poniedziałek, 18 stycznia 2021

Tare - rozdział 4

 – Boruto? – zdziwił się, widząc syna.

Boruto zmarszczył brwi i spojrzał na nich gniewnie. Z wyrzutem, jakby przyłapał ich na gorącym uczynku. 

– Dlaczego tutaj jesteście?

– Rozmawiamy – odparł Naruto. Jego twarz stężała. Nie wyglądał jak przyłapany na gorącym uczynku, bardziej jakby był zły – ze zdziwieniem zauważył Boruto.

– O tym, co powiedział Tare? O tym jak wygląda jego świat? – dopytywał.

Sasuke westchnął i podszedł do niego. Na dzisiaj rozmowa z Naruto skończona. Jedno musiał przyznać, Boruto był tak samo nieprzewidywalny jak jego ojciec. Pojawiał się w najmniej odpowiednich momentach.

– Jutro o ósmej na polach treningowych – oznajmił. – Będziesz walczył z Tare.

– Co? – Boruto zamrugał. – Mam z nim... walczyć? Chcecie go sprawdzić, tak? Czy będzie silniejszy ode mnie? – Uśmiechnął się nagle złośliwie. – Może z Saradą też powinien walczyć? Będziecie mieli porównanie mocy Sharingana.

Sasuke przez chwilę mierzył go chłodnym spojrzeniem, po czym rzucił na odchodnym:

– Sarada może z nim walczyć, skoro ty tchórzysz. 

Boruto zacisnął pięści. Był wściekły. Czuł się jak pionek, którym można dowolnie przesuwać. Chyba jeszcze nigdy nie czuł takiej presji. Ze wszystkich shinobi jakich znał, najbardziej chciał pokonać Tare. To było głupie, ale czuł, że jeśli przegra, będzie to znaczyło, że świat Tare jest lepszy, że Naruto i Sasuke poświęcili mu tam wystarczająco dużo czasu, żeby stał się silniejszy.

– Boruto – usłyszał głos ojca i spojrzał w jego stronę. – Chodź tutaj – powiedział, uśmiechając się lekko. Usiadł na skraju szczytu i poklepał miejsce obok siebie.

Boruto z wahaniem podszedł do niego i usiadł. 

– Nie przejmuj się Sasuke, on czasami potrafi być... – Naruto zamilkł nagle, gdy zdał sobie sprawę z tego, co chciał powiedzieć. Potrafi być draniem.

– Jaki?

– Surowy – uciął. – Myślę, że jutro bardzo dobrze ci pójdzie.

– Przyjdziesz popatrzeć?

– Oczywiście! – Naruto uśmiechnął się do niego i po chwili wahania położył mu dłoń na głowie i pomierzwił włosy.


*


Sasuke zaczął schodzić ze schodów, gdy z zaułka wypadł na niego Tare. Chłopak biegł, nie patrząc przed siebie. Jedną ręką pocierał guza na głowie, drugą siny policzek. 

– Co ci się stało? – zapytał Sasuke.

Tare zamrugał zaskoczony, ale szybko odwrócił speszony wzrok. Nie chciał wyjaśniać, o co poszło, bo to było dość... krępujące. 

– Sakura... – rzucił tylko. Nie powiedziałby o tym żadnemu z ojców w swoim świecie, a co dopiero tutaj. Musiał pamiętać, że tu Sasuke był mężem Sakury. Tym bardziej więc wolał nie ryzykować.

– Sakura?

– To nic... – Tare uśmiechnął się niepewnie.

Sasuke zmarszczył brwi i pochylił się tak, żeby mieć twarz Tare na wysokości wzroku. Spróbował mu się przyjrzeć mimo słabego światła. 

– Coś ty jej powiedział, że cię tak urządziła? – zapytał. Dziwnie się czuł, patrząc w oczy tego chłopca, bardzo podobne do jego własnych i widząc twarz Naruto.

– Nieważne, po prostu czasami mam za długi język.

Na ustach Sasuke pojawił się cień uśmiechu. Skąd on to znał? Ile razy za długi język Naruto wpędził go w kłopoty? Ich syn... to było zbyt abstrakcyjne, żeby mogło być prawdą. 

