sobota, 20 marca 2021

Tare - rozdział 11

 Sasuke zamarł, obserwując, jak Naruto schodzi wolno na dół.

– To było przerażające – powiedział lekko zachrypniętym głosem, który zabrzmiał głośniej niż powinien w pogrążonym w ciszy salonie. Sasuke zrobiło się goręcej, gdy przypomniał sobie, jak zachrypnięty był ten głos, kiedy słyszał go przed chwilą. Dopiero po chwili dotarło do niego, że nie zrozumiał sensu słów Naruto.

– Co było przerażające? – zapytał cicho.

Naruto uśmiechnął się i przygryzł wargę, dostrzegając spojrzenie Sasuke. Jego alternatywna wersja dała dzisiaj niezły pokaz. Cóż, sam też nie był bez winy. Przecież to... [i]przedstawienie nie udałoby się, gdyby nie chciał brać w tym udziału. Z jednej strony wiedział, że powinien zachować zimną krew i nie dać się Sasuke sprowokować, ale z drugiej... sam tego chciał. Sam chciał pieprzyć się z nim, gdy za ścianą była jego alternatywna wersja. Ta wersja, która z jakiegoś powodu wybrała Sakurę.

– Jak odebraliśmy Tare – odpowiedział w końcu, gdy stanął koło niego. Spojrzał na zdjęcie, które Sasuke trzymał w dłoni. – Chyba jeszcze nigdy się tak nie bałem, jak wtedy, gdy zostaliśmy rodzicami.

– To było widać – stwierdził po chwili Sasuke, za kpiącym tonem próbując ukryć to dziwne uczucie skrępowania.

Przez chwilę milczeli, obaj wpatrując się w fotografię. Kiedy Naruto się odezwał, jego ton był miękki. Przy jego zachrypniętym głosie zrobił na nim tym większe wrażenie. Sasuke zerknął na niego kątem oka i w półmroku dostrzegł uśmiech.

– Ty byłeś tak samo przerażony jak ja – zaczął – ale próbowałeś to ukryć za tą swoją skwaszoną miną. Wtedy miałem wrażenie, że sobie nie poradzimy. Że łatwiej byłoby nam jeszcze trzy razy uratować świat przed Kaguyią, niż zaopiekować się Tare i nie zrobić mu krzywdy. – Zaśmiał się i podrapał po karku, nieco skrępowany.

Sasuke patrzył na fotografię i spróbował wczuć się w ich sytuację. Sam pamiętał, jak pierwszy raz wziął Saradę na ręce. Nie czuł strachu, bo wiedział, że Sakura się wszystkim zajmie. On nie musiał się praktycznie o nic martwić, ale gdyby opieka nad dzieckiem spoczęła na jego barkach... Jego i Naruto... Jedno musiał im przyznać, patrząc na to z perspektywy czasu, byli cholernie odważni. Gdyby nie poznał Tare, a tylko usłyszał o tym pomyśle, prędzej uznałby, że oszaleli, że kompletnie im odbiło.

– Dziwny wybór zdjęcia do ramki, młotku – rzucił i odłożył fotografię na półkę. Dopiero czując na sobie zaskoczone spojrzenie Naruto, zdał sobie sprawę z tego, jak go nazwał. – Co? – warknął.

– Nic. – Naruto wzruszył ramionami. Na jego ustach błąkał się lekki uśmiech. – Po prostu... dziwnie to brzmiało w twoich ustach.

– Hn. – Sasuke już się odwracał, żeby pójść do siebie, kiedy Naruto złapał go za rękę. W półmroku najbardziej widocznym punktem na jego twarzy były oczy.

– Wciąż nie mogę się przyzwyczaić, że jesteś z innego świata. – Spróbował się uśmiechnąć. – Że tam... dokonaliśmy innych wyborów.

Sasuke nic na to nie odpowiedział. Nie wiedział, co miałby mu powiedzieć. Że zaczynał żałować tych decyzji? Że nie spodziewał się, że mimo wszystko może odbudować klan, nie wiążąc się z kobietą?

– Dlaczego, Sasuke? – usłyszał pytanie zadane prawie szeptem. Drgnął zaskoczony tym tonem.

– Dlaczego co? – zapytał z napięciem w głosie. Nie wiedział, czy chciał rozmawiać na ten temat.

– Małżeństwo z Sakurą... Wiem, że ona zawsze powtarzała, że cię kocha, ale ty jakoś nigdy nie odwzajemniałeś tych uczuć... – Zawahał się i zerknął na niego uważnie. – Ale może za bardzo przyzwyczaiłem się do ciebie w tym świecie. Tam... kochasz ją?

– Po co ci to wiedzieć? – zapytał, zanim zdążył ugryźć się w język. Najchętniej zamilkłby i milczał tak długo, aż Naruto by odpuścił. Ukrył się pod maską rozdrażnienia, ale to nie od złości żołądek zacisnął mu się boleśnie.

– Staram się was zrozumieć. Co sprawiło, że związałeś się z Sakurą, a ja z Hinatą.

– Hn. – Sasuke zacisnął usta i tym razem nie miał zamiaru odpowiadać.

– To twoja żona – rzucił, a kiedy nie doczekał się reakcji, dodał: – Tu Sakura nigdy nie pogodziła się z tym, że z tobą nie jest. Wiele razy powtarzała mi, że przy niej mógłbyś odbudować klan. I cały czas mam cholerne wyrzuty sumienia, że nie pozwoliłem... że... że jestem takim cholernym egoistą.

Sasuke z zaskoczeniem dostrzegł, że niebieskie oczy zrobiły się niebezpiecznie błyszczące. Naruto uśmiechnął się w taki sposób, że w jego głowie pojawiła się najśmielsza od lat wizja, żeby przyciągnąć go do siebie i spróbować pocałować. Dla Naruto z tego świata nie byłoby to niczym dziwnym. Pocałować Naruto... Już chyba do reszty oszalał. Co mu przyszło do głowy?! A mimo to wpatrywał się jak urzeczony w jego usta, po raz pierwszy od lat czując dziwne, rozchodzące się po ciele ciepło i przyjemne napięcie w okolicach żołądka. Ten Naruto tak bardzo przypominał mu tego sprzed ponad dziesięciu lat...

– Dlaczego, Sasuke? – usłyszał i zorientował się, że Naruto coś mówił.

– Co?

Naruto wziął głęboki oddech, jakby powtórzenie tego wiele go kosztowało.

– Czemu w twoim świecie... czemu masz z Sakurą tylko jedno dziecko? Nie chcesz odbudować klanu?

Zapadła między nimi niezręczna, pełna napięcia cisza. Naruto wiedział, że przekroczył granicę, ale wpatrywał się w niego tym swoim zdeterminowanym, przepełnionym emocjami niebieskim spojrzeniem, które Sasuke doskonale pamiętał. Naruto miał to spojrzenie, kiedy za każdym razem walczyli ze sobą w Dolinie Końca, kiedy spotkali się w kryjówce Orochimaru, kiedy Sasuke zabił Danzou. Wspomnienie tego spojrzenia towarzyszyło mu odkąd odszedł z wioski. Bardzo długo starał się je znienawidzić, ale tak naprawdę było jedyną dobrą rzeczą w jego życiu. Zapewnieniem, że ktoś bez względu na wszystko przy nim będzie. Tak bardzo przerażała go wizja, że mógłby stracić to spojrzenie, że paradoksalnie sam chciał je zniszczyć. Bo był pewny, że żeby zdobyć siłę, nie może sobie pozwolić na bliskość.

– Sasuke? – zapytał Naruto zachrypniętym szeptem. Spróbował dotknąć jego ramienia, ale Sasuke nie pozwolił mu na to, odsuwając się.

– To nie jest twoja sprawa – powiedział ostrym głosem.

Naruto przez chwilę przyglądał mu się uważnie z niepasującą do niego powagą, aż w końcu pokiwał głową i odszedł. A Sasuke zdał sobie sprawę, że wcale tego nie chciał. Nie chciał przerywać tej rozmowy, bo to mogła być jedyna szansa, żeby się czegoś dowiedzieć. Żeby cokolwiek zrozumieć. Miał ochotę krzyknąć, uderzyć Naruto, żeby tylko zrozumiał. Nie miał jednak wystarczająco dużo odwagi, żeby się odezwać.

– Jeśli chodzi o tę ramkę – usłyszał i odwrócił głowę tak gwałtownie, że poczuł ostry ból w karku. Naruto stał w połowie schodów. – Jeśli chodzi o to zdjęcie z Tare, na którym jesteśmy tacy skrzywieni... Specjalnie je wybraliśmy. Chcieliśmy, żeby przypominało nam, że to nie było łatwe. Posiadanie dziecka nas przerażało Nie wiedziałem, czy to dobry pomysł, żeby ktoś taki jak ja miał dziecko... Nie miałem pojęcia, jak to jest mieć rodzinę. Ale byłem zbyt dużym egoistą, żeby pozwolić Ci odejść. Tak samo jak kiedy byliśmy jeszcze dzieciakami. Za wszelką cenę chciałem cię tutaj sprowadzić. Chciałem cię mieć obok siebie, Sasuke.

Odwrócił się i wspiął się na piętro, a Sasuke jeszcze długo stał i wpatrywał się w schody. W głowie dźwięczały mu słowa Naruto. „Chciałem cię mieć obok siebie, Sasuke”. Tak rzeczywiście było. Naruto bardzo zależało na tym, żeby został w wiosce po wojnie.

– Może i jesteś egoistą – wyszeptał w końcu i dopiero po chwili dotarło do niego, że lekko się uśmiechał.


*


Już wiedział, że nie zaśnie. Miał zbyt duży mętlik w głowie. Ta rozmowa z Naruto wyprowadziła go z równowagi. Zmieniła więcej, niż mógł podejrzewać. Miał wrażenie, że ten ułożony świat, który zdążył wypracować przez te kilka lat – zdystansowany kontakt z Sakurą, okiełznana relacja z Naruto i swoje bezpieczne życie poza wioskę – to wszystko właśnie runęło. I nie może już uciekać. Chyba nawet nie chce.

