Tak sobie pomyślałam, że już zbliżamy się do końca opowiadania, a jeszcze Wam nie napisałam, ile będzie konkretnie rozdziałów. Sama nie lubię być zaskakiwana nagłym końcem historii, więc bez niespodzianek:
Zostały 3 rozdziały do końca Tare, łącznie z tym.
Dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania :)
Sasuke pojawił się na dachu siedziby Hokage. Zbliżał się zachód słońca i niebo zabarwiło się czerwienią. Podszedł do barierki. Nie mógł mieć jeszcze pewności, ale wyczuł, że to był jego świat. Przymknął oczy i wziął kilka głębszych oddechów.
Wciąż miał przed oczami wyraz twarzy Naruto. Nie wiedział, co powiedziała mu jego alternatywna wersja, ale te oczy... Nie potrafił nawet do końca określić tego spojrzenia, ale ostatecznie obudziło w nim coś, co wydawało mu się, że już dawno było martwe. Tylko Naruto potrafił tak na niego działać. Jak, do cholery, mogli być taki głupi? Jak mogli dopuścić do tego, jak wyglądało ich życie? Muszą spróbować je uratować.
Wyczuł jego obecność. Był w swoim gabinecie. Doznał ulgi, że będzie z nim rozmawiać. Tamten Naruto, jak bardzo nie przypominałby swojej wersji z nastoletnich lat, był dla niego obcy. To z tym Naruto spędził ostatnie lata. To był jego Naruto.