Tare czuł się trochę niepewnie pod tym uważnym spojrzeniem, ale wytrzymał je i nie odwrócił wzroku. 

– No dobrze. Chciałbym, żebyś jutro walczył z Boruto.

– Chcesz zobaczyć, czego mnie nauczyłeś w moim świecie? – Tare zmrużył oczy w uśmiechu. – Nie ma sprawy.

– Pamiętaj, że tutaj uczę Boruto.

– Pamiętaj, że jestem Uchihą.

Na twarzy Sasuke dostrzegł zaskoczenie, które szybko przerodziło się w nieco szerszy uśmiech. 

– Hn.

Sasuke wyciągnął dłoń w jego stronę, ale Tare był szybszy i uchylił się przed jego palcami.

– Chyba żartujesz! – prychnął. – Nie jestem Sakurą, żebyś mnie stukał w czoło! Nie znoszę tego!

Zanim Sasuke zdążył zareagować, chłopiec wbiegł po schodach na górę. Sasuke jeszcze przez chwilę stał i patrzył w stronę, w którą poszedł. Na szczyt wzgórza, do Naruto. Tare wiedział, co znaczy ten gest. Chociaż to było do niego niepodobne, wciąż się lekko uśmiechał, kiedy schodził z góry. 

Przeszło mu przez myśl, czy właśnie takie jest dziecko wychowane w miłości? 



*


Tare wiedział, że było już późno, ale nie mógł zasnąć. Leżał w gabinecie Naruto, na wąskiej kanapie, która nie była zbyt wygodna. Wsłuchiwał się w dźwięki domu i przytłumiony hałas ulicy. W rezydencji, w której mieszkał, zgiełk miasta był praktycznie niesłyszalny. Było dziwnie, inaczej. Obco. 

Zastanawiał się, jak przebiegnie jutrzejszy pojedynek z Boruto. Wiedział, że był od niego lepszy, ale chciał, nie – musiał wygrać. Miał wrażenie, że w tej walce nie chodziło o to, który z nich był silniejszy. Nie, tu chodziło o udowodnienie, który świat jest lepszy. 

Nie podobała mu się ta rzeczywistość, mimo że wydawała się taka... naturalna. Naruto jako mąż potężnej dziedziczki klanu Hyuuga, Sasuke związany z Sakurą, której marzenie w końcu się spełniło, Boruto, Sarada, Himawari... Wiedział, jaka była przeszłość jego ojców, jaka więź ich łączyła. Co wydarzyło się inaczej, że związali się z kimś innym? Co poszło nie tak? 

Drgnął, gdy usłyszał skrzypienie drzwi. Spojrzał na wejście. 

– Śpisz?

Tare przewrócił oczami i Boruto wszedł do środka. 

– Nie mogłem zasnąć – wytłumaczył gość i wsunął ręce do kieszeni spodni od piżamy. – Ty też?

– Jak widać. – Tare podniósł się na przedramionach. Spojrzał czujnie na Boruto.

– Taa... U ciebie też staruszek ma swój gabinet? – zapytał i odsunął obrotowe krzesło, żeby na nim usiąść. Założył kostkę jednej nogi na kolano drugiej. Wydawał się wyluzowany, ale Tare wiedział, że to tylko pozory. 

– Tak, obaj mają swoje gabinety.

Boruto prychnął i odwrócił wzrok. 

– Nie zazdroszczę ci.

Tare zmarszczył brwi, ale milczał. Boruto rzucił mu szybkie spojrzenie i zaczął mówić dalej: 

– Staruszek nie jest najlepszym ojcem na świecie. Odkąd został Hokage przesiaduje tylko w Siedzibie Główniej. Kiedyś zapomniał nawet o urodzinach Himawari! Zresztą... co ja ci będę mówił, chyba sam wiesz najlepiej, no nie?

Milczenie Tare potraktował jak przyznanie się do winy, co dodało mu pewności siebie. 

– A Sasuke-sensei wcale nie jest lepszy. Sarada do niedawna nawet go nie pamiętała, tak rzadko bywał w domu. Ostatnio sporo z nim trenowałem... Jaką masz naturę chakry?

– Błyskawicę.

– Czyli Chidori.

