Tare chciał rozgrzać się przed walką, więc przyszedł na pole treningowe nieco wcześniej. Czuł się trochę połamany, bo kanapa nie była najwygodniejsza, ale przepyszne śniadanie Hinaty nieco mu to wynagrodziło. Żałował, że u siebie nie mógł zjeść takiego jedzenia. Ojcowie nie byli asami w kuchni, a Sakura, chociaż gotowała trochę lepiej od nich, wciąż nie mogła się równać z Hinatą. Będąc tutaj zrozumiał, co to znaczyło mieć matkę, która przygotuje jedzenie, posprząta dom, zaplanuje zakupy i podzieli się tym specyficznym kobiecym ciepłem. Czasami doświadczał go od Sakury, ale tylko kiedy miała dobry humor i była po lampce wina.
Trening miał zacząć się za pół godziny. Na polach treningowych nie było jeszcze wielu ninja – pojedynczy jonini i dwie grupy geninów, które ćwiczyły podstawowe ciosy.
Tare zastanowił się, czy pojawi się tutaj więcej ludzi, gdy zaczną walczyć. W końcu sam Siódmy będzie na tym treningu. Tare nie wiedział, czy rozniosła się plotka, o tym, czyim jest synem. Jeżeli tak, może spodziewać się sporej widowni.
Wyciągnął zwoje, które miał w saszetce, żeby je sprawdzić, gdy poczuł, że ktoś go obserwuje. Ktoś ukryty w krzakach. Przez chwilę udawał, że tego nie dostrzega, ale w końcu nie wytrzymał.
– Wiem, że tam jesteś! – krzyknął i spojrzał w to miejsce. – Wyłaź, bo nie mam czasu na zabawy! – dodał, kiedy nic się nie stało. – Cholera – westchnął i wstał z kolan. Już miał aktywować Sharingana, gdy wśród krzewów pojawiła się Sarada. Przeskoczyła na pole treningowe bliżej niego.
– Dlaczego przyszedłeś tak wcześnie? – zapytała.
– Chcę rozgrzać się przed treningiem.
Sarada przez chwilę przyglądała mu się ze zmarszczonymi brwiami.
– Boruto też zaraz będzie.
Tare skinął głową i wrócił do zwoju. Przez chwilę milczeli. Sarada przyglądała się, jak przygotowuje broń. Używał podobnych zwojów do niej, znała je, ale ze zdziwieniem zauważyła, że miał kilka dodatkowych broni, których ona jeszcze do końca nie opanowała.
– Też posługujesz się stylem błyskawicy? – zapytała.
– Tak.
– Umiesz zrobić Chidori?
Tare zmarszczył brwi i przyjrzał się jej uważnie. To pytanie znaczyło, że musiała już wiedzieć, kim był. Zakładał, że od Boruto. Sakura nie powiedziałaby jej prawdy.
– A ty nie? – Uniósł brwi, udając zaskoczenie. Nie mógł odmówić sobie tej uszczypliwości.
Sarada prychnęła i zacisnęła pięści. Rozzłościł ją. No cóż, nie tylko Boruto chciał coś udowodnić. W końcu ona była córką Sasuke.
– Też będziesz ze mną walczyła?
– Mogę!
– Bez Chidori? – Tare uśmiechnął się prowokująco.
– Znam mnóstwo innych technik, którymi mogę cię pokonać, dupku! – warknęła i już unosiła pięść, żeby go uderzyć, gdy usłyszeli znajomy krzyk.
– Hej!
Na polu treningowym pojawił się Boruto. Przyjrzał się im uważnie.
– Dlaczego jesteście tutaj tak wcześnie? – zapytał podejrzliwie. – Trening zacznie się dopiero za piętnaście minut. Mama mi mówiła, że bardzo wcześnie wyszedłeś.
– Chciałem jeszcze trochę poćwiczyć – odparł Tare i pozbierał zwoje. Zobaczył zbliżających się do nich ludzi – Mitsukiego i Konohamaru. Zmrużył oczy, a na jego usta wpłynął lekki uśmiech. – W tym świecie waszym mistrzem jest Konohamaru?