Rozsunął drzwi i wyszedł na werandę. Ta letnia noc była wyjątkowo przyjemna – nie było ani parno, ani zbyt chłodno. Stanął na skraju podestu i oparł się o jedną z belek, podtrzymujących strop. Przymknął oczy i wziął kilka głębokich oddechów. Rozbolała go głowa i miał ochotę się napić, ale wtedy przypomniał sobie przedstawienie, jakiego był świadkiem, kiedy wrócili z gabinetu Naruto.

Sakura. Z zewnątrz wydawała się zupełnie inna od jego żony, ale tak naprawdę czy tak wiele je różniło? Obie, mimo upływu lat i tak różnej sytuacji życiowej, były w niego szczeniacko zapatrzone. Nigdy nie zastanawiał się zbyt wiele nad łączącą ich relacją. Po prostu podjął decyzję, że zostanie jego żoną, bo Naruto związał się z Hinatą. Ale czy jego związek z Sakurą wykroczył poza jej zauroczenie? Bo po tylu latach tego małżeństwa nie mógł mówić o miłości. Byli dla siebie zbyt obcy, jak para nieznajomych, która raz na jakiś czas mieszka w jednym domu. Sasuke już dawno wiedział, że nie mógł jej pokochać. Mógł ją szanować, doceniać jej siłę i być wdzięczny za opiekę nad Saradą, ale to nie była miłość. Gdyby nie łączyło ich dziecko...

Przypomniał sobie pytanie Naruto. Był wściekły, kiedy je usłyszał, ale tak naprawdę czy powinien się dziwić, że Naruto był ciekawy? W końcu w tym świecie przez cały czas obaj musieli zmagać się z wątpliwościami dotyczącymi ich wyboru. W końcu odbudowa klanu była jego celem, była powinnością ostatniego członka klanu.

Miał ochotę się roześmiać. To było idiotyczne – wmówił sobie, że Sarada wystarczy do odbudowy klanu, bo nie chciał więcej zbliżyć się do Sakury. Kochali się tylko kilka razy i to wtedy, gdy starali się o dziecko. Później Sasuke postawił wokół siebie taki mur, że Sakura mimo początkowych prób, w końcu uświadomiła sobie, że nic nie wskóra i odpuściła. Byli małżeństwem od trzynastu lat, a zachowywali się jak para nastolatków – Sasuke udający, że nie dostrzega Sakury i Sakura pesząca się za każdym razem, gdy go widziała.

Zabawne, że wcześniej na to nie wpadł. Teraz, będąc tutaj i widząc tę inną rzeczywistość, uświadomił sobie, że kobiety tak naprawdę wcale go nie interesowały. Przez całe jego życie zależało mu tylko na zdobyciu siły. Potrzebna mu była, żeby dokonać zemsty, żeby prześcignąć Naruto, żeby zmienić świat, a w końcu, gdy już zdobył tę siłę, żeby ochronić wszystkich przed klanem Otsutsukich. Liczyła się tylko siła, a jedyną osobą, która mogła z nim rywalizować był Naruto.

Pojawienie się Tare w ich świecie wywołało rewolucję. Stopniowo zaczął sobie uświadamiać, czym była jego przyjaźń z Naruto. Wypierał to przez tyle lat, zakopał głęboko w umyśle, ale teraz, po tej rozmowie z Naruto, nie mógł temu dłużej zaprzeczać.

Osłonił Naruto własnym ciałem, kiedy walczyli z Haku. Wiedział, że nie może zginąć dopóki nie zabije Itachiego i nie pomści klanu, a mimo to poświęcił się dla tego idioty. Wtedy starał się dużo nad tym nie zastanawiać, był tylko wściekły za tę oznakę słabości. Był wściekły, że Naruto stał się dla niego kimś ważnym. A kiedy chciał odejść z wioski, Naruto tak rozpaczliwie próbował go zatrzymać... Wtedy bardziej go to irytowało, był zbyt zaślepiony nienawiścią i pragnieniem zemsty, żeby dostrzec coś więcej. Nie myślał racjonalnie, ale po tylu latach, gdy mógł spojrzeć na to wszystko z dystansu... Dlaczego tak bardzo zależało Naruto na tym, żeby go sprowadzić do wioski? Czemu aż tak desperacko próbował go uratować? Nawet Sakura, która zawsze deklarowała mu miłość, postanowiła go zabić. Naruto już wtedy coś do niego czuł? Przecież ciągle powtarzał, że Sasuke był dla niego jak brat. Kiedy to się zmieniło? Co musiało się stać, że ich relacja tak się zmieniła. Albo gdzie – jak twierdziła jego alternatywna wersja – popełnili błąd?


*


Zaczynało już świtać. Ptaki śpiewały głośno w koronach drzew, wypełniając ogród kakofonią dźwięku. Pomarańczowo-różowe niebo płonęło, a powietrze było cudownie rześkie.

Sasuke siedział na werandzie i nieruchomym wzrokiem wpatrywał się w ogród. Drgnął prawie niedostrzegalnie, gdy usłyszał dźwięk przesuwanych drzwi. Już po pierwszym kroku rozpoznał, kto wszedł na werandę.

– Nie spałeś – usłyszał głęboki, niski głos. Arogancki, kpiący ton kogoś, kto sądzi, że cały świat leżał u jego stóp, kiedyś mówił w dokładnie taki sam sposób. Zmienił się na lepsze czy gorsze?

– Nie mogłem zasnąć – odpowiedział.

Przez chwilę milczeli, wpatrując się w horyzont, znad którego zaczęło wyłaniać się słońce.

– Nie jesteś z nią szczęśliwy – usłyszał. Prychnął i zdobył się na kpiący uśmiech. Nie miał zamiaru dać się sprowokować. Naruto, mimo że wczoraj też próbował się czegoś dowiedzieć i zadał kilka niewygodnych pytań, nie mógł równać się z jego alternatywną wersją, która nie miała żadnych zahamowań.

– Jakie to ma znaczenie?

– A Naruto? On jest szczęśliwy z Hyuugą?

– Nie wiem. – Sasuke spojrzał na niego chłodno. – Ich związek mnie nie obchodzi, to nie moja sprawa.

Usłyszał śmiech, krótki i ostry.

– Może zacznie, kiedy wrócisz?

Sasuke zacisnął pięść, ale nic na to nie odpowiedział. Nie miał zamiaru przyznać się do tego, że już zaczęło go to obchodzić. Miał sporo czasu na przemyślenie sobie wszystkiego. Nie posiadał zbyt wiele informacji na temat małżeństwa Naruto, ale z tego co zdążył zaobserwować, zwłaszcza dzięki żywiołowym reakcjom Boruto, Naruto rzadko bywał w domu. Wiedział, że dużo pracował, ale pierwszy raz zaczął się zastanawiać nad tym, na ile było to podyktowane ambicją, a na ile czymś innym – ucieczką przed tym, co czekało go w domu.

– Nie miałem pojęcia, że Hinata jest w nim zakochana – przyznał się tamten Sasuke. Oparł się o parkan i założył ręce na piersi. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili, jakby zatopił się we wspomnieniach. – Dowiedziałem się o tym, kiedy wrócili z misji z Księżyca. Wtedy oni już... – Zacisnął pięść, a jego głos stał się twardy. – Zdałem sobie sprawę, że jeśli czegoś nie zrobię, nie będzie już odwrotu. – Spojrzał na Sasuke przeszywająco. – Jeśli nasze światy są podobne... to jesteś idiotą, że na to wszystko pozwoliłeś. To twoja wina, że się nie domyśliłeś i pozwoliłeś mu... – Zaklął cicho i pokręcił głową.

– Myślałem, że tak będzie lepiej – mruknął Sasuke. – Naruto zasługiwał na rodzinę.

– I naprawdę myślisz, że teraz jest szczęśliwy?

Nie odpowiedział. Wpatrzył się w ogród, czując narastające napięcie. Z jednej strony nie chciał tej rozmowy, z drugiej miał świadomość, że może wiele zmienić.

Intensywne odcienie na niebie zaczęły słabnąć, ustępując błękitowi.

– Po tym jak pojawił się Toneri, czy wy...

– Czy my co? – zapytała jego alternatywna wersja i uniosła brwi. On nie miał zamiaru niczego ułatwiać i Sasuke coraz bardziej zaczął sobie uświadamiać, że nie miał łatwego charakteru. Z trudem powstrzymał się przed uśmiechem na tę myśl.

– Kiedy to się zaczęło? Kiedy uświadomiliście sobie, że...

Sasuke przez chwilę wpatrywał się w niego badawczo, jakby starał się odkryć, dlaczego padło to pytanie, aż w końcu westchnął ciężko i powiedział:

– Łatwiej byłoby mi powiedzieć, że Naruto był idiotą i do jego zakutego łba nic nie dochodziło, ale tak naprawdę mam wrażenie, że on chyba nie rozumiał do końca, co czuje. Nie wiedział, czym jest miłość. Tyle wrzeszczał o przyjaźni i lojalności, ale nie potrafił tego rozróżnić z miłością. Nikt go jej nie nauczył, więc jak, do cholery, miał wpaść na to, że może coś czuć do najlepszego przyjaciela? – Uśmiechnął się lekko. – Za wszelką cenę chciał mnie uratować, ryzykował wszystkim, żeby to zrobić. To nie mogła być tylko przyjaźń... – Na chwilę przerwał. Sasuke ze zdziwieniem dostrzegł, jakie emocje nim targały. Na widok swojej twarzy bez zwykłej maski obojętności, poczuł uścisk w piersi. Zdał sobie sprawę z tego, że on już zapomniał, co naprawdę czuł. A czuł bardzo wiele, zwłaszcza do Naruto.

Przez chwilę milczeli, każdy pogrążony w swoich myślach.

– Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

Sasuke zmarszczył brwi i spojrzał na niego uważnie.

– Kiedy to się dokładnie zaczęło. Po pokonaniu Toneriego z klanu Otsutsukich? Po tej misji na Księżycu?

