Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Zapraszam na kolejny rozdział, a na końcu wisienka - art od Starego Krakersa.
*
Słońce wspinało się po sklepieniu, a niebo nabierało coraz intensywniejszego odcienia. Być może to przez zmęczenie i nieprzespaną noc, a może z jakiegoś dziwnego sentymentu Sasuke pomyślał, że barwa nieba coraz bardziej zaczyna przypominać kolor oczu Naruto. I patrzenie na to niebo sprawiało mu ogromną przyjemność. Coraz bardziej chciał wrócić do swojego świata i zobaczyć się z tym Naruto, którego znał. Nie wiedział jeszcze, co zrobi, ale na pewno spełni jego prośbę – będzie częściej w wiosce.
Usłyszał szuranie przesuwanych drzwi. Ktoś wszedł bosymi stopami na drewnianą werandę i po chwili dostrzegł obok siebie kubek z parującą jeszcze kawą.
– Tata Sasuke mówi, że wie, że nie lubisz kawy, ale powinieneś to wypić – powiedział Tare i usiadł obok. Sasuke spojrzał na niego zaskoczony. – To prawda, że będziecie razem walczyć?
Sasuke uśmiechnął się, widząc błyszczące spojrzenie chłopca.
– Będziemy, podziękuj Naruto, bo nas przekonał.
– Ale super! – Tare uśmiechnął się szeroko. Sasuke zapatrzył się na jego zarumienioną z podniecenia twarz. Wyglądał jak Naruto, kiedy ekscytował się jakąś walką. – Ciekawe, czy znasz jakieś inne techniki niż tata? O rany, już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć, jak walczysz jedną ręką... To znaczy no... – Zamilkł, kiedy zorientował się, że mógł go urazić.
– W porządku – odparł Sasuke i sięgnął po kubek kawy. Tare posłał mu kolejny uśmiech i kontynuował:
– Nigdy jeszcze nie widziałem, żeby ktoś tworzył techniki tylko jedną ręką. Nawet nie wiedziałem, że to możliwe! Ale muszę cię ostrzec – spoważniał, a na jego ustach pojawił się uśmiech, który Sasuke świetnie znał. To był podstęp. – Tata jest najsilniejszym shinobi, jakiego znam. No jeszcze oprócz taty Naruto. Nie pokonasz go tak łatwo.
– A on mnie – prychnął Sasuke i odwrócił w końcu wzrok na ogród. Nie sądził, że poranek okaże się tak przyjemny w towarzystwie Tare. Znał już tą rozemocjonowaną paplaninę, chociaż nie słyszał jej od lat. Nie sądził, że tak się za nią stęskni.
– Tata powiedział, że nie zmrużyłeś oka.
– Nie mogłem zasnąć – zbył go.
– Bo myślałeś o nim? O tacie Naruto? – zapytał cicho Tare, przyglądając mu się z zaciekawieniem, ale i napięciem, jakby wiedział, że to pytanie było bardzo ryzykowne.
– A może myślałem o tobie? – Wyciągnął dwa palce i już chciał stuknąć go w czoło, ale zawahał się. Uśmiechnął się i położył rękę na kolanie, gdy Tare prychnął. Na ich ustach błąkał się lekki uśmiech. To było ważne dla Tare – to że Sasuke z drugiego świata też go zaakceptował, że traktował go w taki sposób.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, aż Tare zaburczało głośno w brzuchu i wstał. Sasuke też podniósł się z werandy. Po całej nocy siedzenia praktycznie w jednej pozycji, jego ciało było mocno zesztywniałe.
Weszli do środka. Dom wypełnił aromatyczny zapach pieczonej ryby i miso. Sasuke zaczął się zastanawiać, jak podzielili obowiązki związane z gotowaniem. Naruto nie umiał gotować, a z drugiej strony nie widział siebie, jak przygotowuje wszystkie obiadki jak Hinata czy Sakura.
Przeszli do kuchni i ich zobaczyli.
Naruto opierał się biodrami o blat, stał bardzo blisko Sasuke, który przygotowywał warzywa. Rozmawiali przyciszonymi głosami. Naruto pochylał się nieco w stronę Sasuke. Mieli poważne miny. Można było odnieść wrażenie, że Naruto był spięty, że się czymś martwił. Ta scena nie wyróżniała się niczym szczególnym, Tare nawet nie zwrócił na nich uwagi, ale dla Sasuke była czymś niezwykłym. Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale naprawdę zobaczył łączącą ich więź. Dojrzałą relację, która nie była zabarwiona rywalizacją, nie była to też oschła przyjaźń, którą dzielił z Naruto ze swojego świata. Sasuke zdał sobie sprawę, że nigdy nikt nie był tak blisko niego. Nie rozumiał go tak dobrze. Bliskość między nimi, zażyłość i zaangażowanie były wręcz porażające.