– U ciebie też? – zapytał zdziwiony Boruto.
– Cześć! Jesteście już! – zawołał Konohamaru, kiedy podszedł bliżej. Uśmiechał się głupio i głównie patrzył na Tare. Chłopak spojrzał na niego z rozbawieniem. Podobnie zachowywał się, gdy dowiedział się, że będzie jego nauczycielem.
Boruto prychnął i założył ręce na piersi.
– Żenada!
– Dokładnie – burknęła Sarada, mierząc Tare zirytowanym spojrzeniem.
– Ty pewnie jesteś Tare. – Konohamaru wyciągnął do niego rękę, którą uścisnął. – Siódmy opowiadał mi o tobie i poprosił, żebym przyszedł na wasz trening. To dopiero będzie coś, no nie?! Cholera, rzeczywiście jesteś do nich podobny! – dodał już ciszej, ale nie na tyle, żeby reszta go nie usłyszała.
Mitsuki jak zwykle stał z boku i uśmiechał się zagadkowo. Tare zmarszczył brwi, gdy na niego spojrzał.
Konohamaru zaczął wypytywać Tare o jego świat, a gdy dowiedział się, że tam jest jego nauczycielem, ucieszył się jeszcze bardziej i wciągnął Tare do rozmowy.
Sarada odciągnęła Boruto i Mitsukiego na bok.
– Musisz go pokonać! – powiedziała. – Pokaż mu, że jesteś równie silny, a nawet silniejszy! Już dawno nie spotkałam takiego...
– Spokojnie, Sarada – powiedział Mitsuki. – Boruto, jeszcze nie aktywowałeś Byuakugana, ale masz tę przewagę, że jesteś z klanu Hyuuga. Spróbuj to jakoś wykorzystać.
– On jest Uchihą – burknął Boruto, obserwując, jak Konohamaru ekscytuje się czymś, co powiedział Tare tak bardzo, że na jego policzkach pojawił się rumieniec.
– Naprawdę?! – wrzasnął ich nauczyciel. – I... i mówisz, że chodzimy ze sobą? Ja i ona?
– Widziałem jego Sharingana. Z trzema tomoe.
– Powiedział, że umie zrobić Chidori – dodała Sarada.
– Wiem, mówił mi o tym. – Boruto zaklął cicho. Musiał, po prostu musiał go pokonać.
*
Na polu treningowym o ósmej pojawiło się znacznie więcej ludzi. Znajomi Boruto przyszli mu kibicować, a to znaczyło, że wieść o tym, kim jest Tare już się rozeszła. Chłopak spojrzał po twarzach widowni. Zabawne, bo kojarzył kilka z nich, Shikadaia, Chocho i Metala Lee. Co do reszty nie miał pojęcia, kim byli. W tłumie dostrzegł też Hinatę i Himawari, a w oddali szła Sakura razem z Babcią Tsunade. Przełknął ciężko. Nie sądził, że Sakura i Hinata też się tutaj pojawią. Zauważył nawet Saia i Ino, dziwne, że stali obok siebie. W jego świecie ta dwójka się nienawidziła. Ino chciała się kiedyś związać z Saiem, przez chwilę byli nawet razem, ale później Sai przyznał się do tego, że woli mężczyzn. Od tamtej pory zarówno Sakura jak i Ino urządzają sobie weekendowe spotkania, w których piją, grają w karty i narzekają na mężczyzn i swój podły los. Tare często nocował u Sakury, więc już nieraz słuchał o tych dramatach.
Cholera, czy on powinien znać te wszystkie historie? Przy nim Boruto wypadał, jakby dopiero wyszedł z piaskownicy. Swoją drogą trochę mu tego zazdrościł.
Nie mogli jeszcze zacząć walczyć, bo Sasuke i Naruto wciąż się nie pojawili. Pojedynek nie miał bez nich sensu. W końcu to Sasuke zaproponował ten trening, żeby zobaczyć jego umiejętności.