Sasuke uśmiechnął się w odpowiedzi. Przez chwilę patrzył na niego w milczeniu, jakby rozkoszował się napięciem wymalowanym na jego twarzy.

– Nie, wcześniej.

– Zostałeś w wiosce? Po wojnie, czy zostałeś wtedy w wiosce? – Sasuke chociaż się starał, nie mógł ukryć drżenia głosu. Sporo o tym myślał i uznał, że największy błąd popełnił, gdy nie dał się przekonać Naruto i po tym, jak go ułaskawiono, od razu odszedł z wioski. Bał się, co się stanie, gdy zostanie. Przerażała go bliskość z Naruto, więc wmówił sobie, że musi iść odbudować świat. Odpokutować za grzechy.

– Nie – padła odpowiedź, które go zaskoczyła. – Nie zostałem w wiosce na stałe, tylko na kilka dni. Naruto tak bardzo nalegał, że w końcu musiałem się zgodzić. I wtedy... Kazał mi przysiąc, że nie odejdę bez pożegnania. – Sasuke uśmiechnął się bardziej do swoich wspomnień. Oczy błyszczały mu w taki sposób, że drugi Sasuke obserwował go z napięciem. – W wiosce ze względu na wojnę było oblężenie wszystkich pensjonatów. Nie było wolnych miejsc i kilka nocy spędziłem u Naruto, a kiedy w końcu pokój się zwolnił i się wyniosłem, on pomyślał, że odszedłem. Jak mnie odszukał i zobaczyłem jego twarzy... Wtedy pierwszy raz zdałem sobie sprawę z tego, że może czuć do mnie coś więcej niż przyjaźń. – Przełknął ciężko i odwrócił wzrok.

Sasuke słuchał tego z najwyższą uwagą i z jakiegoś powodu bez trudu potrafił sobie wyobrazić tę minę. Desperacki, zdenerwowany wzrok Naruto, taką rozpaczliwą potrzebę, żeby go zatrzymać. Wcześniej też tak na niego patrzył, ale Sasuke myślał, że chce go uratować przed nienawiścią. Może gdyby zobaczył ten wzrok po wojnie... Gdyby nie był tak uparty i tak szybko nie odszedł...

– Ty nie zostałeś w wiosce – stwierdził w końcu tamten Sasuke i uśmiechnął się kpiąco. – Myślisz, że to tu popełniłeś błąd?

– Nie wiem.

– Też straciłeś rękę. Ustaliliśmy już, że walczyłeś z Naruto, po zapieczętowaniu Kaguyi. Co ci wtedy powiedział?

– Co? – Sasuke spojrzał na niego z niezrozumieniem.

– Na wojnie, jak walczyłeś z Naruto w Dolinie Końca, co ci powiedział?

Nie odpowiedział od razu. Nie dlatego, że nie pamiętał. Zdał sobie sprawę z tego, jak ważne były to słowa.

– Że gdy widzi, jak biorę wszystko na swoje barki, z jakiegoś powodu czuje straszliwy ból. I że nie może zostawić mnie samego.

Sasuke prychnął, słysząc tę odpowiedź.

– Jak mogłeś do tego doprowadzić?

Kącik ust Sasuke drgnął. Pierwszy raz naprawdę nie chciał zaprzeczać, że było inaczej. Był idiotą. Ślepym, aroganckim idiotą, który tak bardzo bał się bliskości, że wybrał tułaczkę po świecie. Tak jak wcześniej zasłaniał się zemstą i nienawiścią, tak teraz idealną wymówką stała się pokuta za grzechy. 

40 komentarzy:

  1. Z rozdziału na rozdział jest mi coraz bardziej szkoda Sasuke. Odkąd pojawił się w świecie Tare, cały czas patrzy na swoją alternatywną wersję, która tworzy szczęśliwą rodzinę ze swoim najlepszym przyjacielem. Jego rozmowa z Naruto oraz drugim Sasuke, z jednej strony była potrzebna, bo zaczął sobie uświadamiać to, że jego relacja z Naruto w pewnym momencie przestała przypominać przyjaźń. Jednak z drugiej strony… gdy teraz już sobie zdaje z tego sprawę, dalej będzie już tylko gorzej. W końcu oboje w swoim świecie mają i żony i dzieci, więc nawet gdyby chcieli, to za bardzo nie mieliby jak naprawić swoich błędów z przeszłości. Nie oszukujmy się, taka sytuacja na ich pociechach bardzo mocno się odbije, w końcu to wciąż są tylko dzieci, które żyją w przekonaniu, że ich rodzice tworzą kochające się małżeństwo.

    Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :D Naprawdę bardzo ciekawi mnie to czy Sasuke będzie starał się naprawić popełnione błędy w swojej relacji z Naruto, czy może sobie odpuści ze względu na to, że oboje mają założone rodziny

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze nie wiem co dokladnie napisac. Zastanawia mnie jaka relacja wyniknie miedzy Sasuke z prawdziwego świata a Naruto z alternatywnego. Bo chyba cos sie kroi, ale co nie jestem pewna. Posmieszkuje w duchu, ze moze maly threesame 🤣
    Wątpię aby Sasuke cos z dzialal później jak wroci do swojego swiata. Bo on i Naruto maja juz swoje rodziny i chyba nie za bardzo z nimi sie rozstac, a moze cichutki romans miedzy nimi sie stworzy. No coz, zostalo mi tylko czekac na kolejne rozdzialy i zobaczyc jak akcja sie rozwinie
    ~smykupyku

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah! tak jak obiecałam komentarz się pojawił. Zaczniemy może od początku. Bardzo przypadła mi do gustu rozmowa Naruto i Sasuke, a szczególnie koniec. Była dobrze zrobiona i napisana. Ostatnie części miały w sobie coś co spowodowało, że chce się czytać dalej. Chodź początek też nie był taki zły, fajne były np. myśli naruto, ich rozmowa. Bardzo się cieszę, że zostało nam ( tylko mi bo nie myślę >3) wytłumaczone co się różni pomiędzy światami. Sam rozdział moim zdaniem tłumaczy nam jak powstał ich związek. Prawdopodobnie został on pisany dlatego. Komentarz tak krótki bo został on napisany w kilku częściach o innym czasie. (Proszę wejdź w tłumacz i napisz baka, bo jemu coś pomyliło lub głupek tłumaczył japoński ). Miłego tygodnia <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział był cudowny! Pełno emocji Sasuke a samo wyrażenie tego jak naruto poczuł coś do Sasuke też jest bardzo pomysłowe i to jest Cudowne!! Mam nadzieje że Sasuke gdy wróci do tamtej rzeczywistości pogada z Naruto a Naru może będzie się częściej uśmiechać? Tak czy siak mam pełno różnych zakończeń tej powieści w głowie i zastanawiam się czy jakies się właśnie pojawi. Miłego dnia/wieczoru/nocy ~~ Alstromeria

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej! Już obecna!
    Poprzedni rozdział mimo sycącej długości, jakoś tak mniej na mnie wpłynął niż ten. Tu się więcej dzieje, chociaż nie powiem, zirytowany (zazdrosny) Sasuke bijący Naruto był ciekawym zjawiskiem. Bo jak jego Młotek mógł się dorobić aż dwójki dzieci. I do tego z tą nijaką Hyuugą! Pal sześć, że w równoległym świecie, ale mniejsza o większość. Tak więc, ta reakcja była jak najbardziej na miejscu. Taka, Saskowa. A później ten pokaz w sypialni… Biedny alternatywny Uchiha musiał uciekać z łóżka. Nic litości. Nie dość, że we własnym świecie się tuła jak bezdomny to i tu musi.
    Okej, a teraz przechodzimy do tego rozdziału. Heh… tak opisałaś to jak Sasuke patrzył na Naruto, że aż się wystraszyłam, że pokusi się o coś więcej. Autentycznie spanikowałam, że wyciągnie ręce po cudze (no dobra, niby jego, ale nie ta bajka) i będzie kłopot, bo drugi Sasuke już mu da popalić. I walka która miała się odbyć później zacznie się wcześniej, a ucierpi na tym rezydencja Hokage. Oj dopiero dostarczyliby gawiedzi plotek.
    Tu naprawdę przemówiło do mnie to jak opisałaś wewnętrzne rozterki Sasuke. Tyle pytań w jego głowie. Analiza gdzie popełnił błąd. To było takie prawdziwe i smutne zarazem. Wystarczyło zrobić ze dwa kroki dalej i każdy z nich byłby zwyczajnie szczęśliwy. I jako geniusz klanu powinien być mądrzejszy, bo Młotek to Młotek. Mógł nie ogarnąć co się dzieje, ale on? Heh… nie popisał się. I ten drugi Sasuke idealnie to wypunktował.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny wpis i życzę Ci masę weny i czasu. Obyś zbyt długo nie zostawiała Nas na głodzie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nijaka Hyuuga, co za cudowne określenie! Haha, aż parsknęłam, jak napisałaś o tej tułaczce i po jednym, i po drugim świecie! Bardzo się cieszę, że tak to opisałam, że Cię troszkę wystraszyłam. Porwała mnie ta wizja Sasuke, który jednak nie wytrzymuje! Uwielbiam Twoje komentarze, po tym też miałam zastrzyk weny!

      Usuń
  6. Witam serdecznie Autorkę. Przez przypadek udało mi się rafić na tego bloga i to świetne opowiadanie. Komentarze nigdy nie były moja mocną stroną... Ale śledzę Twoje opowiadania od czasu Bom Bom... Każde jest świetne, ale to wykracza poza ramy wspaniałości... Doskonale osadowione w realiach Naruto i jednocześnie ukazujące alternatywny ciąg wydażeń, które moim zdaniem lepiej pasuje do postaci wykreowanych przez Kishimoto. Relacje Naruto i Sasuke zawsze były, nawet w mandze i anime, bardzo bogate i pełne ekspresji. Związki z Hinatą i Sakurą natomiast były płytkie i nijakie, a ich małżeństwa pojawiły się jakby z nikąd, jak królik z cylindra magika. W tym opowiadanniu wszystko nabiera sensu, a zestawienie tych dwóch rzeczywhistości i skonfrontowanie bohaterów ze swoim "drugim ja" jest niesamowite. Wielkie dzięki za tę ucztę dla fanów SasuNaru. Pozdrawiam i czekam na kolejne odsłony tej historii.