– Sasuke! – usłyszał i zamrugał. – Co jest? – Naruto uniósł brwi. Cała trójka obserwowała go zdziwiona.
– Hn – mruknął i z posępną twarzą usiadł przy stole. Udał, że nie dostrzega kpiącego uśmiechu na wargach drugiego Sasuke.
Tare rozłożył talerze i zaczął pomagać w przygotowywaniu posiłku. Sasuke z przyjemnością obserwował z jaką płynnością ruszała się cała trójka. Tare i jego alternatywna wersja bez zbędnych słów robili rzeczy w rutynowej kolejności, a Naruto w odpowiednich momentach odsuwał się, żeby im nie przeszkadzać. Rozmawiali przy tym wesoło, nie szczędząc sobie drobnych złośliwości, które zdawały się ich wprawiać w jeszcze lepszy nastrój. Wszystko kręciło się wokół nadchodzącej walki.
– Ty nie pomagasz? – zapytał w końcu Sasuke.
– Tata ma dwie lewe ręce do gotowania – wtrącił Tare, zanim Naruto zdążył otworzyć usta. – Dlatego on zwykle sprząta po śniadaniu.
– Wypraszam sobie! – oburzył się Naruto, który już odkładał kubek, żeby zabrać się za pomoc, ale niefortunnie dla niego wszystko było już gotowe.
– Trzeba było dojść do jakiegoś kompromisu – odezwał się tamten Sasuke, kiedy usiedli do stołu. – Bo przestałem mieć nadzieję, że cokolwiek się zmieni w tej kwestii.
– Jakoś sobie nie wyobrażam, że siedzisz tyle przy garach – stwierdził Sasuke, nie mogąc odmówić sobie tej drobnej uszczypliwości.
Jego alternatywna wersja odłożyła pałeczki i spojrzała na niego z zadziwiającym chłodem.
– Wolę sam gotować, niż wysługiwać się Sakurą.
– Sasuke, do cholery! – warknął Naruto i uderzył pięścią w stół. Nie wierzył, że ledwie zaczął się dzień, a oni już się kłócili! Co za perfidny charakter.
– Ona przynajmniej jest prawdziwą matką dla mojej córki.
Lewa ręka tamtego Sasuke wystrzeliła i złapał go za ubranie. Żaden z nich nie przejął się szklanką, która przewróciła się i woda rozlała się na stół.
– Tare nie potrzebuje matki, kiedy ma ojców, którzy się nim naprawdę zajmują – syknął Sasuke. W jego oczach błysnął Sharingan. Był wściekły.
– Dwie sieroty odrzucone przez społeczeństwo ojcami roku – warknął Sasuke, czując, ogarniającą go złość. Musiał odeprzeć atak, zadać cios, żeby zobaczyć w oczach swojej alternatywnej wersji, że zabolało. Potrzebował tego.
– Wystarczy – usłyszeli zachrypnięty głos. Stanowczy i śmiertelnie spokojny. Głos kogoś, kto bez wątpienia musiał przewodzić wioską. – Sasuke, puść go. Proszę – dodał i tamten Sasuke posłuchał. Bez słowa podniósł szklankę i odniósł ją do zlewu, a później zabrał ścierkę, żeby wytrzeć stół. Naruto nie odzywał się, wpatrzony w mokrą plamę, jedynie Tare przyglądał się Sasuke z szeroko otwartymi oczami. Sasuke nie miał odwagi w nie spojrzeć. Poczuł się tak, jakby znowu był nastoletnim sobą, pełnym nienawiści i chęci zemsty, chcącym zerwać wszystkie więzi.
*
Do końca śniadania panowała napięta atmosfera. Niewiele mówili, zdołali jedynie ustalić, że walka odbędzie się w innym wymiarze. Tak będzie najbezpieczniej dla otoczenia. Starcie ich sił może być naprawdę porażające. Sasuke wiedział, że jego alternatywna wersja teraz będzie chciała mu tym bardziej dokopać. Wściekłość i urażona duma nigdy nie były dla niego dobrym połączeniem.