Boruto, korzystając z ich spóźnienia, poszedł przywitać się ze znajomymi. Tare obserwował ich uśmiechy, widział, jak poklepują go po ramieniu i wyobrażał sobie, jak życzą mu powodzenia w walce. Później spojrzał na Saradę, która już biegła do Sakury, gdy ją zobaczyła. Obserwował, jak kobieta wita się z córką, w jaki sposób się do niej uśmiecha. Jego twarz nagle złagodniała. Sakura czasami też tak na niego patrzyła. Czasami, ale to chyba coś znaczyło, prawda?
Nagle na polanie pojawili się Sasuke, Naruto i Shikamaru. Tare domyślił się, że najprawdopodobniej teleportowali się dzięki Rinneganowi ojca.
– Przepraszamy za spóźnienie! – powiedział Naruto i obdarzył Tare szerokim uśmiechem. Podszedł do Konohamaru, z którym wymienił kilka zdań. Sasuke stał z boku i kącik jego ust drgnął, gdy Tare na niego spojrzał.
– No dobra, to co? – Naruto klasnął w ręce. – Zaczynamy, chłopaki! Pokażcie, na co was stać. I nie zdemolujcie za bardzo pola. Bo znowu naprawdę będę musiał ściągnąć z podatków... – mruknął już do siebie.
*
Boruto przybrał pozycję do walki i zacisnął zęby. Kiedy tylko ojciec pojawił się na polu treningowym, poczuł tremę. Nie chciał, żeby powtórzyła się sytuacja z finałów egzaminu na chuunina. Nie zniósłby, gdyby Tare okazał się lepszy i zdobył uznanie ojca, o które Boruto tak długo walczy.
– Ruszajcie! – krzyknął Konohamaru i ruchem ręki dał znać, żeby rozpoczęli pojedynek.
Tare zaatakował go tak szybko, że Boruto ledwo zdążył wyciągnąć rękę po kunai i zablokować cios. Chłopak uśmiechnął się do niego kpiąco, a w jego ręce pojawił się kolejny kunai. Boruto odchylił się gwałtownie, ale ostrze i tak musnęło jego skórę. Zapiekło i poczuł krew spływającą po szyi.
Tare kopnął go w brzuch, a Boruto poleciał do tyłu. Udało mu się utrzymać równowagę, ale Tare już przy nim był i znowu go atakował. Mógł skupić się tylko na odpieraniu ataków.
Cholera, szybki jest – pomyślał, blokując kolejny cios. Tare nie dawał mu czasu na stworzenie klonów, które mogłyby poprawić nieco jego sytuację. W końcu udało mu się go odepchnąć. Odskoczył najdalej jak zdołał i ułożył dłonie do pieczęci. Stworzył trzy cieniste klony, wszystkie wyciągnęły kunaie.
Tare aktywował Sharingana.
– Teraz! – krzyknął Boruto i razem z klonami ruszył do ataku. Tare mocniej zacisnął palce na swoim kunaiu i czekał. Najpierw zaatakowały go dwa klony, których atak z łatwością odbił, trzeci podszedł go od tyłu i gdy wbił w niego ostrze, a ten zniknął przy cichym „puf”, Boruto uderzył z przodu.
Tare tylko na to czekał. Spojrzał Boruto w oczy, a na jego ustach znowu pojawił się uśmiech. Uśmiech, który świadczył o tym, że to była pułapka.
– Chidori Nagashi! – krzyknął, a całe jego ciało oblekły błyskawice, które uderzyły we wszystkie strony.
– Boruto! – krzyknęła Sarada. Widownia zamarła. Hinata poczuła, jak oddech zamiera jej w piersi, ścisnęła ramię Himawari. Sakura otworzyła szeroko oczy, patrząc na Tare. Jego sylwetka wydawała się jaśnieć w otoczeniu otaczających jego ciało błyskawic. Doskonale pamiętała tę technikę. Sasuke użył jej, gdy spotkali go w Kryjówce Orochimaru. Sai i Naruto, którzy oberwali Chidori, nie mogli się ruszać.
– Opanował taką technikę? – sapnął Naruto. Z niepokojem obserwował sytuację na polu walki. Tare najwyraźniej nie miał zamiaru marnować czasu i uderzył całą mocą.