    OdpowiedzUsuń
  7. W tym rozdziale jest dużo o relacji Sasuke z Sakurą, także to tu napiszę ten komentarz. Opowiadanie jest już zakończone, więc zamieszczę konkluzję na ten temat w odniesieniu do całej historii. Może zacznę od samego mojego poglądu na relacje "romantyczne", głównych bohaterów w canonie. Samo naruhina jest rzeczą, która napełnia mnie swoistym szczęściem- jestem zadowolony z tego jak to wyszło ( mówię o ich początkach relacji w Naruto a potem w Shippudenie i kulminacji w filmach, pomijam Boruto!). To anime jest z gatunku shonen, wiadomo, że w każdym schemat się powtarza i (najczęściej) dwóch głównych bohaterów, których relacja jest rozwiana najbardziej oraz mają kupę czasu ekranowego, będzie shippowana- nie winię za to fanów bo sam to często robię. Niemniej jednak pomimo tego faktu sam wątek miłosny naruhina mi się podoba - jest słodki, nie toksyczny. Poza tym to potwierdza ducha tej serii, z którym się nie do końca zgadzam- dąż do spełnienia swoich marzeń ponad wszystko = zdobędziesz swojego crusha z dzieciństwa, jeśli tylko tego chcesz ( mało prawdziwe i zdrowe dla nerwów). Z wywiadów z Masashim Kishimoto wiem, że od początku planował ich ślub, co prawda Hinata miała być mieszczanką, ale mniejsza - teoria, homofobicznej wytwórni nie jest potwierdzona. Gdyby Narusasu miało ukazać się w canonie to musiałoby być dobrze poprowadzone, by nie wyszedł z tego toksyczny związek- chociaż to możliwe patrząc na Sasusaku.
    Sakura. To mogłaby być świetna postać, ale schrzanili. Był glow up, ale szybko się skończył. Jest dla mnie neutralną postacią. Bezsensowne akcje w shippudenie, tylko potwierdzają fakt, że nie miała być na początku rozwijaną bohaterką. Jest jednak kilka rzeczy które mnie kłują. Propagowanie zakochania na zabój jak i kompleksów spowodowanych wielkością piersi. Dodałbym jeszcze do tego, według tego anime poprawność, używania przemocy fizycznej, by nauczyć kogoś posłuszeństwa. Ostatnie miało być chyba elementem komediowym w serii, tak samo jak molestowanie słowne w wykonaniu Jiraiyi.
    Nie jestem do końca w stanie przymknąć na to oko, pomimo roku kiedy anime powstawało. Zwłaszcza biorąc pod uwagę molestowanie seksualne, które jest nadal niezmiennym problemem w Japonii.

    Bardzo podoba mi się, jednak, to w jaki sposób Sakura przedstawiona jest w Twoim opowiadaniu. Przypomina mi trochę taką samotną ciocię, u której czasem jako dziecko zostaje się w domu, kręcącą kieliszkiem z winem w akompaniamencie ploteczek z jej strony.
    Nie ma normalizowania rozpamiętywania i pogoni za niespełnioną miłością. Pokazana jest smutna strona takiego postępowania.
    Z chęcią przeczytałbym o tym jak wyrywa się w pełni z tego, rozwijając jeszcze bardziej karierę medyczną, albo znajdując kogoś przyzwoitego.
    Jej relacja z Tare, jest naprawdę wspaniała. Miło się czytało dialogi-świetnie ułożone.
    Co do relacji Sakury i Sasuke. Pomijając fakt totalnej toksyczności ( Sasuke chciał zabić Sakurę bez chwili wachania i wiele innych) totalnie nie ma oparcia. O ile Naruhina jest rozwijane już od pierwszych odcinków, tu mamy tylko dziewczęcą fascynację, która jak zresztą słusznie wspomniałaś jest aktualna przez całą serię, wchodząca nawet w Boruto. Świetnie ukazałaś mur pomiędzy nimi przez te wszystkie rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracając do canonu, szkoda Sasuke. Tak, dużo pracy włożone w tego bohatera a kończy tak beznadziejnie- jak bezdomny ( pięknie przez Ciebie ujęte) w odzieniu i prawie, że realnie- w końcu nie mieszka w Kohoha na co dzień. Pokutuje za swoje winy, tułając się po świecie.
      Ten temat był już wcześniej rzucony, ale Sasuke to, moim zdaniem, o wiele bardziej realistyczny oraz skomplikowany bohater od Naruto.

      Ps. Lubię paring Hinaty i Kiby, fajnie byłoby przeczytać co u nich w następnych częściach.

      Usuń
    2. A nie uważasz, że film był trochę non-canon? Naruto był tam taki markotny, Sakura i Hinata wręcz wmówiły mu, że kocha Hinatę. Co do samej Hinaty - na pewno jest dużo zdrowszą psychicznie postacią niż Sakura, szkoda, że twórcy nie wycisnęli z niej więcej, bo miała potencjał. Jej wątek jest totalnie spartaczony. Mam wrażenie, jakby o potędze wielkiego klanu przypomnieli sobie pod koniec wojny, bo Otsutsuki mieli Byuakugana. Ale! Ostatnio oglądałam walkę z Painem i byłam aż zaskoczona, jakie wrażenie zrobiła na mnie Hinata broniąca Naruto.
      Och, tak, ja też strasznie nie lubię przesłania w Naruto. A co do crusha z dzieciństwa - bardzo mnie fascynuje ten wątek. Nie jestem znawczynią tematu, nie oglądałam wielu anime, widziałam niedawno kilka k-dram i w przeważające większości był na tapetę brany właśnie ten wątek - jedyna słuszna i prawdziwa miłość to ta z dziecięcych lat i często czeka się przez wiele, wiele lat, żeby znowu ją spotkać - nie nawiązując innych związków po drodze, nie dając sobie szansy, sobie i innym. W zachodniej kulturze nie zauważyłam aż takiej tendencji do gloryfikowania tego tematu. W Naruto jak myślę o związkach, to w większości opierają się właśnie na dziecięcych zauroczeniach, które ewoluowały w coś więcej. Główne miłości - Sakura do Sasuke, Hinata do Naruto, Minato i Kushina, Obito i Rin.
      Co do wątku SasuNaru w kanonie - ciężko mi powiedzieć, ja mimo wszystko nie wyobrażam sobie takiego zakończenia, żeby oni oficjalnie skończyli razem, ale z drugiej strony widzę olbrzymią niekonsekwencję w kreowaniu przez Kishimoto wątku Naruto i Hinaty. Bardziej mi już do niego pasowała Sakura. Ja kiedyś czytałam, że dzieciństwo Naruto oddaje wspomnienia Kishimoto. Jeżeli to prawda zrobił chyba jedną wielką metaforę z tego, bo nie wyobrażam sobie, żeby sierota miała takie życie. Strasznie nie lubię dramatyzmu w Naruto.
      Tak! Totalnie się zgadzam z zakochaniem i przemocą. Absolutnie okropne, szkodliwe cechy Sakury. Jakby nie umieli wykrzesać z kobiecych postaci nic więcej poza nieśmiałością albo zrzędliwością. Co do Jirayi przyznam, że chociaż to szkodliwyt wątek, mam do niego pewną słabość, bo przypomina mi anime, która oglądałam za dzieciaka - genialny naukowiec stwarza dziewczynkę robota. Pamiętam, że był strasznie zboczony i obleśny ten typ. A co do Japonii - słyszałam, że Hinata była uważana za najlepszą postać kobiecą. Cicha, potulna, wyglądająca jak laleczka z hentaia. Czyli propagowanie potulnej pani domu...

      Wiesz, co do Sakury w moim opowiadaniu - bardzo się cieszę, że ją polubiłeś. Świetne porównanie do tej ciotki. Też lubię jak ją wykreowałam, i właśnie dlatego to fantastyczny pomysł, żeby dać jej nowe życie! Bardzo mi się podoba!

      Totalnie mnie ująłeś, właśnie tak! W postać Sasuke było włożone ogrom pracy, a skończył tak marnie. Dokładnie!

      I znowu tak - dla mnie Naruto jest nieautentyczny (troszkę postanowiłam ten temat rozproacować, więcej będzie w prequelu o nim), jest zbudowany na pozytywnych cechach. Sasuke jest ciekawszy (chociaż po losie, jaki zgotował mu Kishi powinien skończyć z poważną chorobą psychiczną), widać w nim walkę i przemianę. Dziwi mnie, że tyle osób lubi Naruto. Boli, że nie rozumie Sasuke. Łatwiej jest wybrać pozytywnego bohatera, który zawsze da radę. Ale to nudne. Słabość, walka i przemiana są dużo, dużo ciekawsze. Bardzo lubię Orochimaru - to jedna z najciekawszych, najmniej uchwytnych postaci w serii, tzn. takich, których nie da się jednoznacznie zdefiniować :)

      Dzięki za komentarz, jak zwykle cudownie było przeczytać Twoje zdanie i trochę podyskutować :)

