piątek, 30 lipca 2010

Bom Bom! 10

 Stał na szczycie śnieżnej rampy, z niesamowitym spokojem wymalowanym na twarzy. Patrzył na tłum, który już zebrał się u podnóży stoku. Niebo z każdą kolejną chwilą, zmieniało swoją barwę na coraz ciemniejszą. Kilka, jak na razie niegroźnych obłoczków świadczyło o tym, że noc może okazać się dużo chłodniejsza, niż zapowiadano w prognozie pogody. Powoli budzące się do życia światła na stoku, już raziły swoją mocą.

Zmrużył oczy, szukając wśród gapiów blond czupryny.

Gdy wychodził z szatni widział, jak ten kretyn rozmawiał w najlepsze z Hinatą Hyuugą, kuzynką Neji'ego, która chyba jako jedyna, nie żywiła nienawiści do 'nowego'.

I nie wiedząc czemu, irytowało go to jeszcze bardziej.

wtorek, 27 lipca 2010

Bom Bom! 9

 Naruto jęknął w bezsilnej złości, leżąc na śniegu niczym rozgnieciony pączek i zastanawiając się, czy po takiej liczbie upadków, jakie zaliczył dzisiejszego dnia jego tyłek zachował jeszcze status dziewictwa.

Bolało go wszystko. Od szanownego – i miejmy nadzieję nienaruszonego – obszaru czterech liter zaczynając, na już zdecydowanie mniej dziewiczych terenach jego głowy kończąc.

Deska snowboardowa nie okazała się, jak wcześniej zakładał, strzałem w dziesiątkę. A powinna, prawda?

środa, 14 lipca 2010

Bom Bom! 8

 Naruto zaśmiał się cicho.

Kiedy tak patrzył na rozwścieczonego Sasuke, coraz bardziej utwierdzał się w iście budującym przekonaniu, że wygrał. Wprawdzie dopiero pierwszą rundę... albo drugą, jeśli tak na to patrzeć. Każda wygrana buduje.

A życie stawało się jeszcze piękniejsze, gdy uświadomił sobie, że jest dwa zero.

Och, tak!

Był władcą wszechświata nawet, jeśli wszechświat jeszcze o tym nie wiedział.

Dwa zero, dwa zero. Cholera, jak to pięknie brzmi! Dwa zero...

czwartek, 8 lipca 2010

Bom Bom! 7

 Gapił się na leniwie poruszające się wskazówki zegara, jakby to one były winne całemu zamieszaniu. Jasnowłosy dupek siedzący naprzeciwko niego naprawdę niczego nie ułatwiał, zerkając na Sasuke od czasu do czasu tak, że aż miało się ochotę podejść i drugi raz mu przywalić.

Rozmasował sobie skronie, wzdychając przy tym ciężko. Naprawdę, jeszcze chwila, a jego pięść po raz kolejny wyląduje na szczęce tego pozera, któremu zaczepny uśmiech jakoś nie mógł odkleić się od twarzy. Sasuke jednak nie miał nic przeciwko temu, by pomóc mu go odczepić.

Wizję bolesnej zemsty na blondynie przerwała kulka papieru, która uderzyła go niespodziewanie w głowę. Podniósł wzrok na Naruto.