Klony zniknęły jeden po drugim, a oryginał, który też został trafiony błyskawicą, padł na ziemię. Tare podszedł do Boruto. Wyciągnął kunai i gdy już miał go dobić, poczuł uderzenie. Siła była tak duża, że odepchnęła go kilka metrów dalej. Na skraju pola został tylko dym po dodatkowym klonie, jaki stworzył Boruto. Tare był zbyt zajęty użyciem potężnej techniki, żeby cokolwiek zauważyć. A kiedy prawdziwy Boruto go atakował, klon rzucił Rasengana w odpowiednim momencie. Kula zniknęła, żeby pojawić się, gdy Tare sądził, że go znokautował.
– Tak jest, Boruto! – krzyknęła Sarada, a reszta jego znajomych jej zawtórowała. Boruto powalił Tare, ale sam też nie mógł się ruszyć. Chidori, którym oberwał sparaliżowało jego mięśnie.
Naruto obserwował, jak obaj próbują pozbierać się z ziemi. Przewaga będzie po stronie tego, który szybciej otrząśnie się po ataku. Tare mu zaimponował, ale poczuł ulgę, że Boruto nie dał się tak łatwo znokautować.
– Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem – przyznał i rzucił krótkie spojrzenie Sasuke. – Kiedy nauczyłeś się tej techniki?
– U Orochimaru, miałem może piętnaście lat. – Sasuke zmrużył oczy. Uważnie ich obserwował.
– Niesamowite – stwierdził Naruto. – Młody jest naprawdę niezły...
– Ale i tak oberwał – wtrącił Shikamaru.
– No jasne! – Naruto uśmiechnął się, nieco speszony. – Rasengan Boruto już nie pierwszy raz zaskoczył!
Zamilkli, gdy zobaczyli, jak Boruto próbuje podnieść się z ziemi. Miał problem, żeby utrzymać się na nogach. Gdzieniegdzie wciąż można było zobaczyć małe wyładowania elektryczne na jego ciele. Skrzywił się, walcząc o utrzymanie równowagi, ale gdy już miał się wyprostować, kolana się pod nim ugięły i znowu upadł. Naruto pamiętał, jak się czuł, kiedy Sasuke poraził go Chidori.
– Cholera – powiedział Shikamaru. – To znaczy... Temari przyszła. – Wskazał kciukiem na swoją żonę, która zbliżała się właśnie do pola treningowego. – Mogę was na chwilę przeprosić?
– Czyń powinność. – Naruto uśmiechnął się. Przez chwilę patrzył za oddalającymi się plecami przyjaciela. Dopiero po chwili zobaczył Hinatę, która uśmiechała się do niego w tłumie. Pomachał jej i Himawari.
– Podnosi się – powiedział Sasuke i Naruto od razu spojrzał na pole treningowe.
– Szybko.
– Rasengan Boruto nie jest jeszcze tak potężny, żeby wyeliminować przeciwnika – zauważył cicho Sasuke, uważnie obserwując zmagania Tare. Widział, z jakim trudem próbuje wstać. Jak walczy ze sobą, żeby utrzymać równowagę. Uśmiechnął się. Skąd on znał ten upór?
– Ledwo trzyma się na nogach.
– Nie tylko oberwał Rasenganem, ale jest też osłabiony po użyciu Chidori Nagashi. Nie sądziłem, że można je opanować w takim wieku – powiedział z zamyśleniem. Chłopak mu zaimponował. Był ciekawy, co jeszcze pokaże.
Tare zachwiał się. Z trudem łapał oddech po uderzeniu, ale wyszedł z dziury, którą zrobił Rasengan i skierował się w stronę Boruto. Wyciągnął kunai.
Wygra tę cholerną walkę. Już zaraz...
Zaklął, gdy dostrzegł, jak Boruto próbuje wstać. Jego chakra nie przepływała jeszcze tak, jak powinna. Jeżeli chciał dalej walczyć, musiał się jak najszybciej otrząsnąć.
– Wiedziałem, że będziesz chciał się popisać – powiedział Boruto.
