poniedziałek, 1 marca 2021

Tare - rozdział 10 + art

Na końcu art Starego Krakersa. Miałam dziką przyjemność opisując go w tekście 😁 Dziękuję! 💓


Rozdział 10


 Naruto stał przy oknie i pogrążony w swoich myślach obserwował ogród. Noc była wyjątkowo ciemna, więc niewiele widział poza nikłym zarysem krzewów. Nawet nie zareagował, kiedy drzwi do łazienki się otworzyły. 

– Nie martw się – usłyszał i drgnął. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Sasuke już się wykąpał i wrócił do sypialni. 

Uśmiechnął się chyba z przyzwyczajenia, ale uśmiechem, który nie dosięgnął jego oczu. Pozwolił na to, żeby przez chwilę milczeli, a Sasuke podszedł i stanął obok. Mógł poczuć świeży zapach jego żelu pod prysznic. 

– Tare jest silniejszy niż przypuszczaliśmy – szepnął w końcu. Miał mocno zachrypnięty głos – jak zawsze, kiedy coś go dręczyło. – Już ustaliliśmy, że przez połączenie naszych genów może przebudzić Rinnegana, ale nie sądziłem, że... – odetchnął ciężko. – Złoty Rinnegan... Co on, do cholery, może oznaczać?

– Mam nadzieję, że jutro otrzymamy na to odpowiedź.

Naruto pokręcił głową, nieprzekonany. 

– Momoshiki też miał złotego Rinnegana. Pamiętasz, jak zastanawialiśmy się, dlaczego jego był inny niż u Kaguyi? Te wszystkie teorie... Cholera, nie sądziłem, że będziemy musieli je odnieść też do Tare. Klan Otsutsukich może się o niego upomnieć.

– Ochronimy go, Naruto.

– Kaguyia była potężnym zagrożeniem, ale mam wrażenie, że Momoshiki i Kinshiki stanowili tylko ostrzeżenie przed kimś o wiele potężniejszym. Tare widział Owoc Chakry. Wie, gdzie on jest. 

– Dzięki Tare możemy ubiec Otsutsukich. Kogokolwiek, kto się pojawi, żeby zdobyć owoc chakry.

– Łudziłem się, że Tare będzie mógł uniknąć takiego losu jak ja.

– To znaczy? – Sasuke zmarszczył brwi. – Co masz na myśli?

– Nie chcę, żeby ktokolwiek uznał go za odmieńca... Za potwora.

– Jesteś idiotą – prychnął Sasuke. – Nic takiego się nie stanie.

– Nie pamiętasz, jak było ze mną? I z tobą? – Zmrużył oczy, obdarzając go ostrym spojrzeniem. – Nasza siła wypchnęła nas poza społeczeństwo. Ja byłem demonem, a ty ostatnim Uchihą. 

– Wtedy były inne czasy. – Sasuke pokręcił głową. – A my byliśmy sierotami. Gdyby twoi rodzice żyli, wioska nigdy by cię nie odrzuciła. Gdyby mój klan przetrwał, też wszystko wyglądałoby inaczej. On nie jest sierotą, Naruto. Ma rodzinę. 

Naruto spojrzał Sasuke w oczy i przez chwilę milczeli. W końcu odwrócił wzrok na ogród i mruknął:

– Wiele razy zastanawiałem się, czy gdyby miał matkę, byłby szczęśliwszy.

– Nie wiem – odparł Sasuke. – W drugim świecie nasze dzieci mają matki, ale wiem, że w tym jesteśmy lepszymi ojcami.

Naruto zmarszczył brwi i spojrzał na niego z niezrozumieniem. Sasuke uśmiechnął się kpiąco. 

– Tare mówił mi, że w tamtym świecie prawie nie ma nas w domu. Moja córka długo nie wiedziała, jak wyglądam, a ty ciągle przesiadujesz w siedzibie Hokage.

– Teraz też...

– Nie, Naruto – przerwał mu. – Wystarczy spojrzeć na moją alternatywną wersję, żeby domyślić się, że coś jest nie tak. Miałem odbudować klan, a mam tylko jedno dziecko.

Naruto przypomniał sobie słowa Ino i Sakury, kiedy wychodziły z rezydencji i nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu cisnącego mu się na usta. Skoro już nawet one zauważyły coś takiego, to może rzeczywiście coś w tym... 