– Rasengan? – domyślił się Tare, a Boruto skinął głową. Zapowiadał się ciekawy pojedynek. Przez chwilę milczeli, ale Boruto nie wytrzymał.

– Jak to jest? Mieć ich za ojców?

Tare usiadł i podrapał się po karku, a na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. 

– Ciekawie.

– Nie wkurzają cię?

– Nie. To znaczy... czasami – przyznał, widząc minę Boruto. – Kiedy jeden przesiaduje w biurze, a drugi jest często poza wioską i czasami o mnie zapominają, ale już zdążyłem się przyzwyczaić. Później starają mi się to zrekompensować.

Boruto wydął wargi. Miał wrażenie, że w ich świecie ojciec nie próbował im niczego zrekompensować. Zasłaniał się tylko pracą i wioską. „Teraz cała wioska jest moją rodziną i muszę o nią dbać”.   

– Ty przynajmniej masz matkę i siostrę – odezwał się Tare.

– Co?

– Masz matkę i siostrę, które cię wspierają – sprecyzował. –  Kiedy o mnie zapominają, bo mają zbyt wiele spraw na głowie, mam tylko Sakurę. A ona czasami mnie nienawidzi, bo wiesz... tata Sasuke jest miłością jej życia i nie może z nim być. Przypominam jej o tym, za każdym razem, gdy mnie widzi.

Boruto zamyślił się. Podczas egzaminu na chuunina, gdy Momoshiki zaatakował wioskę i zabrał Naruto, Sasuke powiedział mu coś podobnego. „Masz kochającą matkę i siostrę, która cię uwielbia”, i że Naruto był w jego wieku w dużo gorszej sytuacji. Tare był bardziej podobny do ojca, nawet jeśli chodziło o dzieciństwo. On mógł starać się go tylko zrozumieć. 

– Ale masz minę – stwierdził z rozbawieniem Tare. – Jeszcze pomyślę, że wzruszył cię mój los. Nie jest tak źle, przyzwyczaiłem się już. Wiem, że się starają jak mogą, ale czasami im to po prostu nie wychodzi.

– Nie jest dziwnie mieć... – Boruto zaczerwienił się i podrapał po karku.

– Dwóch ojców? – podsunął Tare. – W moim świecie to też dość... niezwykłe. Zwłaszcza, że to najlepsi shinobi na świecie.

Boruto, gdyby poznał Tare przed walką z Momoshikim na pewno parsknąłby śmiechem, bo nie miał pojęcia, że jego ojciec i Sasuke dysponują taką siłą. Teraz jednak nie mógł się z tym nie zgodzić. Momoshiki w kilka chwil pokonał czwórkę Kage, ale nie dał rady im dwóm. 

– Czasami czuję straszną presję – przyznał Tare, a Boruto chyba po raz pierwszy nie mógł się z nim nie zgodzić. On też ją czuł. Jako syn Siódmego, wnuk Czwartego, dziedzic klanu Hyuuga...

– Wiedziałeś o swoim oku? – zapytał cicho Boruto.

Tare milczał przez chwilę, aż w końcu skinął głową. 

– Tak, chociaż dopiero później sobie to uświadomiłem. Że to nie jest taki Rinnegan, jaki ma tata.

– On jest złoty. – zauważył Boruto, a Tare skinął głową. – Używałeś go podczas walki?

– Tak, dwa razy, ale... – Tare zawahał się, czy powiedzieć o tym Boruto, ale w końcu uznał, że on był jedyną osobą, z której mógł to przedyskutować. – Jeszcze nad tym nie panuję.

– Ja nad swoim okiem też nie. Tak naprawdę to nawet nie wiem, co to jest. Wcześniej myślałem, że to Byakugan, ale to coś innego... Takie oko jak twoje widziałem u Momoshikiego, gdy pochłonął Kinshikiego 

Tare kiwnął głową w zamyśleniu. Przysłonił ręką prawe oko, jakby zaraz miał się w nim pojawić Rinnegan. 

– Mówiłeś o tym staruszkowi? Albo Sasuke-senpaiowi?

– Pytałem, co może znaczyć złoty Rinnegan.

– No i co ci powiedzieli? – dopytał Boruto, kiedy Tare milczał.