– Co to było?
– Rasengan. Dzięki temu, że włączyłem do tej techniki naturę błyskawicy, może znikać. – Na ustach Boruto pojawił się pełen satysfakcji uśmiech. Zaskoczył go. Pokazał, że nie można go było ignorować.
Tare prychnął. Cholerny Boruto i cholerny Rasengan, pomyślał. Miał nadzieję, że używając Chidori Nagashi, nawet jeśli go nie pokona, to przynajmniej mocno osłabi. Nie sądził, że jemu też się dostanie.
– Drugi raz już nie dam się na to nabrać – zapewnił Tare i sięgnął do sakiewki. Wyciągnął z niej zwój, który rozwinął. W jego rękach pojawił się spory shuriken. Rzucił go w stronę Boruto, a sam ruszył do ataku. Może już nie z taką szybkością jak na początku, ale wciąż był dużo szybszy od przeciwnika. Ten uchylił się przed shurikenem i w ostatniej chwili zablokował atak Tare, który skoczył na niego z kunaiem w ręce. Kątem oka dostrzegł, że duży shuriken, który rzucił, zamienia się w cienisty klon. Tare atakował go z dwóch stron. Musiał znowu utworzyć klony.
– Przypomina ci to coś? – zapytał Naruto, gdy ich obserwowali. Był wdzięczny Shikamaru, a raczej Temari, że jej mąż zostawił ich na chwilę samych. Mogli spokojnie porozmawiać.
Naruto długo nie mógł zasnąć. Wczoraj tyle się wydarzyło, że z trudem pozbierał myśli. Wciąż zastanawiał się nad tym, jak Tare mógł do nich trafić, co to mogło oznaczać i co powinni teraz zrobić, ale oprócz tego odtwarzał swoją wieczorną rozmowę z Sasuke na szczycie Wzgórza Hokage. Rzeczywistość, w której byli razem przerażała go i fascynowała. Słowa Sasuke „co mogliśmy zrobić inaczej” nie dawały o sobie zapomnieć.
– Przypomina? Nas z młodości?
– Chidori kontra Rasengan, Sharingan kontra...
– Ani Boruto, ani Tare nie są Jinchiuriki.
– Racja – przyznał Naruto, który za bardzo zapędził się we wspomnieniach. – Ale mają w sobie moją krew. Swoją drogą, nigdy nie sądziłem, że zobaczę młodszą wersję siebie z Sharinganem.
Sasuke na te słowa uśmiechnął się lekko. On też nigdy nie sądził, że zobaczy coś takiego. Tym bardziej, że to połączenie tak go... hipnotyzowało.
Tare był bardzo szybko i zwinny, Boruto z trudem za nim nadążał w walce wręcz. Nic zresztą dziwnego, Tare miał Sharingana z trzema tomoe, a Boruto nie przebudził jeszcze Byakugana. Może z nim miałby większe szanse na pokonanie przeciwnika?
Boruto utworzył dwa klony, skoczył, a one odepchnęły go używając siły wiatru. Teraz w końcu zyskał szybkość, dzięki której mógł zaatakować Tare. Boruto w locie wyciągnął kunaie, a na ich ostrzach zatańczyły błyskawice. Zrobił zamach i rzucił nimi w Tare, dodatkowo napędzając je jeszcze siłą wiatru. Uśmiech zamarł mu na ustach, gdy zobaczył, jak Tare znika. Poczuł, że pojawia się za nim. Potężny cios zwalił go w miejsce, w które wybuchnęły właśnie kunaie.
Widownia po raz kolejny zamarła. Tym razem Tare nie oberwał. Zniszczył dwa klony i podszedł do Boruto, który leżał na ziemi i próbował się podnieść.
– Wystarczy? – zapytał kpiąco.
– Chyba śnisz, dupku – warknął Boruto i zerknął na niego kątem oka. Tare tym razem nie dał się nabrać i odskoczył, gdy kolejny Rasengan poleciał w jego stronę. Utworzył kulę ognia, którą posłał w stronę wciąż klęczącego Boruto. Chłopak w ostatniej chwili odskocz.