Jęknął, kiedy bez ostrzeżenia łokieć Sasuke wbił mu się w brzuch, a później pięść uderzyła w szczękę. Złapał się za twarz i spojrzał na niego ze zdezorientowaniem i wyrzutem. 

– Zwariowałeś?! – wydusił. – Za co to było?!

Sasuke zmrużył oczy i zacisnął usta. Był zirytowany. Najwyraźniej inaczej zinterpretował jego wcześniejszy uśmiech. 

– Za dwójkę dzieci.

– Co? – Naruto skrzywił się, rozmasowując sobie bolące miejsce. Cios był wystarczająco mocny, żeby poczuł krew w ustach.

– W tamtym świecie masz dwójkę dzieci – wyjaśnił. – Trochę cię poniosło. Przypominam ci, że to ja miałem odbudować klan, nie ty. Wiem, że moja alternatywna wersja jest idiotą i z jakiegoś powodu liczę na to, że jedno dziecko wystarczy, żeby odbudować klan, ale ty widać wcale się nie krępujesz... I to jeszcze z Hyuugą... – dodał tonem, który sprawił, że Naruto przełknął ciężko ślinę. Wpatrywał się w niego przez chwilę w napięciem, ale nagle zmienił postawę. 

– I niby za to mnie bijesz?! – oburzył się. – Nie odpowiadam za to, co robi moja alternatywna wersja!

– Hn – mruknął i pogładził knykcie. – Myślę, że wręcz przeciwnie. To nie jest świat, w którym wszyscy mają inne charaktery. Mam wrażenie, że byliśmy bardzo blisko podjęcia złych decyzji. 

Naruto zmarszczył brwi, rozważając jego słowa. Wciąż miał naburmuszoną minę, niezadowolony z tego, że to jemu się dostało. 

– I chcesz mi powiedzieć – zaczął, obserwując Sasuke uważnie – że jesteś idiotą?

– Co?

– No... – Naruto musiał przygryźć wargę, żeby się nie roześmiać. – Przed chwilą nazwałeś swoją alternatywną wersję idiotą, więc...

W ostatniej chwili zablokował jeden cios po drugim. Siła z jaką zaatakował go Sasuke mogłaby zniszczyć ścianę. Naruto złapał go za pięści i spojrzał na niego z bliska. W niebieskich oczach igrał błysk przekory. 

– Chcę pokazać temu idiocie, jak wygląda prawdziwy seks.

Naruto zaskoczony tymi słowami, spuścił na chwilę gardę, co Sasuke od razu wykorzystał. 


*


Sasuke leżał w łóżku i wpatrywał się w sufit. Nie mógł zasnąć przez natłok myśli. Dopiero teraz miał chwilę czasu, żeby przeanalizować to, co się dzisiaj wydarzyło. Tak szybko musiał podjąć decyzję o wejściu do tego świata, że nie zastanawiał się, jakie będą tego konsekwencje. Znalazł się w rzeczywistości, w którym on i Naruto byli razem. Mimo usilnych starań nie mógł wyrzucić z umysłu widoku podwójnego łóżka w ich sypialni. Wydawało mu się to tak... Nie potrafił nazwać tego uczucia, ale czuł uścisk w żołądku i gulę w gardle za każdym razem, kiedy przywołał ten obraz w pamięci. Nie tylko to, że... uprawiali seks, ale nawet sam fakt spania obok kogoś wydawał mu się zupełnie obcy. Nie mógł sobie wyobrazić, że miałby z kimkolwiek dzielić łóżko. Odkąd tylko pamiętał zasypiał samotnie. Nawet w jego świecie, kiedy wracał do domu, nigdy nie spał z Sakurą. Nocował w pokoju gościnnym albo na kanapie. Pamiętał, że był to dla niej ogromny problemem na początku małżeństwa. Wtedy dla świętego spokoju kładł się razem z nią, a gdy zasypiała, zabierał poduszkę i wracał do siebie. Po którymś razie, gdy wstała wcześniej od niego i zorientowała się, że przeniósł się gdzie indziej, w końcu odpuściła. Całe ich małżeństwo można było porównać do tej sytuacji – Sakura chciała bliskości, więc naciskała, on usypiał jej czujność i robił uniki, aż w końcu oddalał się na tyle, że zmęczona kolejnymi nieudanymi próbami, odpuszczała i musiała zaakceptować rzeczywistość taką, jaką chciał kreować. Nie mogła mieć do niego pretensji, przecież wiedziała, jaki był. Kiedy zaproponował jej małżeństwo, niczego nie ukrywał. Przedstawił jej w kilku słowach, jak to widział, a ona się zgodziła. Liczyła, że go zmieni? Że po ślubie będzie mogła wykrzesać z ich związku coś więcej poza niezdarnym, zdawkowym dotykiem i kilkoma uśmiechami? Uważał, że nie nadawał się do bliskości. Jakim cudem w tym świecie udało mu się stworzyć rodzinę, od której nie uciekał?

