej wymiany zdań i ze zdziwieniem odkrył, że nie rozmawiał tak z Naruto od wieków. Dorośli? Nie, określiłby to jakoś inaczej, ale sam nie wiedział jak.
*
– Jestem już zmęczony – jęknął Tare, który chyba jeszcze nigdy nie spędził tyle czasu w kuchni. Właśnie wrócił z alternatywnej rzeczywistości, chciał spotkać się z Shikadaiem, żeby opowiedzieć mu o szczegółach, a zamiast tego Sakura zaciągnęła go do gotowania.
– Nie narzekaj! – upomniała go, wycierając ubrudzone ręce w różowy fartuszek. Już dawno nie widział jej w takim stanie – ze zmierzwionymi, oprószonymi mąką włosami, ze smugami sosu na policzkach i obłędem w oczach.
Po tym, jak wyszli z siedziby Hokage, Sakura pobiegła do szpitala (nie sądził, że potrafi być tak szybka), żeby zwolnić się z dzisiejszej zmiany. Chwilę zajęło jej znalezienie zastępstwa, co nie osłabiło jej zapału. Wręczyła Tare listę zakupów z miną, która jasno sugerowała, że lepiej dla niego, żeby wywiązał się z zadania. Mieli się spotkać w jego domu, bo, jak powiedziała, jej mieszkanie nie nadawało się na przyjmowanie Sasuke.
– Sakura, on i tak nie zostanie w tym świecie! – jęknął Tare, którego bolały już palce od siekania tych wszystkich warzyw.
– To mój mąż – warknęła. – Nie mam zamiaru pozwolić mu głodować. W tamtym świecie na pewno dobrze się nim zajmuję.
Tare nic na to nie odpowiedział. Nie miał ochoty na kolejnego siniaka, tym bardziej na jakieś złamanie, bo sprawa mogłaby zakończyć się nie tylko na guzie, gdyby powiedział jej, że w tamtym świecie zajmuje się nim tak dobrze, że Sasuke prawie w ogóle nie ma w wiosce, a odbudowa klanu poszła im równie dobrze jak jego ojcom w tym świecie. Krótko mówiąc – jest tak dobra w robieniu dzieci jak dwóch facetów. Tare może i miał dwanaście lat, ale zdążył już zorientować się w temacie. Wystarczył jeden wieczór u Kakashiego, który musiał się nim zająć, a życie Tare bezpowrotnie się zmieniło. Po części winny był za to też Naruto, opowiadając mu mnóstwo historii o Jiraiyi. Jak Tare mógł nie skorzystać z okazji i nie przeczytać jednej z jego książek?
– Co tak śmierdzi? – zapytał nagle, czując nieprzyjemny swąd spalenizny.
Sakura wrzasnęła i dopadła do piekarnika.
– Nie! Proszę, niech to nie będzie prawda! – jęknęła. Uchyliła drzwiczki, z których buchnął czarny dym, przez który zaczęli się krztusić. – Cholera jasna! Pieprzone pomidory!
Sakura, chcąc zaimponować Sasuke, chciała przygotować jakąś egzotyczną zapiekankę z pomidorów. Niestety nieco przeceniła swoje umiejętności kulinarne – bardzo trudno przygotowywać kilka potraw jednocześnie, zwłaszcza takich, które robiło się po raz pierwszy w życiu. Tak naprawdę Sasuke z tego świata rzadko jadł to, co przygotowała, więc Sakura oprócz tego, że lubił pomidory, nie znała za bardzo jego preferencji. Tare niedawno wspomniał o tym, że ojciec po powrocie z misji w Kraju Miodu zachwalał zapiekankę z pomidorami i Sakura stanęła na rzęsach, żeby zdobyć przepis. Jak na złość dzisiaj miała pecha przygotować go po raz pierwszy.
– Nie przejmuj się. – Tare dotknął jej ręki. – W końcu mamy jeszcze inne potrawy!
Miał ochotę się roześmiać, bo sytuacja była naprawdę zabawna, zwłaszcza kiedy zobaczył jej minę, ale gdy spojrzał w jej zaszklone, pełne rezygnacji oczy, coś ścisnęło go w gardle.
– Pójdę i przyniosę coś super – zaproponował po chwili zastanowienia.
– Niby skąd? – zapytała z powątpiewaniem. Wyciągnęła naczynie z zapiekanką i wrzuciła je do zlewu, a później otworzyła okno, żeby przewietrzyć.
– Zobaczysz. – Tare uśmiechnął się do niej w taki sposób, że pozwoliła mu wyjść.