      Usuń
    3. Może trochę masz rację z tym filmem. W sumie to patrzyłem na niego przez pryzmat, doszukania się jednak tego Naruhina. Poza tym widzę tam znów robienie z Naruto kogoś strasznie niedomyślnego- nie do końca mi to pasuje w serii. Może chcąc ukazać właśnie to, wyszedł im trochę przygaszony? Zresztą otrzymuje tam wiele atencji od płci żeńskiej, do czego nie był przyzwyczajony.
      Co do wątku klanu Ōtsutsuki. Zgadzam się. Pokazano najpierw ich kekkei genkai od najlepszej strony- Neji robi furorę, by potem zupełnie pominąć ten wątek i go nie rozwijać za bardzo. Mamy trochę o tradycjach klanu, znów o relacji Nejiego i Hinaty, potędze bayakugana no i też kilka wzmianek o historii. Dla mnie to było trochę za mało. Wzmianki ale nie coś grubszego. Ale no w całym anime możemy się doszukać takich rzeczy. Zostało nam przedstawione dużo bohaterów, główny wątek jest długi. Dużo się nie łączy, pojawiają pytania o świat przedstawiony bez odpowiedzi. Co do walki Peina z Naruto i poświęceniu Hinaty. No tu mamy znów wątek poświęcenia dla miłości. Wiadomo, że realia się zmieniają podczas wojny i kryzysowych sytuacji- byłem skory to uznać. Zrobiło też na mnie wrażenie. Szczerze to miałem łzy w oczach- chociaż mnie wcale nie trudno wzruszyć. Dużo emocji przyniosła mi też reakcja Naruto na widok nieprzytomnej już Hinaty- wyzwolenie Kyuubiego. Co do wątku crusha z dzieciństwa. U mnie jest odwrotnie. Oglądałem dużo anime, k-dram prawie w ogóle. Ten wątek jest bardzo często ukazywany, aż do znudzenia, że tak powiem.
      Będąc szczery to zaczynając Naruto byłem pewien, że Sakura będzie z Naruto. Na samym początku nie mamy wzmianek o zauroczeniu Hinaty w Naruto. Potem jakoś ten wątek wpływa. Chociaż znów tak jak mówiłaś mamy typowe dziecięce miłości. Cały ten wątek romantyczny, szczerze, wziąłem pobłażliwie. Ze względu dla tego, że to jest shonen anime. Nie jest poprowadzony dobrze ale no napewno lepiej niż Sasusaku. Chociaż personalnie wolę jednak Naruhina niż Narusaku. Wydaje mi się, że bardziej ze względu dlatego, że wolę Hinatę od Sakury, niż samej racji bytu możliwości większego sensu w romantyzmie ich relacji. Dramatyzm w Naruto. No coż, muzyka „Sadness and Sorrow” stała się głównym rozpoznawalnym punktem tych momentów. Ja jestem ogólnie strasznie miękką kluchą, więc zasmarkane chusteczki to była u mnie tradycja. Ale no myślę, że mogli napewno lepiej wprowadzić dramatyczne kawałki. Pomoglo by dużo inaczej zbudowane sceny. Chyba najlepiej poprowadzona smutna historia, to była moim zdaniem- Haku i Zabuzy. Ale w sumie tylko w samym „Naruto” w Shippudenie okropnie skrócili ich chwilę.
      Raczej też patrzyłem pod kątem metafory na odzwierciedlanie dzieciństwa Naruto a Kishimoto. Mało realistycznie ale no to fikcja. Poza tym Naruto w końcu miał być uznawany za „tego demona”, jakiś to sens ma. Nawija mi się jeszcze tu okropna rzecz. „ Nikogo nie mam, ale nigdy nie płaczę”. To jest dobra strategia do czasu. Gdy już przychodzą dobre chwile, człowiek jest skryty ze swoimi prawdziwymi emocjami, nie pozwala sobie na odczuwanie smutku, jest lekarzem dla innych ale nie daje sobie pomóc. To widać w postępowaniu Naruto. Niby ma przyjaciół, zawsze to powtarza ale i tak wszystko robi sam. Sam się poświęca, sam radzi ze swoimi emocjami i sam jest kartą przetargową w wojnie. Jest jeden malutku wątek- gdy wskrzeszony Itachi mówi mu, że on zajmie się sprawą ożywień. Ale pomimo tego nic się nie zmienia.
      Może za bardzo to analizuję, ale personalnie dotknął mnie ten aspekt.
      Co do zboczonego pustelnika. Też mam do niego pewną słabość. Urzekł mnie technikami ninja, byciem fajnym dziadkiem dla Naruto- chociaż zabrakło mi momentów z ich wspólnego treningu poza wioską.
      Ale no jednak jego niezdrowe zapędy mocno mnie gorszą.
      Cieszę się, że przepracujesz temat Naruto w prequelu. To jest coś co rzadko jest rozwijane w ff. Ludzie czasem piszą tylko o romantyzmie, który nie ma podstaw albo jest toksyczny, w ogóle nie nawiązując do postaci. Nie doszukując się tego co mogło zabraknąć im w serii.

      Dziękuję za odpowiedź, mam mało okazji do tak dobrej dyskusji z kimś o anime.

      Usuń
    4. Ps. Zapomniałem odnieść się do Orochimaru. No szczerze to jest kawał skurczybyka. Ciekawa postać do analizowania. Na początku trochę mnie denerwował, by potem zaciekawić.
      Jest trochę nieuchwytny. Niby znamy jego motywy działań i cele ale nie do końca wydają się jasne. O ile większość „złoczyńców” ma jakieś usprawiedliwienie do swoich działań- np. ciężka przeszłość, to on nie do końca.
      Powiedziałbym, że to typ szalonego naukowca, ale to tylko połowicznie go odzwierciedla.
      Kluczy pomiędzy wieloma środowiskami, dopasowując się do nich. To w Konoha, potem w Akatsuki- dając jeszcze większe wrażenie bycia nieuchwytnym.
      Pogratulowałbym mu zabicia Saidame- nie lubię go (mdła postać, jednak ważna dla fabuły), chociaż szkoda mi było Konohamaru.

      Usuń
    5. Mnie niedomyślny Naruto pasuje, zwłaszcza w tematach romantycznych. Nie miał wzorca, z którego wiedziałby, co i jak. Czemu nie pasuje Ci taki niedomyślny Naruto? Jestem bardzo ciekawa.
      Dokładnie, Neji na początku Naruto wymiatał! Przecież on chyba jako jedyny został od razu joninem? Na pewno był wyższy rangą od reszty.
      A widzisz, mamy inne doświadczenia, ale wniosek z nich jest taki sam - motyw crasha z dzieciństwa jest aż za bardzo popularny.
      Tak, trzeba tu wziąć pewną poprawkę na to, że to shonen. Pamiętam, że w Dragon Ballu wątki romantyczne praktycznie nie istniały.
      Mnie najbardziej drażnił w tych dramatycznych wątkach fatalizm. Nie wiem, czy czytałeś Małe Życie, tam autorka wykazywała wręcz sadystyczne skłonności względem głównego bohatera. W Naruto widzę coś podobnego i strasznie mnie to drażni.
      Och, historia Zabuzy i Haku była świetna - mocno poetycka. Ona miała w sobie ten dramatyzm, który byłam w stanie zaakceptować. I przy niej pięknie wybrzmiał wątek SasuNaru, później już niewiele było takich scen :(
      Bardzo podoba mi się Twoja myśl z Naruto i tym, że wszystko robi sam! Zaczęłam się nad tym zastanawiać i totalnie mnie porwała ta uwaga.
      Powiedział nawet Sasuke, że nie może patrzeć, jak dźwiga wszystko na swoich barkach i czuje wtedy ból. Trochę to było dla mnie dziwne i niezrozumiałe, ale bardzo pasuje mi do tego, co piszesz. Syndrom bohatera, siła dała mu akceptację, o której marzył i dlatego ani na moment już nie może spuścić gardy. Absolutnie cudna uwaga.
      Orochimaru jako szlaony naukowiec bardzo mi się podoba :)

      Dzięki za komentarze, są niesamowicie inspiruje :) I przepraszam za tak późną odpowiedź!

      Usuń
    6. Nic nie szkodzi, jeśli chodzi o późną odpowiedź. Poza naszymi hobby, jest jeszcze reszta życia- to zrozumiałe.

      Jeśli chodzi o niedomyślnego Naruto.
      W anime robią z niego, trochę narwanego idiotę.
      O ile pierwszy człon tego określenia, mi pasuje to drugi zaczął irytować z czasem. Czułem się źle, widząc go robiącego z siebie, totalnego błazna.
      Mam wrażenie, że część z jego niedomyślnością jest kontynuacją zabiegu ogłupiania go. Jeśli popatrzymy na to z psychologicznej strony to, jego wygłupy mogłby być kontynuacją tego co robił w dzieciństwie- chęcią zwrócenia na siebie uwagi lub nawet ukrywaniem przed innymi i samym sobą swojego smutku czy bezradności.
      Jednakże posunąłbym się do takiej interpretacji pisząc własny fanfik, ale nie do końca, jeśli chodzi o samo anime. Jest ono głębokie w pewnych momentach, ale jednak powiela pewne schematy postaci. Chociaż, kto wie, może jest w tym jakiś ukryty sens- to już wie tylko sam autor.

      Nie czytałem „Małe Życie” ale z chęcią się zapoznam. Ale z tym fatalizmem masz rację, poniekąd. Myślę, że nadal Naruto mógłby mieć taką historię jaką miał, ale gdyby byłoby to pokazane w nieco bardziej prawdziwy sposób.
      Bez przesadzonego dramatyzmu.

      Cieszę się, że podzielamy to samo zdanie odnośnie historii Haku i Zabuzy.

      Co do myśli o Naruto.
      Często robię psychoanalizę bohaterów książek czy anime albo filmów.
      Także, takie interpretacje często się pojawiają. Wykorzystuję je najczęściej do własnych tekstów- które kurzą się w folderach mojego komputera, bo nie mam czasu ich dokończyć. Z czasem pewnie coś powstanie do końca.

      Usuń
    7. Ps. Piszę to po fakcie, ale przypomniałem sobie, że jednak był mocno w miarę rozbudowany wątek, jego wygłupów w kontekście chęci zwrócenia uwagi. Jednakże, odnosi się to tylko do zachowania w dzieciństwie. Można potem zinterpretować to jako część jego charakteru i bycia nieprzewidywalnym, ale wydaje mi się to trochę wymuszona myśl. Prawdziwie patrzyłbym na to tylko pod kątem, wątków komediowych, chyba, że traktując tą serię poważniej to skłaniałbym się do kompleksu bohatera. Może nawet do przekonania, że musi podtrzymać swoją funkcję idioty i śmieszka w grupie przyjaciół, bo tylko tak nie zostanie wyrzucony z niej. W końcu, od zawsze tylko tak ludzie zwracali na niego uwagę. Wyjątkiem był Sasuke i w sumie też Hinata, by potem reszta się dołączyła, ale to temat na inną chwilę.