Naruto. Odpowiedź nasunęła mu się sama. Jego jedyny przyjaciel, więź, którą jako nastolatek tak rozpaczliwie próbował zerwać, żeby zyskać moc. Rozwrzeszczany dzieciak, który kiedy nie krzyczał, że chce zostać Hokage i zdobyć uznanie mieszkańców wioski, biegał za nim – najpierw, żeby mu dorównać, później, żeby sprowadzić do wioski. I w końcu zdobył i uznanie Konohy, i szacunek Sasuke. Nawet więcej niż szacunek, bo ocalił go od nienawiści. Naruto stał się osobą, której ból i uczucia go obchodziły. 

– Naruto... – szepnął w ciemność, przypominając sobie Naruto ze swojego świata, z krótkimi, sterczącymi włosami, podkrążonymi oczami i uśmiechem, który mimo lat się nie zmienił.

Ciszę przerwało skrzypienie łóżka i zduszony jęk po drugiej stronie ściany. Sasuke zamarł, szerzej otwierając oczy. Przeszedł go dreszcz, kiedy znowu usłyszał ten głos, stęknięcie, zdławiony krzyk, a później miarowe skrzypienie, które wypełniło jego pokój, sprawiając, że ciało pokryło się gęsią skórką. Wstrzymał oddech, sam nie wiedząc, czy z nerwów, czy dlatego, że nasłuchiwał. A nie powinien. To było coś zbyt prywatnego, zbyt... bliskiego snów, które kiedyś miał. Wciąż je doskonale pamiętał, choć od wielu lat o tym nie śnił. Naruto i on podczas walki, grad ciosów i uników, jęk Naruto. Później, gdy się budził, sądził, że jego podniecenie było spowodowane adrenaliną wywołaną przez sparing, ale teraz miał co do tego wątpliwości. Ten dźwięk... 

Zaklął, gdy rama łóżka uderzyła mocniej w ścianę. 

– Sasuke, do cholery! – usłyszał zduszony głos Naruto. – Miałeś być ci... – Rama uderzyła mocniej o łóżko, a głos Naruto załamał się i jęknął w taki sposób, że Sasuke mimo woli poczuł, jak robi mu się gorąco.

Zamknął oczy i odetchnął ciężko przez nos. Miał ochotę się roześmiać, ale był zbyt spięty, żeby to zrobić. Zbyt dobrze się znał, żeby nie wiedzieć, że jego alternatywna wersja postanowiła mu coś udowodnić. 

– Co mówiłeś? – zapytał Sasuke po drugiej stronie ściany. Miał napięty głos, ale dało się w nim wyczuć nutkę rozbawienia.

– Że zaraz zamienimy się miejscami, jak...

Naruto nie odpowiedział. Zamiast temu znowu jęknął. Sasuke zaklął pod nosem i odrzucił kołdrę. Spojrzał w dół i zacisnął mocno zęby. Już dawno nie był tak twardy...  

Wyszedł na korytarz i skierował się na dół. Walczył z sobą, żeby nie zatrzymać się pod drzwiami ich sypialni, ale na kilka sekund zwolnił kroku i wstrzymał oddech, żeby ponownie usłyszeć dużo cichsze skrzypienie łóżka i westchnięcia. Coś przewróciło mu się w żołądku, gdy wyobraźnia podsunęła mu kilka scen, jak mogli teraz wyglądać. Nadzy, rozgrzani i zupełnie pochłonięci sobą. 