*
Po trzech godzinach kolacja była już gotowa. Sakura zrobiła co mogła (w akcie desperacji użyła nawet idealnych pomidorów z krzaka Sasuke), żeby jakoś zatuszować wpadkę z pomidorową-zapiekanką. Przygotowała tonę omusubi z różnymi dodatkami, pamiętając, że to jedyne jedzenie, którym Sasuke czasami się częstował. Miała nadzieję, że Tare ją zaskoczy i przyniesie coś, co nie skompromituje jej do reszty. W końcu nawet ten dzieciak potrafił przygotować przekąskę pokroju omosubi.
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i poderwała się z fotela. Zakręciło się jej trochę w głowie, ale zignorowała to. Z brzdękiem odłożyła pusty kieliszek, w którym jeszcze przed chwilą było wino. Może nie powinna pić alkoholu na pusty żołądek? Ale musiała przecież uspokoić nerwy!
Pozwoliła sobie przeszukać ich barek i wybrała dwie butelki całkiem niezłego wina i jedną butelkę sake. Miała nadzieję, że trochę procentów pomoże im się rozluźnić, a jej zacieśnić więzi z nowym Sasuke. W końcu w tamtym świecie była jego żoną, więc co za różnica czy w tym, czy w tamtym się nią zajmie?
– Tare? – zapytała, nieco rozczarowana widokiem chłopca.
– Ładnie mi dziękujesz za uratowanie twojego dużego... biustu – dokończył szybko, widząc jej zaciskającą się pięść. Zerknął na stolik, na którym stała butelka wina i kieliszek. – Jak dalej tak pójdzie będziesz pijana, zanim kolacja się zacznie!
Sakura machnęła lekceważąco ręką i podeszła do niego. Tare zauważył, że zdążyła się odświeżyć. Wyglądała całkiem ładnie, więc uśmiechnął się do niej szeroko i ją skomplementował.
– Nie kpij ze mnie! – warknęła.
– Nie kpię, naprawdę ładnie wyglądasz. Dużo lepiej niż tamta Sakura! – dodał, wiedząc, że to ostatecznie ją przekupi.
– Co przyniosłeś? – zapytała ostrym tonem, ale uśmiechnęła się z zadowoleniem.
– Pierożki.
– Jakie znowu pierożki? Sasuke je lubi?
– Nie wiem. – Tare wzruszył ramionami. – Ale to najlepsze, co jadłem w życiu.
– Kupiłeś je w restauracji? Jakiej? – Nie kryła podejrzliwości. Jedzenie było bardzo starannie zapakowane, zbyt starannie i do tego w eleganckich pojemnikach. – Skąd to masz, przyznaj się!
– Od Hinaty-san.
– Co? – Sakura zamrugała.
– Poprosiłem, żeby je zrobiła. – Tare podrapał się po karku, nieco zakłopotany. Przypomniał sobie Hinatę, która, kiedy poprosił ją o zrobienie tych pierożków, była tak zaskoczona, że się zgodziła. Jej dzieci, które Tare znał, nie było w domu. Inuchi wyruszył na misję do Suny, a Ookami trenowała z Kibą i jeszcze nie wrócili. Zamiast nich zastał u Hinaty Ino, która zaczęła go zagadywać, dzięki czemu jakoś zleciało. Nie wyobrażał sobie, jakby miał spędzić tę godzinę sam na sam z Hinatą.
– Od kiedy ty... – zapytała podejrzliwie Sakura, gdy nagle jej twarz rozpogodziła się. – Ach! Mówiłeś, że w tamtym świecie to żona Naruto. Pewnie u nich jadłeś. Świetnie! – pochwaliła go, wciąż uśmiechając się w ten dziwny sposób, który niepokoił Tare. – Zabieraj łapy! Dopiero jak przyjdą twoi ojcowie i Sasuke, zaczniemy jeść!
– Ała! – Tare obrzucił ją pełnym pretensji spojrzeniem. – Jestem głodny!
– To po nich idź! Już po dwudziestej, najwyższa pora, żeby wrócili do domu!
– No dobra – burknął i ostatni raz zerknął na pierożki, które Sakura właśnie układała na talerzu. Wyglądały tak smakowicie! Jakby na potwierdzenie zaburczało mu przeraźliwie w brzuchu.
– Ciekawe czy Naruto też zasmakują te pierożki... – mruknęła, ale Tare jej nie usłyszał, bo wycofał się do drzwi, żeby szybko ewakuować się z domu, kiedy ją o czymś poinformuje.
– A tak w ogóle, zapomniałem powiedzieć, że ktoś jeszcze będzie na kolacji!
– Niby kto?! – Sakura wyjrzała na korytarz, a w jej oczach pojawiła się wściekłość. Tare za niepewnym uśmiechem spróbował zamaskować przerażenie.
– Tak jakoś wyszło... sama się wprosiła. – Otworzył drzwi i już chciał jej powiedzieć, kiedy zobaczył gościa w progu.