      Usuń
    8. TOTALNIE się z tobą zgadzam. Absolutnie. Ze Starym Krakersem sporo na ten temat rozmawiałyśmy i normalnie masz dokładnie takie same przemyślenia jak my. Też mi zaczął przeszkadzać ten Naruto idiota, dlatego w Tare staram się go troszkę wymazać z tej roli (chociaż narwany wciąż jest, bo też bardzo lubię tę jego cechę :)
      Ja bardzo lubię w fankifach to, że można pogłębić postacie, wyciągnąć z nich zupełnie inną energię, bazując na tej samej historii (nie wiem, czy jesteś fanem drarry, ale fantastycznie to było widać w tych fanfikach właśnie, jakie oni cechy wyciągali, jak zgrabnie łączyli to z fabułą! Ach!). Dlatego zgadzam się, że nawet jeśli w anime rzeczywiście pewnie bardziej bazowali na schemacie, to teraz można fajnie zabawić się, interpretując niektóre zachowania. A z wiekiem zauważa się jeszcze więcej. Bardzo podoba mi się ten powrót do sasunaru po latach :)

      Jeśli napisałeś coś z sasunaru (albo z drarry, bo też lubię), to z przyjemnością bym przeczytała coś Twojego autorstwa. Jeśli oczywiście będziesz chciał się tym podzielić :)

      Tak, pamiętam że Naruto np. pomalował twarze Hokage (czym się chyba zaczyna Naruto) i później jest nawiązanie do tego z Boruto też.
      Myślę, że Twoja myśl o tym, że Naruto stara się być śmieszkiem trochę na siłę, żeby nie zostać wykluczony jest bardzo słuszna. Też mam takie przemyślenia. I powiem Ci szczerze, że pięknie się to też łączy z tym, co napisałeś ostatnio - o tym, że Naruto wszystko robi sam. Biorąc pod uwagę jego dzieciństwo to naturalne, że tak bardzo skupia się na tym, że próbuje zadowolić otoczenie. On robi wszystko na zewnątrz, a Sasuke wręcz przeciwnie. Chyba dlatego tak ich lubię, bo chociaż są inni, mają inne traumy, one bazują na tym samym - na sieroctwie, przede wszystkim na samotności, dlatego tak świetnie mogą się uzupełnić. Dać sobie to, czego nie może im dać ani Hinata, ani tym bardziej Sakura.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    9. Też UWIELBIAM, gdy w fanfikach wyciągają te wszystkie małe drobiazgi dając na postaci zupełnie inne spojrzenie.
      Czasem trzeba się do takiego cudeńka dokopać w odmętach internetu, ale się da. Niesamowite jest dla mnie, też to jak z wiekiem patrzę na wiele spraw w życiu inaczej - poczynając od części popkultury, którą się interesuje.

      Co do drarry, to jest to jeden z moich ulubionych paringów. Świetny pod względem, właśnie tworzenia nowej historii z ich udziałem i pogłębionej interpretacji.
      Bardzo lubię też, Jasico. To jest paring Nica do Angelo z Jasonem Grace z „Olimpijskich Herosów”, może znasz - kiedyś nie umiałem się do niego przekonać, ale poczynając do pierwszego dobrego fanfiku, wpadłem i to ostro w ten ship. Żadnych po polsku nie znalazłem, wszystkie po angielsku - ale mi personalnie to nie przeszkadza. Sposób pisania w innych językach, zwłaszcza, przez osoby, u których ten język jest ich matczynym, bardzo różni się od siebie. To fascynujące.

      Mam zaczątki sasunaru , ale nie wiem czy będę to kiedyś udostępniać - chciałbym, ale muszę najpierw się przemóc i napisać to do końca. Mam niestety napięty grafik z powodu mocno wymagającej szkoły- którą strzeliłem sobie w kolano, ale za razem uszczęśliwiłem.
      Ale gdyby kiedyś coś trafiło do sieci, mojego autorstwa- sasunaru albo drarry albo autorskie opowiadanie ( jeśli takowe czytujesz) to z chęcią cię o tym powiadomię.

      Co do Naruto.
      Przyszło mi na myśl jeszcze, że nasze interpretacje tym bardziej mają sens- z racji tego, ile razy Nauto wykazał się niezwykłą błyskotliwością podczas walki. Dla przykładu podam wykorzystywanie klonów, spryt by przechytrzyć przeciwnika oraz znajomość praw fizyki- np. podbił bijudame, tą którą wytworzył razem z Kyuubim, podczas pierwszej potyczki na wojnie z Obito, tak by fala uderzeniowa zrobiła mniejsze zniszczenia.

      Zgadzam się, Naruto i Sasuke, ciekawie się uzupełniają. Rozumieją obaj ból samotności- dojście do zrozumienia chęci zemsty Sasuke, przez Naruto trochę zajęło, ale w końcu zaszło. Ten paring ma swój niesamowity urok, jeśli jest dobrze i nie toksycznie przedstawiony.

      Pozdrawiam ~

      Usuń
    10. Ps. Jeszcze rozwinę o Naruto.
      …, tak by fala uderzeniowa zrobiła mniejsze zniszczenia. Jak, więc widać, cały jego „idiotyzm”, wydaje się mocno na pokaz. Robi błędy, jest narwany i większości najpierw robi a potem myśli, ale nie jest głupi. Zostaje tylko stwierdzenie, że jest w tym albo głębszy sens, albo po prostu postać komediowa. W sumie może nawet, na początku miał wydawał się „nieudacznikiem”, by potem pokazać swoją wartość, urosnąć w siłę. To bardzo częsty motyw w anime. Nerd staje się super przystojniakiem po zdjęciu okularów i jest od w centrum zainteresowania - jak by siedzenie w książkach i bycie introwertykiem miało być czymś złym. Nieatrakcyjna, według standardów nowoczesnego świata, dziewczyna staje się nagle modelką za jakimś zbiegiem okoliczności. Ktoś pokazuje światu i udowadnia swoja wartość. Trochę to smutne moim zdaniem- tak jak by nie można byłoby być dla siebie samego wystarczającym. Najpierw od tego trzeba zacząć, potem znajdą się ludzie którzy docenią nas za to kim jesteśmy. Potem doceniając siebie, ocena innych nie będzie miała takiego znaczenia. Zła opinia będzie znaczyć o nich, nie o nas. Nie chodzi tu o to by być dla siebie bezkrytycznym, ale zwyczajnie znać swoją wartość i stawiać granice. Wiem, że to nie jest do końca sytuacja w Naruto. Tu bym głębiej patrząc doszukiwał się poświęcenia, ale może w sumie i szukania akceptacji. Jest ona potrzebna w życiu, mamy wtedy poczucie bezpieczeństwa, ale ważne, by wiedzieć gdzie jej szukać. Może gdyby zawsze w siebie wierzył i się nie poddawał, tak jest to pokazane w anime, ale nie jest to możliwe w rzeczywistości.
      Jest jeszcze inna droga, bardziej zdrowa. Mógłby chcieć stać się silny dla siebie i dla Sasuke by go uratować. Dla reszty przyjaciół, także. Ale za bardzo jednak w tej historii pachnie mi poświęceniem oraz potrzebą udowodnienia swojej wartości światu w mało zdrowy sposób, więc nie do końca to widzę.

      Usuń
    11. Ja już dawno zaniechałam prób, już chciałam pytać, czy możesz coś polecić, ale później przeczytałam, że czytasz głównie po angielsku - zakładam więc, że w przypadku sasunaru pewnie też? Ja niestety czytam tylko po polsku :( jak w ogóle wygląda świat fanfików anglojęzycznych? Jaki jest poziom, są jakieś popularne wątki? 10 lat temu w polskiej blogosferze królowała alternatywna rzeczywistość, bardzo mało było mangi. Olimpijskich herosów niestety nie kojarzę w ogóle, ale chętnie zapytam o ulubione drarry :)

      Jasne, rozumiem, będę cierpliwie czekać. Wiadomo, realizowanie marzeń w pierwszej kolejności :)

      O tak, kiwałam głową, jak czytałam, co napisałeś o tym motywie od zera do bohatera, który w popkulturze jest tak infantylnie przedstawiany. (Uwielbiam motyw sklepów odzieżowych w filmach i przebieralniowych metamorfoz xD). Za dzieciaka, jak jeszcze oglądałam telewizję, uwielbiałam wszystkie talent-show. Tam olbrzymi nacisk był kładziony na to, żeby być przebojowym. Telewizyjnym. Na osoby introwertyczne nakładana była taka presja, oni byli przedstawiani w taki sposób, że miało się wrażenie, że są źli "bo się za mało starają". Jedyną słuszną drogą było bycie przebojowym, wygadanym, pewnym siebie. Później był jeszcze szał na talent show dla dzieci, to już w ogóle było rycie bani. Największym zainteresowaniem cieszyły się dzieci, które pyskowały do jury.
      Ale fantastyczne jest to co piszesz o byciu wystarczającym. Rzeczywiście w filmach, serialach nagminnie powielano motyw - udowodnij innym, że jesteś coś wart, twój sukces o tym zadecyduje. I gruntowanie poczucia, że o twoim poczuciu własnej wartości powinni zadecydować inni. Powiem Ci szczerze, że jak myślę o tym w konteksćie Naruto to troszkę mi się to też z nim zgadza. Jeśli był silny i umiał ochronić wioskę - był coś warty. Bezbronność kojarzyła mu się z okresem, gdy był niechcianą sierotą = była czymś złym. Zawsze musiał dawać z siebie 120%. Ja bardzo nie lubię tego jego niezłomności. Mam takie spostrzeżenie, że wiele osób nie widzi, co jest pod powierzchnią tego pozytywnego i wiecznie uśmiechniętego Naruto. Postać, która się nigdy nie poddaje jest łatwiejsza w odbiorze, ale bardzo prosta. Ale, ale - poświęcenie i akceptacja wpisują się tu przede wszystkim. O tak, tak! Końcówka mówi wszystko, co myślę. Jeszcze mi się w to idealnie wpisuje jeden wątek, który strasznie zaczął mnie denerwować, jak teraz odświeżyłam sobie Naruto - poświęcenia dla wioski. Wioska, wioska, wioska - przewija się non stop w tak niezdrowy sposób, że Naruto zaczęło mi wręcz zalatywać jakimś skrajnym nacjonalizmem. Już może za dużo analizuję, że dopatrzyłam się czegoś takiego w shonenie, ale ich oddanie względem wioski jest wręcz niezdrowe.