Ustalili, że za dwadzieścia minut przeniosą się do innego wymiaru, żeby rozpocząć walkę. Sasuke poszedł więc na górę, żeby się odświeżyć. Musiał zebrać myśli i uspokoić umysł. Podejść do tego jak do każdej innej walki, którą stoczył. Mimowolnie wyobraził sobie ekscytację Naruto ze swojego świata, jeśli ten byłby tutaj z nim. Uśmiechnął się do tych myśli.
„Chcę, żebyś częściej był w wiosce” – przypomniał sobie jego słowa, kiedy Tare walczył z Boruto. Nawet nie wiedział, kiedy minął kwadrans. Stał przy oknie, pogrążony w swoich myślach. Teraz powinien zapomnieć o wątpliwościach i oczyścić umysł. Cokolwiek by się nie działo, nie pozwoli temu Sasuke wygrać. Z jedną ręką był od niego silniejszy. Musiał być. Tylko tyle mu pozostało.
Wyszedł na korytarz i już miał zejść na dół, kiedy dostrzegł, że drzwi do pokoju Tare były nieco uchylone. Wyczuł jego chakrę. Zawahał się. Ogarnęły go wyrzuty sumienia, nie powinien mówić tego wszystkiego w jego obecności. Tare niczym sobie nie zasłużył, żeby słyszeć takie rzeczy... To swoją alternatywną wersję chciał zranić, nie jego.
– Cholera – zaklął i podszedł do jego sypialni. Przez chwilę zastanawiał się, czy zapukać, ale w końcu schował dumę do kieszeni i uchylił nieco drzwi. Dostrzegł Tare, który siedział na łóżku, obejmując kolana. Chłopiec podniósł głowę i uniósł brwi, widząc go.
– Mogę wejść? – zapytał Sasuke. Dopiero po dłuższej chwili Tare skinął głową.
– Czemu przyszedłeś do swojego pokoju? Nie będziesz oglądał walki?
– Będę.
Zapanowało niezręczne milczenie. Sasuke pierwszy raz poczuł się przy nim jak przy Saradzie, czyli, krótko mówiąc, nie wiedział, co powinien powiedzieć ani zrobić. Uderzyła go myśl, że z Naruto było o niebo łatwiej. Zabawne, że nawet Kakashi, kiedy radził mu, jak dogadać się z Saradą, mówił na przykładzie Naruto.
– Wszystko w porządku? – usłyszał niepewne pytanie i zamrugał szybko.
– Tak – mruknął. Odwrócił wzrok na zagracone biurko. Dostrzegł na nim półkę ze zdjęciami. Podszedł do nich i wziął jedno do ręki. Cały czas czuł na sobie czujne spojrzenie Tare.
Na fotografii był Tare i Sakura. Tare miał łobuzerski uśmiech Naruto. Sakura też wyglądała na zadowoloną. Uśmiechała się, a jej oczy błyszczały. Była szczęśliwa? Sasuke nie potrafił tego rozpoznać.
– Wiem, że ona mnie nigdy nie pokocha tak, jakbym był jej dzieckiem – odezwał się cicho Tare. Sasuke tak się zamyślił, że nawet nie zwrócił uwagi, że chłopiec znalazł się obok niego. – Ale ona naprawdę się stara. Wiem, że tak jest. Czasami mnie nienawidzi, zwłaszcza kiedy ma gorszy dzień i czuje się bardzo samotna, ale mimo wszystko... zależy jej na mnie. Wiem to. – Miał napięty głos i lśniące oczy.
Sasuke milczał, bo kompletnie nie wiedział, co powinien powiedzieć w tej sytuacji.
– Widziałem ją i Saradę w twoim świecie... Widziałem, jak na nią patrzyła i... na mnie czasami też tak patrzy, wiesz? – Tare zamrugał szybko i spojrzał mu w oczy. – A oni naprawdę się starają. Są najlepszymi ojcami, jakich mogłem mieć. Nie chcę innych rodziców.
Sasuke stał jak porażony i słuchał tych odważnych słów. Tare w tym momencie był podobny do Naruto – z determinacją mówił o ważnych dla niego relacjach. Nie wstydził się tego, bronił ich.
– Przepraszam za to, co powiedziałem – wydusił w końcu. – Nie powinienem tego mówić. – Mimo że bardzo trudno przychodziło mu przepraszanie, teraz musiał to powiedzieć. Naprawdę żałował, że złość tak go poniosła, że mógł zranić Tare.