– Cześć, wielkoczoła – usłyszeli. Ino uśmiechnęła się pomalowanymi na czerwono ustami i wystudiowanym gestem odrzuciła swoje długie blond włosy na plecy. – Chyba nie sądziłaś, że przegapię okazję, żeby poznać Sasuke, który w innym świecie całkiem oszalał i się z tobą ożenił.
Też się, kurwa, Sasuke, zastanawiam.:P ,,jeszcze chwila i zaczniesz się rumienić'' haha rozwaliło mnie to. A ,,jest tak dobra w robieniu dzieci jak dwóch facetów'' dobiło;D Trochę szkoda Sakury, że nie poukładała sobie życia, ale przynajmniej nie jest taka.. Nijaka? Tu bardzo przypomina Tsunade z alkoholem i siebie z dzieciństwa w relacji z Tare. Takie lekkie rozdziały też są przyjemne:)
OdpowiedzUsuńJakoś chyba nie jestem przekonana co do tej alternatywnej wersji Sakury. Zawsze raczej wyobrażałam sobie, że gdyby Naruto i Sasuke skończyliby razem, to byłby to taki punkt zwrotny w jej życiu, który pozwoliłby jej przejrzeć na oczy, że przez całe życie była zaślepiona. Tutaj to poszło w trochę inną stronę i aż smutno się patrzy jak ona cały czas tkwi w tym swoim dziwnym uzależnieniu. Ale co człowieka to inna wizja i w sumie fajne, zobaczyć jak bardzo różne miało się wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńTrochę zagrałam twórcom na nosie (pewnie ich to bardzo ubodło, nie ma co ;D), ale oni tak beznadziejnie wykreowali Sakurę, że nie miałam zamiaru naprostowywać jej postaci. Krótko mówiąc - skoro Sakura uparcie tkwiła w miłości do Sasuke przez tyle lat, jej uczucia nie zmieniły się nawet, kiedy próbował ją zabić, to tylko świadczy o tym, że to postać z poważnymi zaburzeniami, która zakłamuje swoją własną rzeczywistość. Sasuke okazywał jej tak mało emocji, empatii i zainteresowania, że można pomyśleć, że byli dla siebie obcymi ludźmi. Bo chociaż też próbował zabić Naruto - tu doszukuję się dużo większej dawki emocjonalnej. W końcu wątek prowadził do tego, że zabijając najlepszego przyjaciela, zdobędzie moc. Sakurę chciał zabić, bo mu przeszkadzała jak natrętna mucha ;) Więc kończąc mój wywód - bodziec w postaci tego, że Sakura by się dowiedziała o Sasuke i Naruto był dla mnie niewystarczający. Ona chce kochać Sasuke bo tak jej wygodnie.
UsuńPs. rozgadałam się, ale rzuciłaś fantastyczną uwagę, o takie komentarze właśnie mi chodzi! pobudzające do dyskusji, dzięki :)
Sasuke wydawał się być taki dumny z syna. Mają że sobą o wiele lepszą emocjonalną więź niż Naruto I Sasuke ze świata Boruto z ich dziećmi. Może poza Kawakim, który jest osobnym tematem do rozmowy. Jedyne postacie które mają dobrych rodziców to kurde Mitsuki, który też jest osobnym tematem, Shikadai, Metal i Chocho. Dzieciaka Saia nie rozumiem za bardzo, gdyż chodzi drogą "na skróty", co jest przeciwieństwie stwem jego ojca (odcinek z kopiowaniem obrazków). Chociaż bardziej go lubię od niektórych wymienionych postaci.
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że sądziłam, że Sakura bardziej będzie Nie lubić Tare niż go lubić. Zgaduje, że ta relacja jest dosyć skomplikowana przez wzgląd na Sasuke I Naruto, jednak w jej wypadku Tare jest tak jakby... przypomnieniem o tym, że nie zdobyła Sasuke.
Szczerze przyznam, że nie wiem dokładnie o co chodziło z sytuacją z udem Sakury. Że lepiej wygląda i jest masywniejsza? Nie wiem...
Jakoś nie widzę go w trybie "rumieńców na wygląd SAKURY"
Dwa te same sharingany się atakują. Kurde... że też nie doszło do jakiegoś kolejnego zwarcia.
Sasuke obraża samego siebie, wyzywa siebie, ocenia i jeszcze atakuje. Cudowne uczucie zwłaszcza po tym jak już raz pogubiłam się który to który. Chyba pierwszy raz Sasuke nie ma co tak naprawdę powiedzieć, gdyż ten od Tare (będę pisać po prostu 1 i 2 przy nich) mówi samą prawdę, z czego Sasek 1 zdaje sobie sprawę
Sasuke dostał tak naprawdę od życia coś bardzo cennego. Tak jak Tare. Tare zobaczył zobaczył jego rodzice mają spaprane życie bez siebie a Sasuke widzi na własne oczy jak on i Naruto z innego świata mają szczęśliwe chwile.