Zszedł pospiesznie po schodach i odetchnął dopiero, gdy znalazł się w pogrążonym w ciemności salonie. Zerknął na przeszklone drzwi, prowadzące na werandę. Już miał iść w tamtą stronę, gdy jego uwagę przykuły zdjęcia. Wcześniej, kiedy je zauważył, nie przyjrzał się im dokładnie. Teraz miał okazję. 


Nie było ich wiele. Wszystkie znajdowały się w prostych, drewnianych ramkach. Wziął do ręki to, które już wcześniej przykuło jego uwagę. Rodzinną fotografię. Patrząc po wyglądzie Tare, zrobiono ją jakieś dwa lata temu. Zaskoczyła go swoboda, z jaką pozowali. Przypomniał sobie zdjęcie, do zrobienia którego niedawno zmusiła go Sarada. Pamiętał, jak niezręcznie się czuł, stojąc przed aparatem obok Sakury. Ona też była spięta. Jedynie ich córka zdawała się nie zauważać niezręcznej atmosfery i cieszyła się tą niecodzienną sytuacją, kiedy cała ich rodzina spędzała razem czas. 

To zdjęcie było zupełnie inne. Bezwiednie przejechał kciukiem po ich sylwetkach. Naruto siedział i uśmiechał się szeroko. Jego oczy błyszczały. Dotykał drobnej dłoni Tare, który stał nad nim, uśmiechając się lekko, z odrobiną tajemniczości i arogancji godnej klanu Uchiha. On stał nad Tare, pochylając się tak, żeby zmieścić się w kadrze. Nie wyglądał na skrępowanego. Wręcz przeciwnie, z całej jego postawy emanowała godna pozazdroszczenia nonszalancja. Jeszcze przez chwilę przyglądał się zdjęciu, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że cała ta fotografia wydawała mu się taka spójna. Była w niej swoboda, której nie było nawet na jego rodzinnym zdjęciu z rodzicami i Itachim. Jeszcze raz spojrzał na uśmiechniętą twarz Naruto. Wiedział, komu to zawdzięczali. 

Odłożył fotografię i przyjrzał się kolejnym. Na jednej Tare razem z nimi stał przed Akademią Ninja. Tutaj byli już bardziej poważni, nawet Naruto nie szczerzył wszystkich zębów w uśmiechu, ale wciąż miał pogodny wyraz twarzy. Tare stał z dumnie uniesioną głową i wyzywającym uśmiechem na ustach. Spojrzał na swoją alternatywną wersję, która z założonymi na piersi rękami patrzyła w obiektyw z aroganckim uśmiechem. Doskonale wiedział, co kryło się za tym spojrzeniem – przekonanie, że Tare będzie najlepszy. Odłożył szybko to zdjęcie, bo poczuł wyrzuty sumienia. Przypomniał sobie, że jego nie było przy Saradzie, kiedy szła do Akademii. Wtedy przez kilka lat prawie nie było go w Wiosce, bo wykonywał skomplikowaną misję na drugim końcu świata. Odpędził od siebie myśl, że praktycznie zmusił Naruto, żeby powierzył ją tylko jemu, mimo że zadanie powinno wykonywać co najmniej trzech ninja. Sasuke nie lubił działać w zespole, zwłaszcza pierwszych lepszych ninja. Jedyną osobą, której współpracę akceptował, był Naruto. 

Sięgnął po kolejną fotografię. Upamiętnienie zaprzysiężenia Siódmego Hokage. Naruto stał w tradycyjnym nakryciu głowy i uśmiechał się, ale uśmiechał się inaczej niż zwykle. Sasuke aż ścisnęło w żołądku, kiedy przyjrzał się jego twarzy. Emanował z niej spokój, pewność i siła. To nie był ten Naruto, który wrzeszczał podczas walki, że nie umrze, bo musi zostać Hokage. To nie był ten Naruto, który na treningu dawał z siebie wszystko, żeby zdobyć jeszcze większą siłę. To nie był ten Naruto, który z takim rozpaczliwym uporem próbował go ściągnąć do wioski. To była twarz człowieka, który był już pewny swojej siły. On wiedział, że ochroni wioskę. Był przygotowany na pełnienie funkcji Hokage. Był niesamowity. Sasuke przejechał kciukiem obok sylwetki Naruto, uśmiechając się lekko. Bez wątpienia na tym zdjęciu był prawdziwy Naruto. Nie miał wątpliwości, że podczas ceremonii zaprzysiężenia nikt go nie zastępował. Ten spokój i pewność były wynikiem również tego, że ten dzień przebiegł tak jak powinien. Bez żadnych wypadków. Nie tak jak w ich świecie...