Walka była widowiskowa, obaj byli dla siebie wymagającymi przeciwnikami. Boruto mimo że nie był tak szybki i znał mniej technik, wytrwale bronił się przed atakami Tare.
Naruto obserwował ich ze słabym uśmiechem błąkającym się na ustach. Patrząc na nich miał wrażenie, jakby widział siebie i Sasuke sprzed lat. Ta sama pasja, zaciętość, chęć rywalizacji... Obaj chcący udowodnić przeciwnikowi swoją siłę.
– Gdzie się podziały te dzieciaki, którymi byliśmy kiedyś, Sasuke? – zapytał. Nie spojrzał na Sasuke, chociaż wyczuł na sobie jego zaskoczony wzrok. – Czasami tęsknię za tymi czasami. Jak byliśmy drużyną.
Zdał sobie sprawę, że tęsknił nawet za tym, jak próbował sprowadzić Sasuke do wioski. Teraz wspominał to z nostalgią, bo wiedział, jak zakończyła się ta historia. Wtedy nie było mu tak do śmiechu, ale miał wrażenie, że kiedyś było w nim więcej życia niż teraz.
– Dużo się zmieniło – mruknął cicho Sasuke. – Wtedy nie mieliśmy jeszcze o niczym pojęcia.
Naruto spojrzał na niego, a uśmiech zniknął mu z ust. Przez chwilę nie zwracał uwagi na toczącą się przed nimi walkę.
– A teraz mamy o czymkolwiek pojęcie? – zapytał poważnie. – Gdybyś po naszej walce w Dolinie Końca powiedział mi, że tak będzie wyglądać nasze życie... chyba bym nie uwierzył.
– Co masz na myśli? – Sasuke zmarszczył brwi.
– Chcę, żebyś wrócił do wioski. – Spojrzał na niego z determinacją. – Nie obchodzi mnie, co o tym myślisz. Chcę, żebyś częściej tu był.
Skrawkiem świadomości zarejestrowali, jak Boruto krzyczy, aktywując Rasengana, a Tare Chidori. Polem treningowym wstrząsnęła olbrzymia energia, oślepiając ich.
Z jednej strony cieszy mnie, że Naruto i Sasuke zdają się bardziej kibicować Tare, bo go polubiłam, z drugiej jednak strony żal mi trochę Boruto.
OdpowiedzUsuńSuper Ci to wyszło! Sceny z walkami zawsze wydawały mi się trudne do opisania, a te naprawdę czytało się z ekscytacją, więc gratkii:D
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy Saia to nawet w anime można by było podpiąć pod geja, więc tutaj to się wydaje takie naturalne. Tym bardziej, że Sai zawsze się gubił w tych swoich uczuciach, czyta te swoje poradniki i związek Naruto z Sasuke mógł mu uświadomić co sam tak naprawdę czuje. Ciekawa jestem jak to mogło wyglądać;p
A Naruto to już dawno powinien był tak powiedzieć, ja rozumiem pokuta, ale Naruto zawsze tak o niego walczył, nie chciał przecież żeby był sam.
Bardzo przyjemny rozdział ;)
Cieszę się, że podoba Ci się scena walki :) Bardzo ją lubię. Haha, otóż to z tym Saiem. No nie mogłam zrobić go hetero, kiedy on takie fluidy wysyła! Przemiana Saia będzie w prequelu i miniaturach ;)
UsuńZainteresował mnie fakt, że Tare jest poniekąd zazdrosny o to, że Boruto ma matczyną miłość. (A przynajmniej tak mi się zdaje). W końcu sam jej nie zaznał. My jako czytelnicy w większym lub mniejszym stopniu mamy dosyć Sakury i Hinaty i wolimy Sasunaru. Jednak oni też czegoś nie mogli mu przecież dać... czegoś też mogło zabraknąć, bo żaden świat nie będzie idealny. W przypadku Tare to miłość od kobiety.
OdpowiedzUsuńWidać, że z jakiegoś powodu mają go młodzi dosyć. Zastanawia mnie tylko dlaczego, skoro i tak nie mają wpływu na inny świat.
