poniedziałek, 18 stycznia 2021

Tare - rozdział 7

 Uwadze Sasuke nie umknęło spojrzenie, jakim Naruto wymienił się z jego alternatywną wersją. Zacisnął pięści, gdy dostrzegł na jego ustach zadziorny uśmiech. To był jeden z tych uśmiechów, które czasami wymieniał z Naruto, kiedy rozumieli się bez słów. Starał się zignorować ucisk w żołądku, który nie wiedział, czym był spowodowany – złością, że sam dawno nie widział tego uśmiechu, czy zazdrością, że ten Sasuke z taką łatwością komunikował się z Naruto na takim poziomie.

– Zaraz powinien być tutaj Shikamaru – odezwał się Naruto, kiedy oderwał wzrok od Sasuke. Tego drugiego Sasuke, oczywiście. – Jeszcze raz opowiecie nam, co się stało i ustalimy, co powinniśmy zrobić.

Naruto, kiedy tylko syn wyjaśnił, co się z nim stało, rozesłał kilka klonów do wioski, żeby poinformowali o tym, że Tare wrócił do domu i mogą wstrzymać poszukiwania. Jeden z klonów miał sprowadzić do rezydencji Shikamaru, który tutaj też był doradcą Hokage.

Tare podał Naruto herbatę, a ten położył mu rękę na głowie i poczochrał mu włosy.

– Cieszę się, że nic ci nie jest – powiedział miękkim głosem. Na jego ustach pojawił się taki uśmiech, że Sasuke z trudem przełknął ślinę. Kiedyś widział coś podobnego, podczas walki z Momoshikim. Wtedy Naruto i Boruto chyba po raz pierwszy się do siebie tak zbliżyli. Ale nie mógł pozbyć się myśli, że ten Naruto mimo wszystko był inny, a jego więź z Tare była wyjątkowa.

Tare - rozdział 6

 Siła odepchnęła widownię. Naruto przeklinał się w myślach, że nie skupił się na walce i w porę nie osłonił ludzi chakrą Kuramy. Wyglądało jednak na to, że nikomu nic poważnego się nie stało. Spojrzał w stronę środka pola. Czuł na policzku dziwny wiatr.

Tare i Boruto leżeli na ziemi. Trawa między nimi była nieco wypalona a w powietrzu unosił się portal. 

– Co to jest? – zapytał Naruto.

– Uruchomili jakieś przejście – odpowiedział Sasuke, który odsłonił włosy z boku twarzy i obserwował wszystko Rinneganem. – Co do...

Naruto wstrzymał oddech, gdy Tare usiadł i przetarł twarz, a później rozejrzał się. 

– Czy to jest złoty Rinnegan? – Naruto zamrugał z niedowierzaniem. Widział coś takiego u Momoshikiego. 

Tare - rozdział 5

 Tare chciał rozgrzać się przed walką, więc przyszedł na pole treningowe nieco wcześniej. Czuł się trochę połamany, bo kanapa nie była najwygodniejsza, ale przepyszne śniadanie Hinaty nieco mu to wynagrodziło. Żałował, że u siebie nie mógł zjeść takiego jedzenia. Ojcowie nie byli asami w kuchni, a Sakura, chociaż gotowała trochę lepiej od nich, wciąż nie mogła się równać z Hinatą. Będąc tutaj zrozumiał, co to znaczyło mieć matkę, która przygotuje jedzenie, posprząta dom, zaplanuje zakupy i podzieli się tym specyficznym kobiecym ciepłem. Czasami doświadczał go od Sakury, ale tylko kiedy miała dobry humor i była po lampce wina. 

Trening miał zacząć się za pół godziny. Na polach treningowych nie było jeszcze wielu ninja – pojedynczy jonini i dwie grupy geninów, które ćwiczyły podstawowe ciosy. 

Tare zastanowił się, czy pojawi się tutaj więcej ludzi, gdy zaczną walczyć. W końcu sam Siódmy będzie na tym treningu. Tare nie wiedział, czy rozniosła się plotka, o tym, czyim jest synem. Jeżeli tak, może spodziewać się sporej widowni. 