Sasuke wciąż pamiętał swoją złość, kiedy dowiedział się, dlaczego na ceremonii zaprzysiężenia zamiast Naruto zobaczył udającego go Konohamaru. W pierwszej chwili pomyślał, że coś się stało. Poczuł strach i przez tę chwilę słabości był jeszcze bardziej wściekły, kiedy w końcu odkrył, dlaczego ktoś musiał go zastępować. Pojawił się w domu Uzumakiego przed Hinatą. Wystarczyło jedno spojrzenie na nieprzytomnego Naruto, żeby się zorientował. Wielki bohater wojenny, przyszły Hokage został pokonany przez kilkuletnią córkę, która aktywowała Byakugana. 

Był niesamowicie wkurwiony, bo specjalnie wrócił do wioski, żeby zobaczyć, jak Naruto ostatecznie spełnia swoje marzenie. Chciał być przy nim w tym dniu. To było ważne, ważniejsze niż jego ślub, na którym się nie pojawił. Specjalnie wrócił do Konohy, ale kiedy dowiedział się o znokautowanym Naruto, był tak rozwścieczony, że nie informując nikogo, że wrócił, znowu ruszył w podróż. 

Odłożył zdjęcie, czując rosnącą w nim złość. Miał wrażenie, że w jego rzeczywistości z jakiegoś powodu świat było nie taki jak powinien, a tutaj mimo jego dziwnego związku z Naruto paradoksalnie wszystko zdawało się być takie... właściwe. Tak, to odpowiednie słowo. Właściwe. 

Sięgnął po kolejne zdjęcie. Zdziwił się, bo ta fotografia w porównaniu do poprzednich nie była pozowana. Może miała być, ale ktoś za szybko zrobił zdjęcie i zamiast zadowolenia i uśmiechów, uchwycił przerażenie i zniesmaczenie. Przerażenie ze strony Naruto, zniesmaczenie z jego. Stali obok siebie, przed jakimś budynkiem, trzymał na rękach zawiniątko – najprawdopodobniej dziecko. Ich miny wcale nie świadczyły o tym, że są szczęśliwi. 

Nagle Sasuke usłyszał ruch na schodach. Obejrzał się i zobaczył Naruto, który w tym samym momencie musiał go zauważyć. Przez sekundę na jego twarzy dostrzegł wahanie, które zostało zastąpione skonfundowanym uśmiechem. 




7 komentarzy:

  1. Uwielbiam interakcje alternatywnej wersji Naruto i Sasuke oraz reakcje Sasuke z canonu na nie. Łapią za serce. Sam pomysł z wykorzystaniem Sasuke jako jego najgorszego krytyka jest świetny. To postać pełna arogancji , rzadko słucha rad innych ludzi, więc tylko w taki sposób mógł uświadomić sobie swoje błędy. Tare jako połączenie charakterów jego ojców jest też fajnym chwytem na wiele wątków w tej fabule. Sentymentem odnośnie przeszłości, katalizatorem złości Boruto, niespełnionym marzeniem Sasuke...Ta książka to jest coś na co podświadomie czekałem od zakończenia serii. Dziękuję ci za nią i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tamten Sasuke jest bardzo złośliwy. Nawet dla samego siebie jest wrednym draniem, chyba nawet bardziej wrednym niż dla innych. I wcale mu się nie dziwię, bo nasz Sasuke nie zrobił na nim dobrego wrażenia przez swój związek z Sakurą. Mój żal w stosunku do naszego Sasuke dalej się utrzymuje. Czytam i myślę sobie "oj ty biedny, biedny".