" Mitsuki jak zwykle stał z boku i uśmiechał się zagadkowo. Tare zmarszczył brwi, gdy na niego spojrzał. "
Nie powiem, ale dosyć ciekawa scena. Obydwoje są... sztucznymi ludźmi?
Chyba nawet nie zamienili ze sobą słowa, co mnie bardzo zastanawia i cóż... trochę mi tego chyba właśnie brakuje. Z tego co wyczytałam Mitsukiego najwyraźniej w tamtym świecie nie ma, co daje mi jeszcze więcej do myślenia.
Postać Saia odbierałam od samiuteńkiego początku za geja, bądź za osobę, która nigdy nikogo nie znajdzie. Nie rozumiem związku jego I Ino. Jest dla mnie tak samo naciągany jak ten z Sasuke i Saukrą oraz Hinatą I Naruto. W momencie gdy mówił jej, że jest ładna poraz pierwszy to kurde kłamał, bo uczył się o ludzkich uczuciach i reakcjach ludzi xD odbieram, że są chyba tylko przez to. Zepsuli w Boruto jego unikalny, wredny charakterek. Co ja gadam... w Naruto powoli zaczął się psuć.
Tak sobie myślę, skoro ma trzy tomoe to czy jest możliwość by przeżył coś strasznego/emocjonalnego? Sasuke przebudził Sharingana podczas wybicia klanu, z tego co kojarzę to Sharingan i jego dalsze wersję budziło się przez nagłe, silne i negatywne emocje czy coś w tym stylu.
Żałuję tylko jednego. Że Naruto w porę nie złapał go za rękę I nie powiedział "Nie po to walczyłem abyś odchodził"
Tak, jak teraz o tym myślę, konfrontacja Mitsukiego i Tare byłaby bardzo ciekawa :) Muszę o tym pomyśleć w miniaturach. O tomoe Tare też będę rozwijać w miniaturach. Fajnie, że to zauważyłaś :)
UsuńMnie najbardziej tutaj cieszy to, że widzę zazdrość Sarady i Boruto względem Tare.
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale jakoś mnie to podnosi na duchu, że są o niego zazdrości.
Byłam tak zadowolona jak lekko rozmawiał z Konohamaru a tamci tylko psioczyli pod nosem.
Chociaż może to dlatego, że teraz sama uważam Tare za dziecko idealne.
Strasznie podoba mi się opis walki, naprawdę bardzo łatwo sobie wyobrazić wszystko co opisałaś. Jest dokładne,
przejrzyste i emocjonujące. Dużo mówi o umiejętnościach i sposobie myślenia.
A fakt jak Naruto widać ekscytował się umiejętnościami Tare był bardzo podnoszący na duchu. Jakby po prostu
żył z Tare od urodzenia i ekscytował się sukcesem swojego dziecka.
No i to co NAruto powiedział.. Chce żebyś wrócił do wioski.
Zastanawiam się przez to wszystko jak to w ogóle się stało (mam na myśli tutaj już anime),
że Naruto x lat gonił Sasuke żeby sprowadzić go do wioski a suma sumarum na końcu sam go pożegnał jak tą wioskę opuszczał..
Ty tutaj naprawiasz to co tam zepsuli i jest to naprawdę wzruszające. Przeczytałam to i wstrzymałam powietrze. To tak jakby
Naruto znów podjął 'walkę' o powrót Sasuke..
Wróciłam do komentowania po długiej przerwie I roździał świetny, super odpisałaś sceny walki . Mimo że Tare nieźle oberwał uważam że I tak jest d lepszy od boruto. Jestem zachwycona Naru który prosi sasu o częstrzy pobyt w wiosce I zgadzam się z całą jego wypowiedzią w 100% I nie wiem czemu ale mam wrażenie że coś zaczyna się między nimi dziać
OdpowiedzUsuńRoździał jak zawsze cudowny
Było do przewidzenia, że jak Boruto jest zazdrosny to i Sarada też będzie. Chociaż to trochę wygląda jakby Tare faktycznie był od nich parę lat starszy. Ta jego łatwość z jaką rozmawia z dorosłymi, jak potrafi odnaleźć się w danej sytuacji. Spodziewałam się trochę jakieś chociaż utarczki słownej z Mitsukim. Ale dla mnie on i tak jest dziwny.