Wyciągnął zwoje, które miał w saszetce, żeby je sprawdzić, gdy poczuł, że ktoś go obserwuje. Ktoś ukryty w krzakach. Przez chwilę udawał, że tego nie dostrzega, ale w końcu nie wytrzymał. 

Tare - rozdział 4

 – Boruto? – zdziwił się, widząc syna.

Boruto zmarszczył brwi i spojrzał na nich gniewnie. Z wyrzutem, jakby przyłapał ich na gorącym uczynku. 

– Dlaczego tutaj jesteście?

– Rozmawiamy – odparł Naruto. Jego twarz stężała. Nie wyglądał jak przyłapany na gorącym uczynku, bardziej jakby był zły – ze zdziwieniem zauważył Boruto.

– O tym, co powiedział Tare? O tym jak wygląda jego świat? – dopytywał.

Sasuke westchnął i podszedł do niego. Na dzisiaj rozmowa z Naruto skończona. Jedno musiał przyznać, Boruto był tak samo nieprzewidywalny jak jego ojciec. Pojawiał się w najmniej odpowiednich momentach.

– Jutro o ósmej na polach treningowych – oznajmił. – Będziesz walczył z Tare.

Tare - rozdział 3

 Naruto czuł się dziwnie, idąc ulicą z Tare u boku. Ludzie zerkali na nich z zaciekawieniem, witali się z nim serdecznie i machali do niego już z daleka. Zastanawiał się, czy plotka już się rozniosła. Miał syna razem z Sasuke... to była czysta abstrakcja. Nie wiedział nawet, że coś takiego jest możliwe... W końcu byli mężczyznami. Z tego co Tare powiedział, Tsunade i Orochimaru musieli im jakoś pomóc, ale on i Sasuke byli razem, a to znaczyło, że... Zarumienił się na kilka wizji, które przyszły mu do głowy. 

– Myślisz o tacie – usłyszał rozbawiony głos Tare i zaczerwienił się jeszcze mocniej.

– Co?! Wcale nie!

– Hn.

 Naruto prychnął tylko w odpowiedzi i przez chwilę szli w milczeniu. W końcu postanowił podjąć rozmowę: 

Tare - rozdział 2

 – Kim jesteś? – zapytał, podchodząc do niego. Tare siedział na łóżku, ale byli w szpitalnej sali sami.

– Nazywam się Tare Uchiha – powiedział chłopak i spojrzał na niego wściekle. Wiedział już, że to nie byli jego ojcowie. Prawdziwy Sasuke nigdy nie zrobiłby czegoś takiego...

– Po co tutaj przybyłeś?

– Nie wiem, jak się tutaj znalazłem.

Sasuke drgnął i ściągnął genjutsu. Naruto stał obok niego i szarpał go za rękaw. 

– Zwariowałeś?! – syknął. – Nie możesz rzucać na niego genjutsu!

– Chciałem go sprawdzić.

– To jeszcze dziecko!

Tare - rozdział 1

 Huk pioruna był tak mocny, że Naruto oderwał się od przeglądanych właśnie papierów i spojrzał przez okno. Mimo że nie minęła jeszcze piętnasta, na zewnątrz zrobiło się ciemno. Burzowe chmury pokryły niebo nad Konohą. 

Dziwne, dzisiaj miała być ładna pogoda – pomyślał. Zwykle nie miał czasu, żeby oglądać prognozę, ale rano spotkał się z członkami Stowarzyszenia Meteorologicznego. Bardziej dla żartu zapytał, jakiej mają spodziewać się pogody i badacze zapewniali go, że cały dzień będzie słoneczny. Może powinien jeszcze raz przemyśleć to, czy dać im fundusze na wybudowanie ośrodku poza wioską? 

Drzwi do jego gabinetu otworzyły się. Tylko jedna osoba wchodziła bez pukania.