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny ten rysunek, ajj i ten pewny siebie wzrok Tare *¬*
    Fajnie się czyta sceny, gdzie Sasuke potrafi sprowadzić zamartwiającego się Naruto na ziemię, uspokoić go mocnymi argumentami, z którymi ciężko się kłócić, choć obawy Naruto nie są bez pokrycia. W Boruto nie ma takich sytuacji gdzie Naruto z Hinatą rozmawiają w ten sposób ze sobą o Boruto, albo ja ich już po prostu nie pamiętam, bo jest ich niewiele. I Naruto po mistrzowsku go podsumował:p
    Też strasznie nie lubię tego jak wyglądała ceremonia zaprzysiężenia Naruto, to był po prostu jakiś żart, który najchętniej wymazalabym z pamięci. Pomijając już tą abstrakcyjną sytuację z Himawari, ten moment był taki kulminacyjny dla Naruto, od początku do tego wydarzenia się wszystko składało-niezdarny chłopiec spełnia swoje marzenie i stoję się hokage. Niby tylko ceremonia, ale to było takie kolejne, niepotrzebe robienie z Naruto niedorajde i zabranie mu możliwości celebrowania tej chwili. Boruto to chwilami straszna parodia. Dlatego m.in. uwielbiam to opowiadanie, gdzie możemy zobaczyć ,,właściwy'' przebieg niektórych wydarzeń.^^ Sceny zbliżeń Sasuke z Naruto zawsze przyjemnie się czyta, a przez to dzisiejsze drugi Sasuke miał noc pełną przemyśleń i wniosków, tak więc dość owocny rozdział;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałabym wiele więcej, ale nie chcę się powtarzać za bardzo. Po prostu niektóre momenty są tak dobrze napisane, że aż chciałabym powtórzyć co pisałam wcześniej. No... jednak postaram się tego nie robić i brać pod uwagę bardziej nowe sytuacje, inaczej obawiam się, że mogłabym rozpisywać się na jeden temat dość długo pod każdym rozdziałem i nawijać w koło jaki to Sasek1 nie jest zazdrosny, zakochany, jak widzi jak zepsuł swoje życie, a raczej nie chcę doprowadzić do takich sytuacji XD

    Jakoś nie dziwi mnie obawa Naruto I Saska2 o Tare. Z klanem Otsutsuki (chyba dobrze pisze) nie do końca wiadomo nawet jak walczyć...
    Każdy z nich jest inaczej dziwny, inaczej się z każdym walczy i każdy jest cholernie silny. Gdyby było 100 shinobi typu Anbu, jounini kontra 10 Latających białych jestem pewna, że mimo wszystko wygrali by kosmita.
    Ba... Oni sobie by z 1 ledwo poradzili, a pewnie i tak by nawiał przez portal.

    Zabawnym faktem jest, że nawet Sakura I Ino zauważyły, że z Saskiem1 jest coś nie tak i wygląda jak żebrak. Sakura która jest w tym świecie w nim zakochana.

    Jak to ładnie Sasuke2 skomentował "Myślę, że byliśmy bardzo blisko podjęcia złych decyzji". No idealnie powiedział o świecie Burito i tym co się tam wyprawia.

    Wytłumacz mi proszę jak to się stało, że nagle wskoczyli sobie do łóżka przy dosyć poważnej rozmowie xD przeczytałam te zdanie aż dwa razy. I dwa razy chciało mi się przy tym śmiać. Tutaj się go pyta czy jest idiotą, bo sam o się tak mówi, a nagle Sasek2 uznał "To chodźmy do łóżka, niech se tamten idiota posłucha i zobaczy co to seks". Jakże bardzo romantyczna i atmosferyczna scena. Przecudowne naprawdę. (to zdanie bez sarkazmu jak coś. Nie chce być źle rozumiana)

    Ciekawą kołysankę miał Sasek1. Ciekawe ile razy Tare słyszał coś takiego i ciekawe ile razy zaglądał by sprawdzić co się dzieje...

    Odnoszę wrażenie, że w tamtym momencie zaczął sobie wyobrażać to co się dzieje u nich w sypialni. Chyba nie bardzo chciał przestać słuchać, skoro postanowił zostać. Gdyby mu to nie odpowiadało raczej by wyszedl się przewietrzyć.

    Sasuke2 jest dosyć agresywnym partnerem z tego co słychać, skoro łóżko tak im chodzi. Albo mają je do wymiany...