– Ty naprawdę jesteś podobny do taty. – Tare uśmiechnął się lekko.
– On jest w końcu mną, tylko że w innym świecie. – Sasuke prychnął i też się uśmiechnął.
– Nie, nie o tym mówię. Jesteś do niego podobny, też jesteś dobrym ojcem, tylko że...
– Tylko że co? – dopytał, kiedy Tare milczał.
– Chyba nie jesteś szczęśliwy.
Sasuke zapatrzył się na niego i w końcu na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. Ten dzieciak był niesamowity.
Odłożył fotografię i, zapominając, że zaraz miał walczyć ze swoją alternatywną wersją, sięgnął po kolejne zdjęcie.
– Jesteś w drużynie z Shikadaiem i Chocho? – zdziwił się.
*
– I co? – zapytał Sasuke, kiedy Naruto wszedł do kuchni. Zmarszczył brwi, widząc jego wyraz twarzy. – Co to za mina?
Naruto wzruszył ramionami i chociaż próbował zapanować nad mimiką twarzy, Sasuke i tak dostrzegł jego z trudem hamowany uśmiech. Złapał go za rękę i przyciągnął do siebie, odciągając go od szafki, z której już chciał coś wyciągnąć.
– Naruto – warknął ostrzegawczym tonem.
Ten przygryzł wargę, ale kiedy spojrzał mu w oczy skapitulował i uśmiechnął się.
– Przeprosił Tare. Wyobrażasz sobie? Ty i przepraszanie! – roześmiał się, nic sobie nie robiąc z jego wściekłego spojrzenia. – Żałuj, że ich nie słyszałeś.
Sasuke prychnął i puścił go.
– Chciał rozładować frustrację, że spieprzył sobie życie. Dlatego to powiedział.
– Być może. – Naruto wzruszył ramionami. – Ale chyba zaczął zdawać sobie z tego sprawę. Widziałeś, jak patrzył na Tare? Jakby... jakby czuł, że to naprawdę jego syn.
Sasuke nie odpowiedział, wbijając w niego wściekłe spojrzenie.
– Sam po niego pójdę, szkoda tracić czasu – warknął i już chciał go wyminąć, ale Naruto nagle położył dłonie po obu stronach blatu, blokując mu przejście. Oblizał usta, przyglądając mu się błyszczącym wzrokiem.
– Nie wierzę – mruknął, uśmiechając się kącikiem ust, uśmiechem prowokującym i przekornym. Sasuke zacisnął usta i uniósł nieco głowę, żeby spojrzeć na niego z góry.
– Niby w co?
– Jesteś zazdrosny o samego siebie. – Naruto przygryzł wargę. – Boisz się, że ten Sasuke tutaj zostanie? Może mógłby go nauczyć kilku... – jęknął, kiedy Sasuke złapał go nagle za kark i przyciągnął do siebie tak blisko, że niemal stykali się ustami. Miał przyspieszony oddech.
– Stoi ci – usłyszał niski głos Sasuke. Nie wiedział czy była to kpina, czy zarzut.
– Nie mogę się doczekać waszej walki – mruknął. Czuł gorąco kumulujące się w podbrzuszu. Sasuke obserwował go wyniosłym, wściekłym spojrzeniem, a on uwielbiał go w tym wydaniu. Uwielbiał, kiedy był zły, rozdrażniony i co najważniejsze zazdrosny. Połączenie idealne. Aż żałował, że nie mają chwili dla siebie.
– Myślisz, że się tego nie domyśliłem? – zapytał Sasuke, który też zaczął reagować na tę bliskość. Zmrużył oczy i mocniej zacisnął palce na jego karku. – Że od razu ci stanie, kiedy zobaczysz, jak walczę?
– Jak walczycie – sprecyzował Naruto. – A skoro tak bardzo ci to przeszkadza, zawsze to ja mogę... – jęknął, bo Sasuke szarpnął go boleśnie za włosy. Poczuł jego oddech na szyi.
– Nie prowokuj mnie – usłyszał i jego ciało zareagowało instynktownie na ten głos. Otarł się biodrami o jego udo.
I nagle to wszystko zniknęło. Sasuke odepchnął go od siebie i odwrócił się przodem do blatu. Naruto zamrugał, ale szybko zrozumiał, co się działo. Usłyszeli kroki na schodach.
Zaklął pod nosem i wsunął ręce do kieszeni spodni. Penis ułożył mu się tak niewygodnie, że musiał coś z tym zrobić, żeby go przesunąć. Rzucił Sasuke szybkie spojrzenie.