Tak sobie pomyślałam, że taki powinien być ojciec. Więź pomiędzy Sasuke i Tare strasznie mi się podoba. Jest całkowicie inny niż Sasuke z Saradą. To aż bije po oczach jaka różnica jest w tych dwóch przypadkach. A jednak ciekawość co do drugiego świata też męczy Sasuke i podpytuje jak może jakie to różnice dzielą ich światy.
OdpowiedzUsuńA wracając do naszego Sasuke. "Usłyszał prychnięcie i zerknął na swoją alternatywną wersję. Tamten Sasuke stał za Sakurą i patrzył na niego krytycznie.
– Jeszcze chwila i zaczniesz się rumienić – stwierdził."
W tym momencie się cieszyłam że odstawiłam kawę na stolik. Prawie umarłam ze śmiechu. Takiej reakcji się nie spodziewałam :D
A teraz jeśli chodzi o Sakure z tego świata. Z niej to jest niezła wyróżniająca się osobowość. Zawsze mnie zastanawiało za co ona tak kocha tego Sasuke. Nigdy nie dawał jej jakiś powodów, zawsze był dla niej obojętny. Dlatego nigdy nie rozumiałam jej obsesyjnej miłości do niego. A w Twojej historii widzę jakby to było jeszcze bardziej przerysowane. Co w sumie mi nawet odpowiada. Bo nigdy sobie nie wyobrażałam jej z nikim w związku. Jej zapatrzenie w uczucie do Sasuke było wręcz chorobliwe i nie widziałam aby ona potrafiła ułożyć sobie życia z kim innym. I chyba dlatego tak mi ona odpowiada będąca taka dalej zapatrzona w siebie i swoje uczucie do jej Sasuke. Ciekawi mnie czy faktycznie odważy się podrywać i nagabywać biednego Sasuke z drugiego świata :D
Tak! Strasznie mnie boli to, jak Sasuke i Naruto są przedstawieni w Boruto jako ojcowie. Nie mogę ich sobie takich wyobrazić, nie chcę ich takich! No kurde, trochę mam wrażenie, jakby autorzy serii chcieli na siłę ich upodlić. A zwłaszcza Naruto, bo o ile Sasuke nie zawsze w shippu postępował właściwie, to Naruto jednak był bardzo pozytywną postacią.
UsuńTaaak, Sakura jest u mnie bardzo przerysowana i chyba dlatego ją polubiłam - tę jej wersję właśnie ze świata Tare. Absurd mi do niej bardzo pasuje, bo ma go w sobie sporo nawet w oryginale - jej niektóre reakcje zwłaszcza jeśli chodzi o Sasuke, sama miłość do niej taka uporczywa, uch. Tak, Sakura też mi nie pasuje do związku. Ona to dla mnie taka Bridget Jones jest trochę :D
Dobre rozwinięcie alternatywnego świata. Bawi mnie to jak każdy "naśmiewa" się z naszego Sasuke i jego życiowych decyzji. Wielki Uchiha w nowym świecie jest jak dziecko, nie rozumie swoich decyzji, emocji, żartuje z niego on sam. Rozpaczam jedynie (o dziwo) nad Sakura. Przyznam, że na początku anime jej nienawidziłam a potem po prostu nie przepadałam, w tym opowiadaniu jest podobnie jednak jej alternatywna wersja jest tak różna. Jest desperacyjna, rozchwiana, zależna. I mimo że wygląda kobieco, nie jest prawdziwą kobietą. Właśnie nad tym rozpaczam że jedyny element -samowystarczalnosc(przez który jakoś ja trawie) jest jej odebrany, jest to jednak ciekawa wizja.
OdpowiedzUsuńEwidentnie kiedy czytam rozmowy pomiędzy drugim Naruto i drugim Sasukie oraz Tare momentalnie zaczynam uśmiechać się jak głupia. Może i ta rodzina nie jest idealna ale widać, że jego ojcowie starają się jak mogą i rozmawiają z nim a uważam, że rozmowa ze swoim dzieckiem jest najważniejsza bo bez tego ani rusz. Widać tutaj straszny kontrast pomiędzy wychowywaniem swoich dzieci pomiędzy nimi z dwóch różnych światów. Dzięki tej książce jeszcze bardziej upewniam się że rzeczywiście to co dzieje się w Boruto nie ma sensu. Nawet ten drugi Sasuke śmieje się ze swojej drugiej wersji i pomimo że jest on wymyślony przez ciebie (ten drugi Sasuke bo on nie pojawia się normalnie w Boruto) to tak właśnie wyobrażam sobie że mogłoby to wyglądać.
OdpowiedzUsuń