OdpowiedzUsuńDawno już nie czytałam tak dobrej sceny walki. Wszystko tak ładnie opisane. Pełne emocji i akcji. No po prostu mały majstersztyk. I widocznie nie tylko mi się podobało ale i Sasuke był zahipnotyzowany. Moje małe dziewczyńskie serce miało spięcie tak troszeczkę :) Podoba mi się jak Naruto z Sasuke pomału dzięki Tare odkrywają swoje emocje. Wystarczy, że przy nich przebywa a dzieje się magia.
I te wspominki dają dużo do myślenia. Naruto już sam zauważył, że za młodu miał więcej pasji i chęci do życia niż teraz.
A odnośnie Saia. Jakoś mnie nie dziwi, że jest gejem :) Jego postać od początku mi się z nim kojarzyła. I na prawdę nie mogę uwierzyć, że na końcu był z Ino. Gdzie on w ogóle nie potrafił się integrować z ludźmi a gdzie tu z kobietami.
Hehe, no przyznam szczerze, że to może być moja wina jeśli chodzi o Tare, bo nie mam zbyt dużego kontaktu z dziećmi, zwłaszcza w takim nastoletnim wieku, a już, jak głosi piękne polskie przysłowie - zapomniał wół, jak cielęciem był ;) Nie oglądałam anime na tyle, żeby poznać dobrze Mitsukiego, więc wolałam nie szarżować :D chociaż on wydał mi się bardzo taki... wodnisty. Sama nie wiem, nie wiem, czy stać by go było na kłótnię. Dzięki za komplement!
UsuńHaha tak, Sai jako gej wyjątkowo mi przypadł do gustu. Prawda, nie tylko Sasuke i Naruto są w związkach, które kompletnie do nich nie pasują, ale również Sai
W końcu przyszedł czas na akcję, i muszę przyznać z jest ona kiedy najbardziej jej potrzebowałam. Jest to skumulowanie pewnych emocji które idealnie kończą rozdział. Opis walki mega mi się podoba, jest tu może coś do dodania jednak sądzę mimo wszystko że jest naprawdę fajnie. Jednak wciąż brakuje mi bardziej szczegółowych opisów miejsc i czasem jakiejś dokładnej zmianki czasowej. Super jest to że w Naruto i Sasuke zaczyna wzrastać napięcie (szczególnie w Uzumakim) i zapewne będzie to prowadzić do rozmów na które czekam z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze "Będąc tutaj zrozumiał, co to znaczyło mieć matkę, która przygotuje jedzenie, posprząta dom, zaplanuje zakupy i podzieli się tym specyficznym kobiecym ciepłem." ten cytat od początku tego rozdziału utkwił mi w głowie. Możliwe, że to dlatego, że jest to jeden z problemów które wynikają z wychowywania dziecka przez jednego rodzica lub przez związek lgbt i żeby nie było, ja nie jestem przeciwko ludziom lgbt tym bardziej że sama jestem bi ale uważam, że jednak coś w tym jest. W obu tych przypadkach tylko rodzic/e jednej płci wychowują swoje dzieci i właśnie to jest jeden ze skutków bo pomimo, że będą się starać wychować dziecko tak jakby to robiło dwoje rodziców innej płci to i tak to nie zastąpi tego "brakującego" rodzica. Takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńPo drugie, bardzo podobała mi się walka. Jestem straszną fanką jeżeli chodzi o walki i powiem Ci, że się nie zawiodłam. Dodatkowo ta wymiana zdań pomiędzy Sasuke i Naruto też bardzo mi się podobała. Jednym słowem uwielbiam. Ale tak ogólnie jeżeli chodzi o rozmowy pomiędzy nimi to bardzo się cieszę że tutaj takie występują i są takie szczere. Tego właśnie mi brakowało w anime. Dzięki.