– To twoja wina – warknął, widząc jego kpiący uśmiech. Cholerny Sasuke, jego cholerne czarne oczy i cholerny niski głos. I jego własny cholerny penis, z którym już nieraz miał problem, kiedy Uchiha był obok.
Odetchnął ciężko i obrócił się, żeby natrafić na spojrzenie tamtego Sasuke, który właśnie stanął w drzwiach.
– To co, idziecie walczyć? – zapytał wesoło Tare, kiedy wszedł po nim do kuchni. Nie zwrócił uwagi na spodnie Naruto. W przeciwieństwie do ich gościa, którego spojrzenie zatrzymało się na wypukłości przy rozporku. Na kilka długich sekund zawiesił na niej wzrok.
– Gotowy? – zapytał Sasuke takim tonem, że Naruto musiał się obejrzeć, żeby upewnić się, że nie stworzył Chidori.
Tamten Sasuke bez słowa skinął głową. Naruto musiał przygryźć wargę, żeby się nie roześmiać. Czuł, że szykuje się jedna z najlepszych walk, jakie dane mu będzie oglądać w całym życiu. Naprawdę będzie musiał panować nad sobą, bo nie chciał, żeby Tare zauważył jego problemu w spodniach.

Świetny rozdział jak i art! Czekam na kontynuację. Jestem ciekawy, jak potoczy się dalszą historia, w jaki sposób opiszesz walkę i co będzie dalej. Super piszesz! Weny życzę!
OdpowiedzUsuńUważam, że Sasuke przesadził ze swoimi słowami. Już tam kij z tym gdyby powiedział to tylko w obecności swojej alternatywnej wersji, ale powiedział to przy dziecku. Mam wrażenie, że powiedział to jakby rzeczywiście on sam był przewspaniałym ojcem, podczas gdy on nie widział się z córką przez jakieś 10 lat, a jak już ją spotkał to chciał ją zabić. Jeszcze warto dodać, że mówi o tym, że jest beznadziejnym ojcem, a później nie robi prawie nic w tym kierunku, przynajmniej autorzy nie chcą nam tego jakoś za bardzo pokazać.
OdpowiedzUsuńSwój podziw kieruje do Sakury. Fakt, jest to bardzo przykre, że nawet w tym drugim świecie nie udało jej się wyleczyć z tego jej dziecinnego zauroczenia do Sasuke, jednak cieszy mnie to, że jakoś dała radę zaakceptować (może nie w stu procentach, ale jednak) związek swojego najlepszego przyjaciela z miłością jej życia. Podoba mi się bardzo to, że stara się opiekować Tare nawet pomimo tego, że ten nie jest jej dzieckiem. Chociaż jeszcze dużo scen z tą dwójką nie było (i jakoś nie nastawiam się, że będzie ich naprawdę dużo) to wierzę w to, że Sakura jest naprawdę świetną ciocią dla Tare. A jak już w temacie Sakury jesteśmy, to muszę przyznać, że z jej postaci na tym arcie bije taka bardzo mocna aura tej fajnej, bogatej ciotki zza granicy, która przy dobrych wiatrach wróci do kraju raz w roku :D
Wiesz, to dziecinne zainteresowanie Sakury coraz bardziej zaczyna mnie fascynować, z tego można naprawdę dużo jeszcze (że tak brzydko powiem) wycisnąć. Później - w dodatkach będę o tym więcej pisała :) I tam też będzie więcej scen z Sakurą i Tare! W tym opowiadaniu dobrze czujesz, nie będzie ich dużo). Ach, zachwyciłam się tym porównaniem ciotki z zagranicy, boskie!
UsuńIch relacje są dla mnie teraz tak skomplikowane, że nie bardzo wiem co o tym myśleć. Sasuke ojcem roku nie jest, ba, wygląda na to, że "dwie sieroty odrzucone przez społeczeństwo" radzą sobie dużo lepiej w wychowywaniem dziecka niż on i Sakura. Właściwie to ciężko mi się dobrze skupić na wydarzeniach w alternatywnym świecie bo ciągle się zastanawiam co się wydarzy, gdy Sasuke wróci do siebie... Rozwody, zdrady... Ich własny "Tare"? Bo nie wierzę, że nie stanie się nic.
OdpowiedzUsuńSasuke vs. Sasuke, to będzie wspaniała walka :D Co do Tare, to sprytny dzieciak, dużo widzi i chyba całkiem dobrze sobie radzi z relacjami z Sakurą, tak mi się przynajmniej wydaje.