    Czyli, że ta kołysanka to tak na serio było aby usłyszał?! Nie no pomysł to mial Sase2 świetny. I chyba pokazał mu już kto jest lepszy.

    Az zaciekawiło mnie co takiego mu robił, skoro Naruto zagroził mu zamianę miejscami. Tyle że nie jestem przekonana czy alter wersja Saska by mu w ogóle dała.

    Gdy przypominam sobie o Naruto, leżącym i nieprzytomnym przez zwykł dziecko coś mi się robi. Tamten konkretny odcinek Burito tak mnie zdenerwował, że nawet go nie skończyłam oglądać do końca. Najważniejszy dzień dla Naruto, a ten został pokonany przez Himawari, która się wściekała o pluszaka, którego można zszyć. Zastąpił go Konohamaru. Nie no, przepraszam, ale w takim momencie powinno się odwołać taki dzień, powiedzieć, że Hokage źle się czuje czy cokolwiek innego zmyślić i przełożyć termin, a nie bawić się w udawanki i odstawiać cyrk. A poza tym tak jakby Naruto gorzej obrywał i nie tracił przytomności, więc jak dzieciak mógł go pokonać?

    Najbardziej zaciekawiła mnie ostatnia fotografia. Bo... skąd to przerażenie, zniesmaczenie na ich twarzach skoro mają w rękach dziecko? O co dokładniej tam chodziło? Zaczynam się niepokoić, ze to ma jakiś związek ze stworzeniem Tare. Już mam nawet własne Teorie xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah Alternatywny Sasuke wygrywa. Normalnie uśmiałam się. Takie zachowanie aby coś udowodnić. I to w sumie samemu sobie :D Kiedy myślę, że nic mnie nie zaskoczy to takie sytuacje mi udowadniają jak bardzo się mylę.
    W końcu jak Sasuke ma chwilę czasu na przemyślenie całej sytuacji i rozeznanie się w swoich uczuciach. Nie dane jest mu to do końca zrobić. No bo jak to tak skupić się kiedy tuż za ścianą dzieją się takie stymulujące rzeczy. Biedny Sasuke aż musiał uciec z własnego pokoju.
    Scena z oglądaniem zdjęć chwyciła mnie za serce. Niby nic nadzwyczajnego ale tak cudownego dla Sasuke widzieć utrwalone ich chwile. A wspomnienie z mianowania Naruto kiedy to zastępował go Konohamaru. Kurde widziałam ten odcinek. I byłam zła. Całą serie czekałam na ten moment. Kiedy marzenia Naruto się w końcu spełnią i zostanie Hokage. A twórcy zrobili sobie jakieś unga bunga i tyle. Popsuli całą radość z tego momentu co miał nastąpić. Dlatego nie dziwię się reakcji Sasuke bo ja pewnie zachowałabym się tak samo. Chociaż ta ostatnia fotografia mnie zaintrygowała. Co też takiego tam się wydarzyło, że takie emocje zostały utrwalone :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Może nie powinnam tego pisać ale jestem cichym fanem dynamicznych i nagłych wtrąceń erotycznych. Idealnie Sasuke odegrał rolę w której starał się coś udowodnić(i jaki skutek to przyniosło). I w końcu nastał czas kiedy poznajemy tok myślenia Sasuke. Podoba mi się przedstawiona przez ciebie(Sasuke) analiza stanu rzeczy jaką istnieje w alternatywnym świecie. Bardzo fajne są też zgrabne opisy Naruto, brakuje mi tu pewnych bardziej rozpisanych nawyków, i pomniejszych cech bohaterów by bardziej ożywić powieść. Ogólnie kocham książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku tego rozdziału po prostu nie mogłam się nie śmiać z wymiany ich zdań po tym jak Sasuke uderzył Naruto. To jest właśnie to czego oczekiwałam w Boruto i dziękuję, że ty to tutaj pokazałaś. Natomiast po tym ich incydencie co zmusił Sasuke do zejścia na dół zrobiło mi się smutno gdy zaczął przeglądać zdjęcia. Jest to straszny rollercoaster emocjonalny. Gdy on tak na te zdjęcia patrzył poczułam jak jego świat wydaje się czarno-biały i mam nadzieję, że z czasem pojawią się tam kolory.

    OdpowiedzUsuń