– Nic konkretnego. Że Kaguyia też taki miała i może to być ostateczna forma Rinnegana.

– Ostateczna forma... A co z Drzewem i Owocem Chakry?

Tare westchnął i oparł się plecami o kanapę. Przez chwilę milczał, wpatrując się w swoje dłonie. 

– Uznali, że coś mi się przywidziało. Może że Momoshiki pokazał mi coś swoim Rinneganem.

– Momoshiki powiedział mi po śmierci, że moje oczy odbiorą mi wszystko. A pogromcy bogów nie mogą pozostać zwykłymi ludźmi.

– Zwykłymi ludźmi... – szepnął Tare. Owoc chakry który widział, który był na wyciągnięcie ręki... Może to wszystko w jakiś sposób się ze sobą łączyło?

– Przyznasz się w końcu, dlaczego Sakura-san cię tak urządziła? – zapytał nagle Boruto. – No mów! – dodał, gdy Tare prychnął i odwrócił wzrok.

– Zapytałem się jej o coś.

– O co? – nie odpuszczał Boruto. Ciekawiło go to, odkąd Tare pojawił się na szczycie wzgórza i przysiadł się do niego i ojca. Wtedy udzielił staruszkowi wymijającej odpowiedzi, że miał za długi język. Boruto do tej pory pamięta, jak ojciec roześmiał się głośno, słysząc takie wytłumaczenie. „No tak, coś o tym wiem, przy Sakurze trzeba uważać na takie rzeczy”, powiedział, jakby Tare był jego najlepszym kumplem. W Boruto aż się zagotowało. Sakura zawsze była dla niego miła. Co prawda słyszał o tym, że w złości zniszczyła swój dom, ale z trudem mógł sobie wyobrazić, żeby podniosła na niego rękę, nawet jeśli palnąłby jakąś głupotę. Wkurzało go to, że Tare traktowała inaczej. Wkurzało go, że Tare wydawał się mieć zupełnie inny kontakt z dorosłymi niż on. 

– Tylko nie mów nikomu.

– Nikomu – obiecał Boruto i nachylił się w oczekiwaniu.

– W moim świecie Sakura... wygląda trochę inaczej. Jest... pulchniejsza i bardziej podobna do Babci Tsunade. Jak przyszedłem porozmawiać z tą Sakurą, trochę się wkurzyła i rozwaliła balkon, a kiedy pomogłem jej wrócić do domu... – Tare po raz pierwszy się zarumienił. Boruto aż uniósł brwi. – Zapytałem, czemu nie ma większych cycków.

– Co?! – wrzasnął Boruto, ale zaraz umilkł, zatykając sobie usta dłońmi. – O co się jej zapytałeś? – zapytał szeptem, samemu się rumieniąc. To była ostatnia rzecz, którą spodziewał się usłyszeć.

– Po prostu się zdziwiłem, że tutaj nic z tym nie zrobiła, okej?! – warknął Tare, zażenowany i zły, że wygadał się Boruto. Trzeba było ugryźć się w język! Zachciało mu się zwierzeń. – W moim świecie ciągle o tym gada. Zwłaszcza jak przesadzi z winem. Mówi, że zrobiła sobie... no... specjalnie dla taty Sasuke. Myślałem, że w waszym świecie też coś z tym zrobi, bo to był jej kompleks. Ciocia Ino, znasz ją? – zapytał, a Boruto kiwnął głową. – Ciocia Ino mówi, że jest wielkoczoła, ale teraz przynajmniej ma jakieś cycki. A tu jest... – Pokazał dłońmi pionową linię.

Boruto odetchnął ciężko i podrapał się po karku. Zakręciło mu się w głowie od tej rozmowy. Chyba wolał tego nie wiedzieć. Cieszył się, że nie jest zbyt blisko z Sakurą, a jego matka jest... jego matką. Tare naprawdę nie ma łatwego życia. 

– Zapomnijmy o tym – powiedział Tare. – Jutro walka, jesteś gotowy, żebym skopał ci tyłek?

– Chyba żartujesz! – Boruto poderwał się z krzesła. – To ja ci skopię tyłek, przygotuj się na to! –  zacisnął pięści. Ależ go ten Tare denerwował! Teraz jeszcze patrzył na niego z taką arogancją, że najchętniej już teraz pokazałby mu, jaką siłą dysponował. Z łatwością starłby mu ten prowokujący uśmieszek z ust.