To będziesz musiała jeszcze raz na spokojnie przeczytać, jak już skończę całość i będziesz wiedziała, jak Tare się kończy ;) Tare ma otwartość Naruto i nonszalancję Sasuke, więc owinął sobie Sakurę wokół palce :D
UsuńNo hej.
OdpowiedzUsuńNa początek, powiem, że art genialny :). Kawał baby z tej Sakury, i ku mojemu zdziwieniu nie kulka. No wiesz, brak wcięcia, bo przypomina zawodnika sumo :D. Ale to dobrze, nie upokażajmy jej aż tak bardzo, wystarczy, że robi to twórca uniwersum i nie oszczędzał tej postaci ani w Naruto ani w Boruto. Huehuehue... Z potężniej kunoichi, bo taką powinna być po szkoleniu u Tsunade, zrobił z niej kurę domową z chusteczką na głowie. Jak to zobaczyłam to aż się zaśmiałam, że tak wyglądają spełnione marzenia. Mąż wiecznie w delegacji, samotny kredyt i córka, która prawie nie zna ojca. Normalnie uśmiech losu.
A co do rozdziału, jak zwykle genialny. Jestem zachwycona jak kreujesz te postacie. Charaktery kropka w kropkę takie jakie powinny być znając mangę czy anime.
I ten miły poranek przy blacie... No cóż, nie dziwię się Naruto, że aż nazbyt entuzjastycznie reaguje na wizję walki Sasuke z Sasuke. Toż to jak realizacja najskrytszych i niegrzecznych fantazji... I powiem, że na przykład ja, byłabym zachwycona walką tego Naruto z tamtym Sasuke. To mogłoby być, interesujące^^. Takie... no, trzymajmy się tego, że baaardzo interesujące.
A konfrontacja Sasuke z Sasuke, cóż... trochę mi podniosła ciśnienie. Trafienie rykoszetem w Tare, nie było szczytem klasy w wykonaniu Saskeja. Okej, rozumiem frustrację, bo teraz jak na dłoni widać jak wszystko poszło nie tak, ale jakby nie patrzeć to tylko i wyłącznie jego wina. No może po części też Naruto, ale to w końcu Młotek ;).
I szczerze Ci gratuluję postaci Tare, ta postać wygrywa wszystko. Jest taka jak powinna być, żadnego przerysowania. Prowadzisz ją tak naturalnie, że Twój fik powinien być kanonem.
Podsumowując, bardzo mi się podobało i już nie mogę się doczekać na pojedynek. Tak więc droga Koko, nie chcę Cię pośpieszać, ale wiedz, że jestem na głodzie :D. Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego na wiosnę i święta :*
Wcześniej nawet nie zastanawiałam się, jakby wyglądała taka okrąglutka Sakura :D Trafnie to wszystko podsumowałaś, spełnienie nastoletnich marzeń kunoichi. Nie wiem, czy widziałaś mój post na wattpadzie o książce "Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet". Pomogła mi trochę zrozumieć, jakim cudem i Hinata, i Sakura zostały sprowadzone do roli kur domowych. Strasznie to przykre. Cieszę się, że udaje mi się ich w miarę kanonicznie wykreować :) Oni mają taki, że się tak wyrażę, kokowy rys - i Sasuke, i przede wszystkim Naruto, bo ja nie zawsze przepadałam za nim w wersji mangowej. Ach, wiesz, że jak napisałaś o tej walce tego Naruto z tamtym Sasuke to aż pokiwałam głową i miałam takie nooo! Może kiedyś w jakiejś miniaturze się na to skusze, kto wie ;) Nie lubię dzieci, ale Tare skradł mi serce :D Może dlatego, że jest tylko na kartach bloga :D
UsuńPrzepraszam, że tak późno odpisuję, ale dopiero teraz znalazłam chwilę czasu. I siadam do rozdziału, dzisiaj będzie!
