czwartek, 19 sierpnia 2021

Komentarze

 Hej, 

minęło już trochę czasu od ostatniego postu, dlatego mała aktualizacja :)


Wszystkie komentarze, które piszecie, czytam. Nie zawsze odpowiadam tak szybko, jakbym chciała, ale je widzę (powiadomienia o nich przychodzą mi na maila). Dlatego nawet jeśli nie odpowiadam, komentujcie dalej i dajcie mi później znać, że chcecie dostęp (oczywiście jeśli komentarze będą takie jak należy, nie chce mi się rozwodzić nad tym kolejny raz, zasady komentowania dwa posty niżej :)


Kolejna sprawa - sama lubię pisać i czytać długie komentarze. Trochę nie fair, że nie dałam Wam takiej możliwości. Pisałam o tym już w komentarzach pod poprzednim postem, ale tutaj dodam oficjalne info - dostęp możecie otrzymać, pisząc jeden długi komentarz (min.13000 znaków, żeby nie było wątpliwości, co dla mnie znaczy długi komentarz). Jeśli ktoś woli taką możliwość, proszę bardzo. 


Pozdrawiam :) 



4 komentarze:

  1. Cześć, jak uzyskać dostęp do pozostałych prequeli, bardzo się wyciągnęłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę szkoda, że tak dużo znaków trzeba napisać. Niestety nie potrafię pisać długich komentarzy. Ale chciałam zaznaczyć, że miło iż ktoś jeszcze w blogspocie pisze opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Part 1 Dawno, dawno temu, coś koło2017 roku zaczęłam czytać opowiadania napisane przez Koko. Wówczas dostępnych było całkiem sporo opowiadań i chyba wszystkie (te stare) bardzo gruntownie zrecenzowałam korzystając z maila. Kontakt się urwał, autorka tekstów mi zniknęła z przestrzeni internetowej. Cóż bywa. Nie każdy potrzebuje przez całe życie pisać i utrzymywać blogi. Całkiem niedawno odnalazłam przez przypadek Koko na Wattpadzie i kolejna dawka radości oraz zaskoczenia, że jednak żyje, pisze i ma coś nowego. Niezwykle rozczarowywujący był brak starszych opowiadań, do których chętnie wróciłabym i w tym wypadku ślę zapytanie, czy są one jeszcze gdzieś dostępne. Natomiast pojawiło się coś nowego – opowiadanie Tare i instrukcja wstawiania komentarzy. Jak widać autorka na własnej skórze doświadcza konsumpcyjnego i lakonicznego stylu bycia młodego pokolenia. Oczywiście nie jestem święta, bo sama czytam bez komentowania. Najczęściej jest to celowe, bo nie umiem pisać wow, cudowne, boskie (z tysiącem emotek), gdy tego nie czuję. Natomiast krytyka nawet konstruktywna nie zawsze jest dobrze odbierana. Niemniej już wcześniej pokusiłam się o dość gruntowne recenzje opowiadań, więc i teraz to uczynię dla Tare. Z tym większą radością, bo odnalazłam autorkę.
    Przeczytałam zaledwie 5 rozdziałów (zasadniczo nie ma się czym chwalić). Na swoje usprawiedliwienia mam standardową wymówkę dorosłych – brak czasu i nadmiar obowiązków. Zapewne autorka już powoli doświadcza tego stanu i wybaczy mi częściową recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Part 2 Zatem do rzeczy. Opowiadanie zaczyna się od dziwnego spotkania dwóch "Boruto", ale z dwóch różnych rzeczywistości. Jak już od początku widać Tare ma niebywałą zdolność do wprowadzania zamieszania i zmuszania bohaterów do rozmyślania nad swoim życiem. Zapewne w kolejnych rozdziałach obecność Tare wpłynie na relacje Naruto i Sasuke, (ciii......, ale jeszcze o tym nie wiem). Mamy tutaj doskonale funkcjonujące rodziny. Nie piszę szczęśliwe, bo tam nie ma szczęścia, miłości i przywiązania. Natomiast od razu nasuwa się nam na myśl obowiązek, konieczność, potrzeba i najważniejsze – dzieci będące dumą ojców i wioski. Refleksje Naruto nad własnym ojcostwem są takie prawdziwe i chwytające za serce. Może miłość w związku daje lepsze efekty wychowawcze niż tylko poprawne i dobrze funkcjonujące relacje. To oczywiście temat rzeka i raczej pedagodzy oraz psycholodzy dziecięcy powinni rozkminiać. Dobrze przedstawiona jest relacja dzieci. Ta zazdrość, rywalizacja, potrzeba udowodnienia przynależności, strach przed stratą rodzica i odrzuceniem. Zastanawia mnie jedynie fakt, że Tare nie czuje zagubienia, nie szuka sposobu na powrót do swojej linii czasowej, nie jest zaskoczony sytuacją. Nie widać u niego smutku czy tęsknoty z swoim dotychczasowym życiem, co byłoby typowe dla tak młodego człowieka. Przypomina mi raczej osobę wykonującą ściśle określone zadania, co nie koresponduje mi z dzieckiem . Czekam, jak ta sytuacja się rozwinie.
    Kiedyś zarzuciłam autorce, że po macoszemu traktuje postacie poboczne. W tych kilku rozdziałach widzę olbrzymi postęp. Sakura w dwóch odsłonach jest idealną postacią tragiczną. Jak w prawdziwych dramatach, każdy jej wybór jest zły i nie daje jej szczęścia. Może posiadać najlepszego ninja za męża, ale nadal w jej życiu nie ma szczęścia i spełnienia. Można powiedzieć, że satysfakcja była w trakcie ślubu (tak zdobyłam) i na tym się skończyło. Brak w jej życiu Sasuke też nie poprawił sytuacji. Może w dalszych częściach opowiadania "alternatywna Sakura" znajdzie dla siebie szczęście. Podoba mi się, że każda z odsłon Sakury ma swoją historię. Idealna żona Hinatka – miła, ciepła, oddana dzieciom i pewnie płacząca nocą w poduszkę nad swoją samotnością. Idealni wojownicy i mężczyźni nie zawsze są idealnymi mężami. Co ciekawe w alternatywnym świecie, ci skupieni na sobie faceci dali radę wychować samodzielne i w miarę szczęśliwe dziecko. Ani obowiązki wobec wioski, ani brak kobiecych umiejętności nie przeszkodziły im w rodzicielstwie. Kolejne postacie jak Konohamaru dopiero się pojawiły, więc najpierw lepiej je poznam. Już w tych kilku odsłonach widać, że atutem autorki są dialogi (ale to już kiedyś pisałam) i konfliktowanie postaci. Z przyjemnością przeczytam, jak ta historia się rozwinie. Zapewne będzie jeszcze gorąco.

    OdpowiedzUsuń