      Usuń
    12. Zacznę od świata anglojęzycznych fanfików. Cóż, dużo zależy od tego jaki poziom językowy autor sobą reprezentuje. Także od wieku i poważnego podejścia do tematu. Podobnie jak w polskim ale z tą różnicą, że tu znajdą się ci u których angielki jest drugim językiem a nie mają dużego doświadczenia w posługiwaniu się nim. Tą różnicę się da wyczuć. W sposobie składania zdań,
      formowania dialogów. Sam kiedyś pisałem własne opowiadanie kryminalistyczne na konkurs, w języku angielskim - pomimo wiadomego języka w którym był tekst pachniało polskim. To przywodzi na myśl, że bycie tłumaczem to jednak ciężka robota.
      Poza tym wracając do fanfików. Jest dużo niezdrowych smutów pokazujących toksyczną relację, jak najbardziej będącą normalizowaną. Dodam do tego powierzchowne teksty, bez głębi. Nie zaprzeczę jednak, że można się dokopać do cudeniek, jak i fanfików z mało znanych parkingów. Jest tego ogrom, w porównaniu do ilości tych polskich. Co do popularnych wątków…Stawiałbym na popkulturę wynikającą z kreskówek i filmów oraz książek. Ale anime też nie brakuje, powiedziałbym, że z biegiem lat i powstawaniem nowych serii mocno to się rozwinęło.

      Co do polecania fanfików. Mam kilka polskich, które uważam za dobre. Pozwól, że napiszę Ci na priv na wattpadzie, jak już tylko się do nich dokopię- może być?

      Idąc dalej. Jako dorastający dzieciak, w tym introwertyk, wtedy nie społeczny typ, żyłem w presji. Wiem doskonale o czym mówisz. Też lubiłem talent show, oglądając, za każdym razem jednak czując wewnętrzne odrzucenie dla samego siebie, wiedząc, że prędzej rozpłakałbym się niż powiedział wiersz na środku klasy- co swoją drogą się stało i to nie raz. Nazwałbym to mechanizmem słuchania smutnych piosenek, jak i tak jesteś już zdołowany. Mało logiczne, ale czemu nie?
      To okropne, że taki motyw istnieje w społeczeństwie, najbardziej w europejskiej i amerykańskiej kulturze. Osoby wrażliwe i introwertyczne są uważane za słabe, niepoprawne .
      Chyba się to powoli zaczyna zmieniać, widać po filmach, które wychodzą i głównych bohaterach. Dałbym na przykład Newta Scamandera. Nie probuje on udowodnić niczego światu, nie zmienia się bo inni od niego tego oczekują. W swoim spokojnym i przede wszystkim wrażliwym stylu życia dokonuje dużych rzeczy. Z tego co wiem był on, uważany za nudnego przez odbiorców- co znów mówi o pożądanym stylu bycia, ale okazuje się, że wiele fanów serii ceni go jako główną postać. Ja sam lubię tą serią, tak samo jak Harrego Pottera- ale chcę powiedzieć, że jak większość fandomu wykluczam z niej J.K Rowling, pomimo jej praw do niej. Jestem zdegustowany jej aktualną transfobią.

      Podoba mi się twoje odniesienie się do tego co napisałem, a istnienia tego w Naruto. Pozwoliło mi to ugruntować sobie bardziej te przemyślenia.

      Co do „miłości” i poświęcenia dla wioski. Kilka pierwszych wspominek o tym w serii było ok, z czasem zacząłem marszczyć brwi. Pojawiły się pytania. Skąd to poświęcenia skoro wioska nie jest „jedną wielką prawdziwą rodziną” za jaką uznają ją bohaterowie serii. Co innego w zbieraniu się do kupy by linczować pojedyncze jednostki, albo nawet cały klan- w tym byli dobrzy razem. Poza tym przypomina mi bardziej państwo ze spiskowymi organizacjami podziemnymi a nie dobrą przestrzeń.

      Tak oddanie dla takiej wioski jest niezdrowe. Pachnie niezdrowym nacjonalizmem.
      To ciekawy motyw, napewno nad nim się trochę pochylę.

      Usuń
    13. Ach, doskonale wiem, o czym mówisz. Ja nie mogłam opanować tego angielskiego sposobu pisania zdań, za bardzo myślałam po polsku :D Tak, niesamowite ile zależy od tłumaczeń. 50 twarzy Greya nie czytałam, ale słyszałam, że oryginał nie jest taki kiczowaty. Osobiście zachwycałam się tłumaczeniami drarry - ileż to musiało kosztować pracy, a dziewczyny robiły to dla funu. Fantastyczne!
      Mam wrażenie, że wattpad wyjątkowo silnie powiela te toksyczne schematy, jeszcze pogłębiając problem :/

      Ok, jak coś znajdziesz, wysyłaj na watt :)

      O tak, kultura zachodnia mocno wpływa na ekstrawertyzm. Zwłaszcza chyba Ameryka. Kiedyś mnie niesamowicie fascynowała, marzyłam, żeby tam pojechać, zamieszkać, dzisiaj (mimo niekwestionowanych plusów) zauważam w niej mnóstwo wad. (A współpraca z nimi bywa okropna xD)
      O, rzeczywiście! Newt rzeczywiście jest introwertyczny. I bardzo sympatyczny przy tym. Prywatnie uwielbiam aktora, który go gra :) Ale coś w Fantastycznych zwierzętach mi nie pasowało i swoją przygodę zakończyłam na 1 części. Jak się zastanawiam, nie wydaje mi się, żeby to była postać Newta, bardziej ogólny zarys historii, brak jakiegoś mocnego trzonu jak w Harrym Potterze tej intrygi z Lordem Voldemortem, przepowiednią, horkruksami. A wracając do tematu introwertyzmu - nie oglądam wiele, ale chyba coś w tym jest, że wprowadzają coraz więcej introwertycznych postaci w fajny sposób.

      O, fajnie, że z wioską też masz takie spostrzeżenia. Świetnie to ująłeś.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    14. Też nie czytałem 50 twarzy Greya- nie moje klimaty. Ale w tym, że oryginał jest lepszy od tłumaczenia polskiego, napewno jest dużo prawdy. Ostatnimi laty staram się czytać książki w językach w, których zostały napisane o ile je znam.

      Spotkałem się z kilkoma tłumaczeniami drarry - były naprawdę dobre. Jestem również, pełen podziwu dla tych, którzy się ich podjęli.

      Tak, wattpad z pewnością można zaliczyć do środowisk pogłębiających te toksyczne schematy.

      Też kiedyś ciągnęło mnie do Ameryki- ale, gdy zobaczyłem ilość przestępstw i inne ukryte wady, zdecydowałem się jednak na inną część świata.

      Co do Newta, prywatnie również uwielbiam tego aktora.
      Co do Fantastycznych Zwierząt- zatrzymałem się na 2 części, nie sądzę bym wchodził w to dalej. Też nie chodzi o samego głównego bohatera, z chęcią bym dla niego przy niej pozostał, ale dalsza historia wydała mi się właśnie bez wyrazu.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadal zastanawiam się jakim głupcem trza być aby nie rozumieć własnych uczuć. Naruto jescze rozumiem, bo kto go miał nauczyć ale Sasuke? Chociaż raz przyznał się jakim był idiotą. Brawa dla niego. Myślę, że fajnie by było jakby koniec końców byli razem. Mogło to być ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  10. Obie rozmowy - naszego Sasuke z Naruto oraz naszego Sasuke z tamtym Sasuke - były świetne. Nie zdziwiłabym się, gdyby podczas tej pierwszej rozmowy nasz Sasuke pocałował Naruto. To takie świetne, kiedy on zaczyna sobie zdawać sprawę ze swoich uczuć. Jak się to w nim budzi, jak zaczyna rozumieć. Szkoda, że nie ma z nim naszego Naruto. To byłoby świetne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziwnie pisać komentarz na koniec rozdziału który wszystko podsumuje. Mimo wszystko Wattpad dawał tą fajna możliwość komentowania fragmentów. Chyba potrzebuję jeszcze trochę czasu żeby się przestawić ��.
    Ale wracając do tekstu to czuje taki hmm... pewnego rodzaju ból i smutek xd ?? Chyba tak to mogę nazwać. Chcę już wiedzieć co zrobią po powrocie mam nadzieje że tam będzie trochę więcej szczęśliwych momentów �� ~hi hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak to?? Że niby dlaczego emotikony nie działają </3

      Usuń
  12. Uważam iż niesamowicie rozwinełaś tą historie, kiedy to czytan aż czuje te wszystkie emocje o których sasuke tak się wypowiada. Aż mam ochotę wejść do książki i zorganizować spotkanie całej czwórki ( z świata tare oraz boruto ) i aby wszystko sobie wyjaśnili. Jestem też pod wielkim wrażeniem twoich umiejętności pisarskich, ponieważ w nie każdym tekście który czytałam wręcz im toważysze, mogę spokojnie powiedzieć że to żatkie nawet w papierowych książkach, często hitach.