Jak zwykle dziękuję za cudowny komentarz :)
Im dalej w las co raz bardziej uważam, że twój styl pisania jest genialny. Przyjemnie się to czyta i wgl. Co do rozdziału, lecę czytać dalej, ale przed tym... Sasuke wiesz, że jest taka funkcja jak myślenie i wyrzuty sumienia? Możesz ją bardzo łatwo włączyć. Debilizm i ślepotę Naruto jescze rozumiem, ale twoją? No błagam Cię
OdpowiedzUsuńNaruto w stanowczym, śmiertelnie groźnym wydaniu wymiata. Sasuke, co tam Sasuke, jak dostajemy takiego Naruciaka ❤️
OdpowiedzUsuńNaprawde bawi mnie ta rywalizacja dwóch sasuke. Nieźle też naprawiłaś naruto, wreszcie czuje jego charakter i temperament, a nie to co w boruto gdzie została tylko jego skorupa usiłująca wydostać się z papierkowej roboty. Sasuke za to na powrut jest aroganckim dupkiem czego mi szczeże brakowało, ponieważ miły sasuke jakoś mi nie przechodzi. Wreszczie czuć emocje wiszące w powietrzu, a nie dystans między mdłym "szefem" a zdystansowanym "podwładnym" , miło zobaczyć ich oryginalną więź, a nie podrubkę z boruto. Wielkie dzięki;)
OdpowiedzUsuńSas czasami gdy chce udowodnić komuś że jest od niego lepszy leci po najmniejszej linii oporu. Ten tekst o sierotach albo o tym że Sarada ma prawdziwą matkę.. No to było mocno nie na miejscu. Rozumiem że chciał się odgryźć samemu sobie (Lol jakie to dziwne xd) swojej alternatywnej wersji, chciał żeby zabolało, ale chyba zbyt późno zauważył że zabolało też innych.
OdpowiedzUsuń/hihihi <3
Rozczuliłam się nad rozmową Tare i Sasuke1. Naprawdę zachowywał się jakby był jego synem w pewnym momencie, co było niezwykłe ciekawe. Widać, że młody jest zainteresowany nim jak i jego sposobami walki. W końcu był przyzwyczajony do swojego ojca Saska, który jakby nie patrzeć jest zdecydowanie inną jego wersją.
OdpowiedzUsuńUświadomiłam sobie, że mimo iż Naruto2 i Sasek2 są starsi wydają się być tak naprawdę młodsi od znanych nam bohaterów.
Podział ich obowiązków domowych chyba został idealnie określony, jednak nie jestem pewna co do zrzucenia obowiązku sprzątania po jedzeniu na Naruto xD. Przypominam sobie przez to jego pokój za szczeniaka i wyobrażam sobie wręcz jego wymówki aby nie zmywać "Posprzątam potem" " Do wieczora wytrzyma" "Jestem zmęczony zrobię to rano".
To co powiedział Sasuke1 było nie na miejscu ze względu na obecność i Tare i miejsca w którym przebywał. Jednak był to ich dom i takich uwag raczej nie powinien zwracać. Poza tym jest hipokrytą... Sam chwilę temu myślał o Naruto I o tym czy w ogóle kocha Sakure. Sarady nawet nie znał przez większość czasu. Ojciec roku. Przez to uważam, że Orochimaru jest od niego zdecydowanie lepszy. A nawet nie wiadomo czy to chłop czy baba... zresztą nie ważne. Te "dwie sieroty" radzą sobie lepiej z wychowaniem dziecka niż on i Naruto w hetero związkach.
Gdy przeczytałam słowa o Sakurze, które wypowiedział Tare, poczułam smutek. Jak już Sasek1 chciał się kłócić mógł poczekać aż Tare wyjdzie...
Co do Sakury to jakoś bardziej ją lubię tutaj. Widać Te jej dziecinną miłość, jednak widać jak interesuje się też Tare. Mam nadzieję, że później przejdzie jej uczucie do Sasuke, może nawet znajdzie sobie kogoś. Odczuwam wrażenie, że traktuje Tare w podobny sposób jak Sakura ze świata Boruto traktuje swoją córkę.
Uśmiechnęłam się gdy Sasuke1 przeprosił Tare. I byłam bardzo usatysfakcjonowana (chyba dobrze pisze) Gdy zaczął czuć poczucie winy , powodu tego co powiedział.
Przyznam, że bardzo zastanawiało mnie z kim będzie w drużynie, ponieważ byłam wręcz pewna, że do Shikadaia i Chocho przyjdzie ktoś zupełnie nowy z klanu Yamaka aby stworzyć kolejne pokolenie jak to było w Boruto. Takie rozwiązanie jest czymś nowym i ciekawszym od jednego tego samego składu.
Nie powiem, ale bardzo zabawne jest to co podnieca ich wzajemnie. Ciekawe co się dzieje w momencie gdy mają sparing ze sobą...