– Jutro się okaże. – Tare zmrużył oczy, wciąż nie tracąc pewności siebie. – Lepiej się wyśpij, bo będziesz musiał się postarać, żeby mnie uderzyć.

Boruto prychnął i rzucił mu ostatnie wściekłe spojrzenie, zanim wyszedł. On mu jeszcze pokaże, kto tutaj rządził. Cholerny Tare. 

9 komentarzy:

  1. Już to pisałam, ale nie mogę się powstrzymać -podoba mi się relacja Tare z rodzicami, to, że jest z nimi tak blisko, mimo że nie mają dla siebie dużo czasu to widać, że ze sobą rozmawiają. Nie potrafiłam tego zrozumieć, oglądając film o Boruto, dlaczego Naruto, mając takie a nie inne dzieciństwo, tak olewa syna. Podobnie Sasuke, dlaczego tak się nie interesuje Saradą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Tare i Boruto się zakumpelkują. Niby są bardzo podobni, ale jakoś w tych rozmowach się dopełniają. Jakby na to nie patrzeć to po części są chyba braćmi, także fajnie by było gdyby udało im się stworzyć taką braterską więź. Jestem ciekawa czy będzie jakiś wątek relacji Tare z Mitsukim, bo oboje, nie ładnie mówiąc, "wyszli z próbówki". Fajnie by było porównać ich wzajemny stosunek do tej sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Relacja Tare z dorosłymi jest zupełnie inna niż ta Boruto. Wydaje się bardziej pewny siebie i otwarty. Przez pewną chwilę odniosłam wrażenie, że Boruto mógłby się czegoś obawiać? Być zazdrosny? Nie wiem jak to dobrze opisać...
    Sądzę, że skoro Tare miał poświęcone więcej uwagi na treningi z ojcem to ma o wiele większe szanse niż Burito ( ;D )

    OdpowiedzUsuń
  4. "Przeszło mu przez myśl, czy właśnie takie jest dziecko wychowane w miłości?"

    To jest po prostu niesamowite co jedno zdanie może zrobić z człowiekiem.
    Naprawdę, przeczytałam to i musiałam na chwilę odłożyć telefon, żeby sobie to przemyśleć.
    W głowie cały czas mam wyobrażenie Naruto i Sasuke - osobno.
    Jeden wiedzie życie z dala od 'rodziny' - ucieka.
    Drugi ucieka też, tyle, że do pracy do biura.
    Każdy z nich ma żonę, dzieci.. Wiadomo, ze te dzieci kochają, no nie można temu zaprzeczyć.
    Ale dla mnie to jedno zdanie pokazuje właśnie nam jak bardzo oni uciekają, jak bardzo są nieszczęśliwi,
    jak bardzo złe decyzje podjęli. Bo w ich życiu nie ma miłości, tej miłości którą sie dąży tą jedną osobę,
    dla której chcesz wrócić do domu, budzić się każdego dnia ze spełnieniem, że jesteś obok tej osoby z którą chcesz być,
    dzielić smutki, troski, szczęście, kłocić się, dogryzać, godzić, dyskutować...
    I przez to zdanie też widzę, ze Sasuke rozumie, że tam w innym świecie wychowuje Tare właśnie z kimś kogo kocha.
    Z osobą z którą to wszystko dzieli. W tym zdaniu widać jak dla mnie różnicę między patrzeniem na wychowanie Tare a wychowaniem Sarady.
    I naprawdę to jest niesamowitę bo w tym momencie przez człowieka przelewa sie tyle emocji i myśli, że można tak siedzieć i co rusz wyciągać
    wnioski w tych relacjach.. a to tylko jedno zdanie..
    A rozmowa Boruto z Tare.. Dla mnie nadal jest to potwierdzenie tego, że Tare dostał więcej miłości od swoich ojców niż Boruto i Sarada w tym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  5. ,,Dziecko wychowane w miłości " no po prostu 1000 pomidorków nagrody dla sasusia . W prawdzie Sarada I boruto też są kochane przez ojców ale osobno przez ojców i osobno przez matki. Tare jest dzieckiem który na codzień jest świadkiem okazywania sobie uczuć przez rodziców A boruto I Sarada nie . No po prostu moje szczęście jest gigantyczne tylko przez to jedno zdanie :))) oprócz tego widzę w tare młodego naru który też wiele razy powiedział o kilka słów za dużo:)
    Lecę czytać następny bo nie mogę się doczekać walki
    Roździał 1313563465386889145380654/10