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda mi tego Uchihy. Widzieć, że nieśmiały sen faktycznie mógł stać się rzeczywistością musi boleć. To jest tak cudowne, że chciałabym zobaczyć to w wersji anime - to wszystko, co tutaj się dzieje. Sasuke i Naruto mają tak dużo ze sobą wspólnego... ten stworzony przez ciebie alternatywny świat jest po prostu kompletny.

    OdpowiedzUsuń
  14. W sumie to o chyba normalne, że obawiali się swojej decyzji o posiadaniu dziecka, nawet do momentu gdy już go dostali. Coraz mocniej się interesuje co się stało z Mitsukim w tej wersji. Skoro Orochimaru im pomógł, musiał być z nimi w o wiele lepszej relacji, a przynajmniej tak mi się wydaje. No nie wiem. Nie widzę Naruto albo Saska ze świata Boruto idących do Orochimaru aby dla nich coś zrobił, pomógł. Tutaj było inaczej.

    Sasuke1 chyba pierwszy raz przed samym sobą zaczął przyznawać się do wielu błędów i swoich uczuć. Zastanowiło mnie jednak jak bardzo przez to zmieni się jego dotychczasowe życie po powrocie. Jak spojrzy na Naruto z Hinatą? Jak na Sakure? Jak na swoją córkę?
    Jak spojrzy na siebie...

    Kiedy Sasuke1 zbył Naruto tak prostymi i beznadziejnymi słowami jak "Po co ci to wiedzieć?" Brzmiało już jak samo zaprzeczenie swoich uczuć do Sakury I szczęścia.
    I odczuwam, że Naruto zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Zdecydowanie wolę Naruto że świata Tare. Wydaje być się pogodniejszy, szczęśliwszy oraz bardziej wyluzowany niż ten ze świata Boruto. Myślę nad tym jak mogłabym przedstawić na to dowody, jednak chyba nie dam rady teraz niczego napisać o tym. To po prostu odczucie. Tak swobodnie rozmawia między obydwoma wersjami Saska, z Tare oraz nie dobiera jakiś delikatnych słówek do Sakury czy Ino i po prostu je wygania z domu.

    Wybór zdjęcia do ramki był naprawdę ładnie uzasadniony i dobrze wyjaśniony. Jestem tylko ciekawa ile osób z wioski wytykało ich po cichu palcami jacy to oni nie są. W końcu nikt publicznie nic by nie powiedział o Hokage I jego mężu...

    Ten związek z Hinatą jest tak strasznie wymuszony i sztuczny... Naruto ją tak naprawdę tylko bronił, bo była słaba. Sam myślał jedynie nad dogonieniem Saska, zostaniem Hokage, sprowadzeniem Saska i ocaleniem wioski. Tyle. Nigdy nie mówił nic o Hinacie. Nigdy o niej nie wspomniał. Film z misją z księżyca w większości przewijałam z nudów i złości. Jakby jeszcze ten związek miał sens... jakby ona chociaż nie była tak ślepo zapatrzoną kurą domową... "Naruto nie przychodzi na urodziny córki wysyła klona? E tam! Miał pewnie dużo roboty! Nawet mu słowa nie powiem bo go tak kocham!"
    A podobno Byakugan widzi więcej...

    Sasuke2 idealnie skomentował szczeniackie zachowanie Saska1 na samym końcu. Nie rozumiem dalej dlaczego uznał, że chce odpokutować. I dlaczego Naruto na to pozwolił.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dobra hejo właśnie przeniosłam się wattpada nie ogarniam za bardzo bloga ale ciul.

    Cholera ten rozdział trafił mi talia siarczysta strzała w serce ze przez jakiś czas siedziałam wpatrując się po prostu w ostatnią kropkę. Nie wiem nawet do tej pory jak mogłabym opisać to co czuje. Ale wiem jedno. Wiem jak bardzo źle musiał się teraz poczuć Sasuke gdy w końcu naprawdę uświadomił sobie że to on popełnił błąd przez który ani on ani Naruto nie są tak naprawdę szczęśliwi. Naruto może mówić co chce ale nie oszukujmy się próbował po prostu zastąpić sobie jego Hinatą. Skoro nie wiedział co to miłość (ba! Jak dla mnie do tej pory tego nie wie!) to po prostu najprawdopodobniejszym jest ze gdy Sasuke znowu odszedł a On dowiedział się o uczuciach Hinata po prostu chciał spróbować. A nie ze ja kocha i jest przeszczęśliwy. Z reszta widać to w wychowywaniu dzieci. Jak pisałam na wattpadzie. Byłam zawsze przekonana ze Naruto da swoim dzieciom wszystko że dosłownie ukradnie dla nich księżyc a nie będzie non stop siedział za biurkiem. Cholera nawet te nieszczęsne urodziny Himawari No przecież on sam jak obchodził samotnie urodziny z nienawiścią mieszkańców to pragnął czego innego a sam co robi? Natomiast tutaj w tym alternatywnym świecie widać ze naprawdę jest szczęśliwy. Bo zawsze nawet w anime pokazywał tyle emocji praktycznie tylko gdy chodziło o Sasuke.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejka, po małym zawirowaniu wreszcie wracam do komentowania tej perełki, a już się stęskniłam:)

    Nie wiem jak ty to robisz ale każdym kolejnym rozdziałem rozczulasz jeszcze bardziej, a po tym co dzieje się w oryginalnym Boruto to jak (Naruto)terapia, ahhh poważnie. Naprawdę chciałabym wymazać z pamięci to co oni tam wymodzili... Klon Jirayii, Kurama.. Ehh <\3.
    No nic, dlatego tak przyjemnie jest poczytać twoją wersję!

    Mówi się ze źródłem agresji jest strach i tak właśnie widzę tutaj Sasuke, kiedy tak odtrąca zadawajacego trudne pytania Naruto. Strasznie mi go tu szkoda.
    A ta podróż między wymiarami Sasuke nie tylko pozwoliła mu przejrzeć na oczy ale też jak widać była bardzo potrzebna Naruto, ktory wszystkim by się obwinial. Mówi, że był samolubny, ale wiadomość o Saradzie powinna zmniejszyć jego wyrzuty sumienia w sprawie odbudowy klanu przez Sasuke. W jednej i drugiej sytuacji jest jeden bobas :D I to w sumie naprawdę jest zastanawiające, bo Sasuke tak mówił o tej odbudowie klanu a tu tylko jedno dziecko..
    Fajnie się czytało ten rozdział, jest taki trochę kulminacyjny dla Sasuke, który już chyba nalazł odpowiedzi, których szukał.
    No i znowu wywołałaś nostalgie tą doliną końca;>

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest to bardzo emocjonujący rozdział. Na prawdę muszę to powtórzyć, po prostu mi żal Sasuke. To jest dla niego chyba jak nieskończony koszmar, z którego nie może się obudzić. Wszystkie ciche marzenia jakie mógł mieć stoją przed nim i pokazują mu się w formie takiego Naruto o jakim zawsze marzył. Kurde jedynie co mnie ucieszyło, że nie próbował go jednak całować. Bo to jakoś wydawałoby mi się złe. On ma swoje Naruto o którego musi zawalczyć. Oczywiście jak się odważy na to.
    Podoba mi się, że ten alternatywny Naruto nie boi się zadawać ciężkich pytań do Sasuke. A jedyne o co mu chodzi to czy tam jest szczęśliwy z Sakurą. Ale podsumowanie jest niezłe .. Dlaczego Sasuke?
    Cieszy mnie to, że miał w końcu chwilę dla siebie na przemyślenia. Tyle nowych informacji może człowieka przytłoczyć. A jednak miał on tego trochę do przemyślenia.
    Ale bohaterem dzisiejszego rozdziału dla mnie jest alternatywny Sasuke. Nie patrząc na nic mówi prosto z mostu co myśli nie patrząc na uczucia Sasuke. Dosadnie uwypukla mu jego błędy. I co gdzie po prostu popsuł. Jestem ciekawa czy Sasuke będzie potrafił wyciągnąć właściwe wnioski z tej rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też nie potrafiłam sobie tego wyobrazić, że tamten Sasuke ze świata Boruto całuje Naruto ze świata Tare. To taki nieosiągalny Naruto, nie do końca jego. Że tak powiem... wyższa liga, hehe ;)

      Usuń
  18. Jeden z moich ulubionych rozdziałów, bardzo emocjonalny. Opisuje uczucia Sasuke na które tak bardzo czekałam. Kolejne etapy uświadamiania sobie że popełniał błąd po błędzie jest wręcz kurujacy, ponieważ zdaję sobie po prostu z nich sprawę. Nasz bohater w końcu budzi się z takiego letargu. Uwielbiam jak wielki wpływ ma Naruto z alternatywnego świata na tego naszego nieszczęsnego Sasuke. Wspaniałe to napisałaś, ten rozdział mogłabym czytać wiele razy, bo sposób w jaki to zrobiłaś jest bardzo Uchihowski.

    OdpowiedzUsuń
  19. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej jest mi smutno z powodu ich historii. Z każdym rozdziałem są pokazywanie nowe dowody, zachowania jak sobie zniszczyli życie. Te dwie historie zaczynały się tak samo i mogłoby się wydawać, że skończą się tak samo ale jest inaczej. Jedni są szczęśliwi drudzy nie. Wydaje mi się, że z jednej strony dobrze zrobił Sasuke, że poszedł do drugiego świata, bo dzięki temu uświadomił sobie pewne rzeczy. Natomiast z drugiej strony strasznie mu współczuję. W życiu już dość wycierpiał a teraz dodatkowo dowiaduje się, że popełnił życiowy błąd. W takich momentach wydaje mi się, że czasem kłamstwo lub nieświadomość jest dużo lepsza od prawdy lub zrozumienia danej sytuacji. Nie chodzi mi tu teraz nawet tylko o Naruto ale o normalne życie. Nie raz w takich momentach człowiek chyba sobie z tym by nie poradził. Tutaj pomimo, że Sasuke jest dosyć odporny, silny na takie sytuacje, emocje to jest przecież tylko człowiekiem i boję się, że nawet on sobie teraz nie poradzi z tym brzemieniem.

    OdpowiedzUsuń