Na początku ten rozdział rozpaczał się taka typowo rodzinna nonszalancja ze gdy Sasuke i Sasuke zaczęli się kłócić to po prostu dla mnie był taki szybki zwrot akcji ze przeczytałam rozdział dwa razy. Zdenerwował mnie tekst Sasuke ale z drugiej strony spodziewałam się czego takiego. On jest tym typem osoby która gdy ktoś go zrani to atakuje. No i kurde lecę do następnego rozdziału bo nie mogę się doczekać tej walki po prostu!
OdpowiedzUsuńRelacja Sasuke z Tare tak fajnie się rozwija, że już mi go szkoda, bo w końcu będą musieli się rozstać i to chyba już na zawsze. A że w swoim świecie raczej z Naruto już nie ,,stworzą'' swojego prywatnego Tare, to tym bardziej to przykre. A widać, że juz bardzo mu na nim zaczęło zależeć. Tu znowu szkoda Sarady ponieważ Sasuke chyba nie wyzbędzie się już porównywania jej do Tare. Eh.
OdpowiedzUsuńO tak, Naruto ma rację, wściekły i zazdrosny Sasuke to najlepszy Sasuke, haha. Świetnie Ci wychodzą te ich wspólne chwile, sam na sam, tyle tu napięcia i emocji, przez co na takie momenty się właśnie czeka. :D A Sasuke zaczyna sobie pozwalać na coraz więcej tymi spojrzeniami:P
Lubię takie proste sytuacje, które niby nic nie wnoszą ale jednak. Właśnie to jednak. Zwykła obserwacja codzienności alternatywnych Naruto i Sasuke była dla mnie taką wisienką na torcie. Obserwując ją z Sasuke miałam takie samo odczucie, że działają jak zgrany team ( chociaż danie Naruto popisu co do sprzątania, to jakoś to do mnie nei przemawia. Pamiętam z mangi jakim to on potrafił być bałaganiarzem. Ale hej każdy potrafi się zmienić jeśli tego chce :)). Ale czułam, że dwóch Sasuke w pomieszczeniu to po prostu szykują się kłopoty. Ale niestety w tym wszystkim to Tare został skrzywdzony.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to, że pomimo swojego ciężkiego charakteru Sasuke potrafił się przemóc i pójść przeprosić Tare za swoje zachowanie.
No no no jeśli zaś chodzi o naszych alternatywnych chłopaków. No na takie sytuacje aż się czeka. Ja nie wiem ale ja też uwielbiam takiego zarozumiałego i zazdrosnego Sasuke :D Więc nie dziwię się prowokacji Naruto aby troszkę uszczknąć przyjemności dla siebie.
Oj walka coś mi się wydaje zapowiada się epicko.
każdy potrafi się zmienić, jeśli tego chce... albo jeśli Sasuke tego chce ;) w Prequelu jest o magicznej przemianie Naruto troszkę więcej :D hehe, też mam słabość do zazdrosnego i aroganckiego Sasuke, nikt mu nie dorówna :D chociaż zazdrosny Naruto potrafi być równie mrau
UsuńRelacja jaką załapał Sasuke z Tare jest absolutnie urocza, pomimo że znają się jedynie kilka dni to Sasuke śmiał się, rozmawiał i przepraszał go. Jest to praktycznie niemożliwe jednak stało się. Ciekawe jest również to że sam Sasuke(alternatywny) czuje się zazdrosny o samego siebie, czuje jakby mógł być zdradzony z naszym Sasuke. Podoba mi się ta dynamika relacji jaka panuje w związku alternatywnych bohaterów. I mam wrażenie że taki cios w twarz jaki dostał Sasuke był potrzebny żeby wziąć się do zastanowienia nad sobą.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać walki pomiędzy nimi. Bardzo żałuję, że drugi Naruto tego nie zobaczy ale nic na to nie mogę poradzić. Mam nadzieję że ta walka dobrze się skończy bez żadnych niespodzianek ale kto tam wie, wszystko jest możliwe. To będzie bardzo interesujące doświadczenie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Sasuke powoli wychodzi już na prostą jeżeli chodzi o uczucia ale to wszystko dopiero się okaże jak spotka się ze swoim Naruto, bo możemy mówić i myśleć inaczej niż co ostatecznie zrobimy w rzeczywistości. Bardzo podobało mi się, że tutaj Sasuke powiedział słowo "przepraszam" niby to jest tylko jedno słowo ale jakie ważne. Udało mu się zebrać w sobie, schować swoją dumę i to powiedzieć.