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam sobie czytam i nagle aż się zatrzymałam.
    " Przeszło mu przez myśl, czy właśnie takie jest dziecko wychowane w miłości?". No po prostu aż mnie wgniotło w fotel i musiałam się zatrzymać i chwilę pomyśleć. Obecność Tare, jego zachowanie, informacje jakie przekazuje jakie jest u nich życie, te okruchy zwykłego życia. To wszystko ładnie zaczyna trafiać do Sasuke i chyba nim trochę wstrząsnęło. Bo jednak nawet jak w tamtym świecie Sasuke nie jest ciągle z Naruto to potrafili wychować wspaniałego syna. Który pomimo, różnych sytuacji wie że może liczyć na rodziców.
    Rozmowa Boruto z Tare tylko mi uświadomiła, że Boruto faktycznie to chyba mu zazdrości. I jednak wynika, że dostaje więcej tej miłości niż on może sobie wyobrazić. Mam nadzieję, że na koniec będą przyjaciółmi bo widać, że pomimo przekomarzania i złośliwości potrafią nieźle się ze sobą dogadać.
    Co do pojedynku to jestem bardzo podekscytowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ładnie to określiłaś - okruchy zwykłego życia :) tak i myślę sobie, że to, że był wychowywany w miłości jest przyczyną też jego dojrzałości, o której mówiłaś w poprzednim komentarzu. Boruto nie ma w sobie tej dojrzałości, bo nie może liczyć na szczerość ze strony Naruto, a Hinata biernie wspiera męża. Przynajmniej takie są moje spostrzeżenia z tych kilku odcinków Boruto, które obejrzałam i z filmu.
      Myślę, że Boruto dostaje dużo miłości ze strony Hinaty, sam Sasuke to przyznał, ale w życiu dziecka ważni są oboje rodzice, a wydaje mi się, że dla chłopca we wczesno nastoletnim wieku ojciec jest szczególnie ważną postacią. Tu tego zabrakło. A Tare ma uwagę obojga - Sasuke-senseia, który Boruto niezwykle imponuje i samego Naruto.

      Usuń
  7. Na pewno zdenerwowało mnie to, że Boruto tak nagle wyskoczył. Oraz jak całkowicie w stylu Uchihy jest pojedynek w którym okaże się jak bardzo ich światy oraz inne relację bohaterów między sobą wpływają na rozwój Tare, plusem jest że cała sytuacja interesuję go i ma w niej bierny udział. Jak w nielicznych gestach dziecka poznają się siebie nawzajem od nowa(Sasuke i Naruto), co poszło nie tak? Dziecko jest takim przenośnym łącznikiem ich miłości które pozwala im na nowo po prostu czuć, podoba mi się jak ta postać wywołuje refleksje u innych.

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym momencie zrobiło mi się trochę smutno z powodu Boruto. Musi to być do niego trudna sytuacja ale mam nadzieję, że sobie z nią poradzi. Podoba mi się tu, że te sytuacje w jakimś stopniu nawiązują do rzeczywistości. Nieraz w życiu występują sytuacje jak np. problemy w związkach, uczuciach. Tutaj możemy coś takiego zauważyć u Naruto i Sasuke. Wynikiem tego może być rozwód z dotychczasowymi żonami i na nowo zejście się z inną osobą, w tym przypadku Sasuke z Naruto. Takie sytuacje niestety obecnie często się zdarzają i w takiej chwili ciężko jest każdemu kto ma z tym coś wspólnego. Obawiam się że Boruto może sobie z tym nie poradzić jeżeli do tego dojdzie. Nie będzie chciał zaakceptować tego, będzie czuł żal do ojca ale mam nadzieję, że jednak sobie z tym poradzi.

    OdpowiedzUsuń